niedziela, 31 stycznia 2021

Jurassic Park obóz kredowy

 


Jurassic Park obóz kredowy - kolejny serial z Netflixa, który obejrzałem. Sam serial ma dwa sezony po 8 odcinków, każdy odcinek ma około 23 minuty. Produkcja wykonana w 3D - nawet przyjemne te 3D.

Fabularnie, jak ktoś widział chociaż jeden film z Jurassic Park to wie o czym ten serial jest. W telegraficznym, skrócie:

I sezon - grupka dzieciaków trafia na obóz kredowy do Parku, gdzie zostały poprzez manipulacje DNA odtworzone dinozaury. Jak to bywa, wszystko jest pięknie, aż do momentu, aż coś się rypnie. Nasi bohaterowie muszą przetrwać wśród dinozaurów, co nie jest łatwe.

II sezon - jest o tym, jak dzieciaki radzą sobie sami na wyspie, otoczone różnorakimi drapieżnikami. By nie było nudno, jako villanów dali złych myśliwych. Nie jest wielką tajemnicą, że myśliwi giną.

Czym ten serial stoi? To doskonałe pytanie, nie ma jakiejś wielkiej fabuły - odtworzenie filmów spod marki Jurassic Park.

Stoi na pewno relacjami między postaciami, gdzie widać tarcia w grupie, gdzie nie wszystko się układa. Gdzie rodzą się konflikt w grupie. Bo same postacie to są archetypy, które aż bolą: Oferma, bogaty rozpuszczony dzieciak, fanatyk dinozaurów, blogerka, której zależy tylko na like, wiejska dziewczyna, która jest prostolinijna, oraz sportsmenka, która boi się okazać słabość i swoją wrażliwą stronę.

    Co najzabawniejsze te archetypy grają w tej serii.

      Wynika to z tego, że każdemu dali jakiś powód bycia na tej wyspie - mniej lub bardziej ambitny powód.

      Yasmina, jest na tym obozie tylko dlatego, że sponsoruje ją firma która stworzyła park.

      Darius, spełnił marzenie umierającego ojca.

      Sammy, jest po to by ratować farmę swoich rodziców i dlatego musi szpiegować dla złej korpo.


OglądającII sezon miałem odczucie, że przez niego przebijał się manifest ekologiczny. Źli ludzie niszczą świat, a dinozaury na wyspie to symbol piękna i harmonii natury.


Sam serial się przyjemnie ogląda, jest w nim trochę akcji, są relacje między postaciami, tworzenie się grupy przyjaciół. Nawet w miarę ładne 3D. To w czym mam problem z tym serialem wynika z faktu, że widać, iż chcą w tej serii dać tajemnice, jakiś mroczny sekret. Tylko im to nie wychodzi.

Główny potencjalny villan zniknął gdzieś po tym jak się w Parku „zesrało”.

Czego mi tu jeszcze zabrakło?SURVIVAL! było go zdecydowanie za mało. Ja bym sobie w II sezonie odpuścił tych myśliwych i skupił na survival horror. Taki zabieg by się o wiele lepiej oglądało. Mimo to, serię ogląda się dobrze.

Ta seria to przyjemna odskocznia od poważniejszych tytułów.



Final Space

 


Final Space - kolejny serial, który obejrzałem na Netflixie. Serial jak do tej pory ma dwa sezony. I sezon 10 odcinków. II sezon ma 13 odcinków. Kreska w tej serii jest bardzo uboga uproszczona na maxa, co powodowało, że trudno było mi się do niej przyzwyczaić. Przez tę kreskę zabierałem się do serialu, jak pies do jeża, ale jak to mówią z braku laku, obejrzałem ten serial i nie żałuję.



O czym jest ten serial?

To seria o kolejnym wybrańcu, który musi ocalić kosmos przed Tytanami, którzy, są uwięzieni w ostatecznym kosmosie. Poznajemy naszego bohater, kiedy odsiaduje 5 letni wyrok za zniszczenie 92 krążowników imperialnych i budki z Taco. Nasz bohater nie waha się kiedy ma zostać wybrańcem i walczyć ze Złym Lordem Przywódcą.

Zaczynamy od katastrofy widzimy Garego, który dryfuje w kosmosie, a komputer mówi mu, że mu zostało 10 minut życia i on wspomina jak do tego doszło. Każdy odcinek pierwszego sezonu to jedna minuta która została Garemu.

II sezon to jazda bez trzymanki - akcja goni akcję. Unikam specjalnie spoilerów. Chociaż padną.



Czym stoi ta seria?

To budowanie lore świata, nie bawią się w jakieś rozciąganie budowania świata, jak to jest w innych seriach, każdy odcinek coś dodaje do świata.

Dam przykład: Wszechświat w tej serii zbudowali Archnoarchitekci, wielkie pająki, które zostały „wyrzygane” przez świetliste istoty. Te pająki stworzyły Tytanów. Mamy też podróże w czasie, które działają w kilku formach - poprzez robale czasu, maszyny czasu czy strażników czasu. Dobrym zabiegiem fabularnym było poświęcenie Quinn i zastąpienie ją w II sezonie starsza wersją z przyszłości, która widziała jak Garyumierał kilkaset razy w różnych liniach czasu. To był doskonały wytrych fabularny dla finału II sezonu.


Postacie: każdą postać się lubi i nie ważne po której stronie się mocy stoi. Co mi się podobało w tej serii? To, że jak pierwszy sezon miał okrojoną liczbę postaci, tak w II sezonie od razu dostaliśmy kilka nowych postaci. Nawet postać drugoplanowa dostała swoje back story. Mam tu na myśli Ash, postać która była na pewno wzorowana na Raven z Młodych Tytanów” - czy matka głównego bohatera, tajna agentka wywiadu, zbrodniarka, która ucieka z każdego więzienia, która chce zabić Garego.


Najlepiej matkę Garego podsumowała Ash: „Moja matka chciała mnie złożyć w ofierze demonowi, ale twoja jest jeszcze gorsza.


Sam gary to sympatyczny gość, który ma serce po właściwej stronie - każdemu wybaczy, jego błędy, ma dar do zdobywania przyjaciół. Jest gotowy do poświeceń, bo tak trzeba.


Villani w serii z jednej strony budzą grozę jak Lord Przywódca i Inviktus, który będzie pewnie final bossem - Lord przywódcanie jest zły sam z siebie, tylko został spaczony mocą Final Space i uważa, że należy uwolnić Tytanów. Ale z drugiej strony mamy Todda, który przebiera się za maskotkę i obwinia Garego za zniszczenie Ziemi.


Kolejny przeciwnik Garego to Dawid. Gary aby się ukryć nosił skórę żony Dawida.


Ta seria ma full easter eggów, odnoszących, się do popkultury. Kilka odniesień, do Robocop, do serialu Andromeda, Star Wars, Gorączka Sobotniej nocy, do Pierwszego Predatora.

Te easter eggi nie są wymuszone, wypływają naturalne i są delikatnie zaznaczone.



Dużo „czarnego humor”, oraz podtekstów seksualnych, ale nie jest to ani obleśne czy nachalne są one delikatnie wprowadzone.


Trochę żałuję, że za tą serię się zabrałem tak późno - Jak już pisałem odstraszyła mnie trochę, kreska. Nie jest ona zachęcająca, ale mimo to warto obejrzeć tą serię. Porządny „akcyjniak” nastawiony nie tylko na akcje ale też na budowanie lore świat i postaci. Z niecodziennymi villanami, jeszcze dziwniejszymi bohaterami, którzy chcą ocalić świat przed Tytanami i Invictusem. Odcinki lecą bardzo szybko, nie ma w nich przestojów i nudy. Nawet w tym jednym wolniejszym odcinków , nie czułem znudzenia. Widziałem trailer trzeciego sezonu i... mój hype wyjebał pod niebiosa! Jestem ciekawy, jak ta seria się zakończy. Mam świadomość, że nie będzie wielkiego sezonu, ale trailer III sezonu wygląda świetnie i czekam na niego. Mam nadzieje, że nie będzie ostatnim, sezonem. Czy warto obejrzeć Final Space? zdecydowanie TAK.


czwartek, 28 stycznia 2021

The Olw hause – Sowi dom

 


The Olw hause „Sowi dom” - serial od Disneya. Jednym z twórców serialu, jest osoba która spłodziła „Wodogrzmoty Małe” widać w kresce.

Fabułę można, zamknąć w jednym zdaniu: „Dziewczyna o imieniu Luz, która jest totalnym „nerdem”, żyjącym w świecie swojej wyobraźni, przez przypadek trafia do świata magii, na „Wrzące Wyspy” do Domu Edalyn „Sowiej Damy” - najpotężniejszej wiedźmy, udaje się jej namówić Sowią Damę by ta ją uczyła posługiwania się magią. Od tego momentu dziewczyna zaczyna nowe życie”.

Może ten opis wydaje się prostą historią, jednak nic bardziej mylnego, w 19 odcinkach powoli odkrywamy tajemnice, takie jak:

1. „Dlaczego Edalyn jest nazywana Sowią Damą ?”

    2. „Kim jest Cesarz magii i dlaczego służy Tytanowi ?”

        To ostatnie jest w finałowym odcinku i jest dobrym wyjściem do drugiego sezonu. Przyznam, że „hype” mi urósł i czekam z niecierpliwością na kolejny sezon.

„Sowi dom”, jest przykładem jak powinno się tworzyć opowieść.

Pierwszy sezon poświęca się na wprowadzenie wszystkich ważnych postaci, dając im czas antenowy oraz przedstawia, się historię świata. Pierwszy sezon można traktować jako wprowadzenie do właściwej historii.

Czym jest ten serial? - „Sowi Dom”, to na pewno postacie, które są niebywale sympatyczne. Luz - wieczna optymistka, która ma swój cel i chce go z realizować - dziewczyna co chwilę ładuje się w kłopoty, ale zawsze jest chętna d pomocy.

Przyjaciele Luz - Gus i Witka, jak sam Gus, jest nam mało pokazany, tak o Witka jest wiadomo dużo więcej, najlepiej ją poznajemy w odcinku, w którym Luz i Amity, naprawiają wspomnienia Witki.

Amity - jak patrzyłem na tą postać to miałem w głowie sztampową „Tsuandre” z anime, zimną wyrafinowaną na zewnątrz, a wewnątrz dobrą, która szuka prawdziwych przyjaciół.

Pozostaje mi jeszcze duet, który według mnie najlepiej grał: Edai Lilith.

Relacja tej dwójki, jest świetna. Lilith wielka wiedźma z covenu, która zachowuje się jakby szczotę połknęła, a z drugiej strony Edaylin, pewna siebie, lubiąca łamać zasady wiedźma. Moja ulubiona scena. Kiedy Sowia Dama przyłapała swoją siostrę na oszustwie mówi. Mówi: „No wreszcie! zniżyłaś się do mojego poziomu”. To co się udało temu serialowi, to, to, że pamiętam imiona bohaterów, a to się bardzo rzadko zdarza.

Może ta seria, nie jest nastawiona na jakieś sceny akcji ale mimo to, pojedynki są dynamiczne.

W ostatnim odcinku, kreuje nam się główny villan. Finał sezon rzuca zostawia nam dużo pytań. Kim jest cesarz? Kim jest tytan? Po co wrota Cesarzowi do świata Luz?

Serial ogląda się dobrze, odcinki szybko mijają i nie ma nudy. Chce się poznawać postacie, historię, świat i odkrywać tajemnice.


wtorek, 26 stycznia 2021

Disenchantment – Rozczarowani

 


Disenchantment– Rozczarowani. Słyszałem dużo o tym serialu, którego twórcami są osoby odpowiedzialne za takie klasyki ja The Simpson czy Futurame. Dług podchodziłem do tego serialu można powiedzieć jak pies do jeża. Kreska bardzo przypomina wyżej wymienione. Serial jak do tej pory ma trzy sezony po 10 odcinków, każdy z odcinków ma około 28 minut.

Ten opis znaleziony na filmwebie dobrze opisuje cał serial Nadużywająca alkoholu księżniczka oraz jej zadziorny elf i osobisty demon wpadają w liczne tarapaty. Tu się zaczyna problem tego serialu, brak fabuły przez pierwszy sezon. Męczyłem pierwszy sezon, jak on mnie nudził. Tak przewijał się motyw elfiej krwi, ale po co komu na co nie wiadomo. Dopiero w finale się dowiadujemy, się po co. Sam finał I sezonu dawał nadzieje na coś świetnego w drugim sezonie, z nie oczekiwanym plot twistem. Tu spoiler, matka Bean, okazała się głównym złym.

Wiedząc, że matka bohaterki jest złą królową zła, pomyślałem sobie, o teraz będzie ciekawie. Cóż dupa, po dwóch odcinkach, główny zły znika i dopiero pojawia się w finałowej scenie ostatniego sezonu po to by się przywitać z córką. Przez cały sezon obserwujemy, przygody Bean Elfo i Luci, które de -facto do niczego nie prowadzą. Przepraszam dążą do oskarżenia Bean o czary i spalenia na stosie.

Trzeci sezon ta sama struktura dwa odcinki z głównym złym, po to tylko aby ona znikła i pojawiła się w ostatniej scenie i gdzieś zabrać Bean. Znów obserwujemy dziwne przygody Bean. Tu muszę dać plus, bo wreście rysuje fabuła. Mam mini arck w Steamlandzie, gdzieś na horyzoncie majaczy, klątwa i przepowiednia. Ale wyjście do potencjalnego IV sezonu, jest to samo co było w III sezonie.

Mam problem z postaciami. Chwali się, że pokazali niezależną księżniczkę, która lubi sobie wypić, jest przysłowiowa moczy mordą i lubi sobie ćpać. Na tym opierać humor może to było śmieszne przy pierwszym sezonie, ale potem teksty o tym jak Bean chleje przestały mnie bawić.

Luci i Elfo, kompani, naszej księżniczki, przez pierwszy sezon odgrywali jakąś rolę. W kolejnych sezonach ich rola została zepchnięta na plan dalszy. Rola Luci w trzecim sezonie żadna, udaje kota.

Postać, którą ja polubiłem to była Królowa Dagmar. To jest ten villan, którego się lubi, jak ona się pojawiała na ekranie to wiedziałeś, że wchodzi boss. To dzięki polskiemu dumbingwi, gdzie Izabella Bukowska-Chądzyńskarobiła robotę i dawała tej postaci majestatyczności i takiej złowrogiej nut w głosie. W angielskiej wersji nie czułem tego. Tylko problem Dagmar, polega na tym, że ona się pojawia na dwa odcinki i finał i znika i robi coś poza kadrem. Jeżeli ma być tym ostatecznym villanem a przynajmniej wiodącym, to jest jej za mało.

Jeszcze kilka słów o humorze, do mnie ten humor nie przemawiał, może przez III sezony zaśmiałem się dwa razu . Gagi mnie nie bawiły a nie które irytowały, tak samo dialogi.

Mam problem z tą serią widzę, w niej wielki potencjał, sam przedstawiony świat, to kopalnia spin-offu. Każda kraina, to kopalnia pomysłów. Najbardziej bawiłem się na odcinkach w Steamlandzie to były, jedne z ciekawszych odcinków, tak samo jak nasi bohaterowie podróżowali po innych krainach. To dużo w nosiło do świata budowało lore, Mamy fajnych villanów Dagamar czy Wielki Jo, czy ten że Steamlandu. Gdzieś w tle jest klątwa przepowiednia i to wszystko buduje hype, na tą serię. Z drugiej strony, mamy odcinki o niczym, które nic nie wnoszą do fabuły. Sama fabuła wlecze się nie miłosiernie. Złe tempo prowadzenia akcji. Struktura sezonu wygląda tak (od II sezonu), Opadnięcie emocji 2 odcinki potem 7 odcinków o praktycznie o niczym finałowy odcinek. Taki cykl się powtarza. To jest tak złe budowanie opowieści, że aż boli. Nie buduje się loru świata i postaci, rzuca się jakieś okruszki typu, a tu macie przepowiednie, ale jaką się już nie dowiecie o tu klątwa, jaka nie dowiecie się. Okej jeszcze takie coś można wybaczyć w I sezonie, ale w II i III już nie. Dla mnie osobiście aspekt fabularny stoi w jednym miejscu. Kolejna sprawa finał sezonów są odtwórcze. W każdym sezonie Bean musi uciekać, nic się nie zmienia. To co już wcześniej napisałem, spychanie głównych postaci na daleki plan mam tu na myśli Elfo i Luci, gdzie ten drugi w III sezonie nie istnieje jako postać. Powiem wprost jest to seria na której się zawiodłem, jeszcze pierwszy sezon traktowałem ulgowo wprowadzenie do świata, a plot twist sezonu I był naprawdę obiecujący. Ale tu się sprawdza powiedzenie obiecanki cacanki a głupiemu radość. Tak kolejne sezony zawodziły mnie, bo jednak oczekiwałem czegoś innego niż odtworzenia pierwszego sezonu a tak jest II sezon. III sezon jest nie co lepszy, bo coś buduje w lore, ale to za mało. Dla mnie ta seria jest bardzo bardzo średnia, za dużo się na niej nudziłem a oglądając III sezon to sceny, które miały być komiczne, lub mnie irytowały przewijałem do przodu. Rozczarował mnie ta seria, a IV sezonowi dobrze nie wróżę jeżeli nie zmienią struktury sezonu.

piątek, 22 stycznia 2021

Winx – Przeznaczenie Saga Winx

 


Winx: Przeznaczenie - Saga Winx, 6-odcinkowy serial na Netflixie, który miał premierę, 22 stycznia.

Odcinki średnio trwały od 45-53 minut - Pewnie nie pisałbym o tej serii, gdyby nie jedno „Ale”. Tym „ale” jest to, że serial jest wersją aktorską całej serii „Winx”, którą oglądałem i mam do niej pewien sentyment.

Tu skupię się na moich wrażeniach, a nie na fabule:

Najpierw wspólne mianowniki - Bloom została wychowana przez ludzkich rodziców - została podrzucona ze świata wróżek. Mam wrażenie, że pójdą w to, że Bloom jest księżniczką Domino. Bloom to „smoczy ogień”.

To co różni tą serię, od kreskówki, to zupełnie inne prowadzenie historii, jak dobrze pamiętam pierwszy sezon, a widziałem go już bardzo dawno, to Czarodziejki Winx, raczej się lubiły od razu, a tu co chwilę mamy jakieś konflikty.
Oprócz Skyi Bloom, Nie pamiętam, by Terra miała brata, więc do tego trudno mi się odnieść.

Moce Muzy, są ciekawe w serii animowanej. Władała tam magią dźwięku - w aktorskiej wersji jest Czarodziejką empatii.

Nie wiem kim jest, Beatrix, natomiast mam dwie teorie:

Pierwsza - to, że Beatrix miała być Stormy, jedną z Trix, pasowała by ta teoria, bowiem włada ona piorunami.

Druga teoria - to, że to siostra Bloom - są bardzo do siebie podobne.

Autorzy, całkowicie zmienili relację między Stellą, a jej matką. Tak, w serialu animowanym matka Stelly była surowa, ale na pewno nie była zimną suką.

Na pewno wielką zmianą i zaskoczeniem jest ojciec Skaya, który w aktorskiej wersji wychodzi na zbrodniarza wojennego.

Sama Alfeja ma w sobie wiele tajemnicy, okazuje się placówką wojskową, a nauczyciele w Akademii mają krew na rękach.

Jest jeszcze jedno, a mianowicie transformacja Czarodziejki - Bloom. Wizualnie sama transformacja była na przyzwoitym poziomie.

Tu należy zadać sobie istotne pytanie:

„Czy to dobrze, że twórcy aktorskiego serialu uderzyli w mroczne struny świata?”

Tak i Nie:

Tak- ponieważ nie oszukujmy się - serial stał się bardziej przyjazny dla dorosłego widza. Nie mówię tu o trupach, czy potworach. Mam tu na myśli to, że bohaterowie, nie są kryształowo dobrzy, że każdy z nich ma mroczne oblicze. O nauczycielach już pisałem, ale nawet Bloom truje Skaya, Ashlii i szpieguje dla dyrektorki. Zdrady są na porządku dziennym. Świat w tej odsłonie, jest bardziej szary, a nie tak cukierkowy, jak w wersji animowanej.

Nie – nie jest to serial dla młodszych widzów. Pomijam sceny seksu czy trupy, ale też ciężki temat zbrodni wojennych oraz podejmowania decyzji dla wyższego dobra. Młodszy widz może się nie odnaleźć w szarościach tak przedstawionego świata. Mnie (starszego widza) ta odsłona Winxwciąga. Dostałem mroczniejszą wersję uniwersum, które znam. Jestem ciekawy jak to się wszystko dalej potoczy. Czy zobaczymy Trix, a może pradawne Wiedźmy i Chmurną wieżę Valtora?

Nie mogę się doczekać kolejnego sezon, jednakże mam mały zarzut - mniej „Teen Dramy”... to wybija z rytmu. Niemniej jednak jest to ciekawa wersja cukierkowej serii.


poniedziałek, 18 stycznia 2021

Ostatnie dzieciaki na Ziemi

 


Ostatnie dzieciaki na ziemi - kolejna seria z Netflixa, którą nadrobiłem. Seria jak do tej pory składa się z trzech sezonów - pierwszy sezon to godzinny odcinek pilotażowy, natomiast, kolejne dwa sezony mają po 10 odcinków po 25 minut. Muszę przyznać... Ciekawy pomysł na fabułę.

Pewnego dnia na na niebie pokazują się portale z których wpadają potwory, zombie i cały syf. Widz śledzi losy czwórki dzieciaków tak archetypowych, że aż boli.

Mamy, Jacka protagonistę, przywódcę dzieciaków love intres, Jun dziewczynę wojowniczkę, która przypomina mi Xena, mięśniaka, i mózgowca.

Mam problemy z tą serią i to duże. Po pierwsze, słabe tempo akcji; przedłużanie momentu kulminacyjnego, aż do „przegrzania go”. Mamy to już w pilotażu, gdzie szukali, June prawie przez 50 minut, robiąc wszystko by jej nie znaleźć - „przegrzanie” punktu kulminacyjnego i zamiast efektu „WOW” mamy efekt „kurwa nareszcie”.

Tak samo w drugi sezonie, tajemniczy skrzek, który zwabia zombie. Też „przegrzanie” i znów zamiast efektu „WOW”, mamy efekt „Kurwa ile można było na to czekać?”

Trzeci sezon taki sam błąd - tym razem z radiem, aż do ostatniego odcinka i „przegrzanie”. Czy by się coś dla fabuły zmieniło, gdyby bohaterowie dowiedzieli się że w Nowym Yorku byli ludzie? Nic nie zmieniło a przeciągali to na maksa!

Kolejna sprawa i błąd fabularny - za dużo momentów katharsis. Dobrze, że pokazują konflikty w grupie, to, że każdy z członków ma inne priorytety. Fajnie, że dochodzi do punktu wrzenia i postacie mówią sobie kilka słów prawdy, tylko problem polega na tym, że takich momentów katharsis w całej serii jest średnio co trzeci odcinek. Już po pierwszym oczyszczeniu atmosfery wychodzi brak komunikacji i to, że bohaterowie nie mówią sobie co ich boli. Potem znów dochodzi do sytuacji, no cóż... co najmniej dziwnych i można łatwo wywnioskować, że bohaterowie nie uczą się na własnych błędach.

Odtwórczość finałów odcinków czyli: „pokonajmy potwora sezonu”. Fajnie, ale na dłuższą metę jest to nudne.

Obohaterach już napisałem. Najbardziej sztampowe archetypy postaci wycięte niczym z RPG post-apo

Rezor- przedwieczny potwór, niszczyciel światów, brzmi jak Stephenwolf, ta postać jest dobrze prowadzona jest tajemnicza i przez dwa sezony nie poznaliśmy jej prawdziwej formy i powiem szczerze, że nie mogę się doczekać, kiedy ta istota zjawi się w swojej prawdziwej postaci - mam nadzieje, że będzie warto czekać.

Ogólnie ta seria ma potencjał i to widać w drugim sezonie, gdzie powoli odchodzi się od wygłupów dzieciaków, które mnie irytowały na rzecz ukazania apokalipsy jako dobrej zabawy oraz uderzanie w poważniejsze tony i skupianie się na fabule, Rezorzei pchaniu do przodu historii.

Mam nadzieje, że twórcy uderzą w mroczniejsze tony. Na razie nie czuje zagrożenia. Seria z potencjałem, ale póki co nie wykorzystanym. Brak logiki w postępowaniu postaci; wali się budynek a jeden z bohaterów chce ratować komiksy. Serio? Osobiście męczyło mnie oglądanie tego serialu.


niedziela, 17 stycznia 2021

Ever After Hight

 


Ever After Hight, kolejna seria z netflixa, którą sobie nadrobiłem. Cała seria składa się z pięciu sezonów 4 sezony mają po 4 odcinki jeden sezon ma 1 odcinek. Tu muszę napisać, że jest to kolejna seria, którą ja nie jestem targetem. Sama seria jest skierowana do dziewczyn. Protagonistkami serii są dzieci, bohaterów z bajki. Drogi czytelniku, zapytasz o czym jest ta seria. Ogólnie bajkowej krainie istnieje liceum do którego uczęszczają dzieci bohaterów z bajek, każdy z nich musi podjąć przeznaczenie swoich rodziców. Mam tu na myśli, muszą iść drogą swoich rodziców. 4 pierwsze sezony rozdziały skupiają się na Revan Queen córki Evill Queen, która nie chce iść drogą swojej matki, ona chce budować swoją szczęśliwą historię i dlatego podejmuje, decyzję nie wpisania się do wielkiej księgi bajek. Nie wpisanie się do księgi to jest nic, ponieważ mimo że Evil Queen jest uwięziona w lustrze, udaje się jej wpływać, na świat, aż do czwartego rozdziału, gdzie udaje się jej wyjść z lustra . To było wejście badassa, te dobrze użyte chóry, jak Thanos pojawiający się na Tytani. Gdy pojawiła się Zła Królowa, było to pojawienie się Final Bossa. Nie muszę pisać, że Evill Queen zostaje pokonana. To o czym jest ostatni rozdział to przygoda w królestwie króla i królowej śniegu, taka wariacja bajki o królowej śniegu.

Mam jedno zastrzeżenie do tej serii, ja rozumiem i wiem, że jest to seria targetowana do dziewczyn i i protagonistkami są dziewczyny, ale pokazywanie męski protagonistów, jak totalnych debili narcyzów, którzy nic nie robią to jest złe. Ja nie wiem co tam robią męscy bohaterowie, może mi ktoś wyjaśni.

Za co mogę pochwalić tą serię chyba, za jeden z lepiej wprowadzonych wątków LGBT, to była tak dobrze pokazane tak fajnie zrobione, że mi zabrakło kontynuacji tego. Tak zaiskrzyło między tymi postaciami, żal dupę ściska, że zabrakło czasu na kontynuacje.

Kolejna rzecz, która się udało, to prowadzenie antagonisty w serii mam tu na myśli Evil Queen, która po cichu działała z ukrycia, manipulowała każdym aż do osiągnięcia swojego celu. To było prowadzone, przez trzy rozdziały budowano, nam ostatecznego bossa do pokonania. Samo pojawienie tez na plus.

Mimo że nie jestem targetem tej serii, że ona jest przeznaczona dla dziewczyn, to mi się to cholernie dobrze oglądało. Dobrze poprowadzona fabuła, powoli budowane napięcie,aż do finału, który był do przewidzenia, ale dawał satysfakcję. Fajne wykreowane postacie, te postacie nie są jedno wymiarowe, i każda postać ma w sobie zarówno dobro i zło. Postacie, które powinny być dobre z natury robią złe rzeczy, czasem z samolubnych powódek. Postacie, które z natury powinny być złe, robią dobre rzeczy. Mała dygresja zapomniałem o tym wcześniej napisać ni wykorzystany pomysł Royalsów i Rebelsów, chętnie bym więcej konfliktu zobaczyć między tymi grupami. Serię tą oglądało mi się niebywale dobrze, nie nudziłem się nie dłużyły mi się odcinki. Seria dla każdego, mi że ma określony target.

sobota, 16 stycznia 2021

Wielka bitwa postaci She-ra vs Kipo vs Carmen Sandiego vs Cleopatra

 


Obejrzałam kilka seriali animowanych kobiecymi protagonistkami chciałbym wskazać która z nich jest najlepiej wykreowana. Nadszedł ten czas ostatecznej bitwy, bohaterki wychodzą już na arenę. Pierwsza pojawia się She-ra obrończyni Etherii, tuż za nią pojawia się Kipo,z post apokaliptycznego świata, gdzie ludzie żyją zgodnie z mutantami. Kim jest Pani w czerwony płaszczu. Tak to Carmen Sandiego nie uchwytna złodziejka. Przemierzająć czas i galaktykę Nilu o to przybywa Cleopatra. Będzie kilka kategorii. Punktacja jest następująca za 4 miejsce 0, 3 miejsce 1, 2 miejsce 2 punkty i pierwsze miejsce 3 punkty. Tylko w jednej kategorii będzie po 1 punkt. Od tej kategorii zacznę.


Skille moce umiejętności bojowe. Tą kategorie muszę podzielić na dwie pod kategorie.

Jedna para pojedynkowa to She-ra i Kipo , obie panie można powiedzieć otrzymały moce. Adora podnosząc miecz stała się wybrańcem i She-rą. Kipo to hybryda stworzona przez swoich rodziców. Innymi słowy obie Panie dostają po 0 punktów, każda z nich otrzymała swoją moc stając się wybrańcem. Obie musiały uczyć się swoich mocy.

Druga para Carmen i Cleopatra,obie są ludźmi i obie mają umiejętności. Tylko jest mała, różnica Carmen swoje umiejętności wyćwiczyła, w tajnej organizacji zła. To co potrafi Carmen sama się wszystkiego nauczyła. Cleopatra to samoistny talent do walki, jest nie oszlifowanym diamentem, w tym starciu wygrywa. Carmen i zdobywa 1 punkt. Cenię bardziej postacie, które zapracowały na to co mają


Back Story postaci:

Sher-ra tu muszę dać 0, jest to związane, że nic nie wiemy o postaci. Tak ja wiem z starej She-ry, że ona jest siostrą bliźniaczką He-man, ale nam nawet tego nie pokazali. Ba nawet nie dostaliśmy, jej życia w Hordzie.

Kipo, tu przyznaje 3 punkt. Dość że ta postać ma pełen back story postaci, to jeszcze pokazano, jej relacje z ojcem jak on ją uczył

Carmen Sandiego Tu przyznaje 2 punkt. Mamy już w pierwszym odcinku przedstawioną historię postaci. Później mamy, jeszcze historię ojca Carmen, Tylko problem polega na tym, że nie jest to dobrze wykorzystane i nie jest tow taki ciekawy sposób przedstawiony jak w przypadku Carmen

Cleopatra. Tu cóż jest postać historyczna rzucona w przyszłość o trzydzieści tyś lat w przód. Co powoduje, że to właśnie ta postać zgarnia ten punkt to, że jest dość mocno powiązana z głównym villanem.


Odbiór postać:

She-ra, dla mnie postać Adory /Shera była tak nie jak, nie jestem wstanie nic o niej powiedzieć. Wynika to z tego, że nie ma back story. Pokazali mi to, że ona nie chce być tym wybrańce, że była by naiwna. Problem mam dlaczego Adora walczy dla rebelii. Praktycznie walczy bo Glimer ją o to prosiła. Więcej byłbym napisać o Shadowwever. Muszę przyznać 0 punktów

Kipo, dla mnie ta postać była najlepsza w odbiorze, fajnie przedstawiono jej charakter, jestem wstanie coś o niej powiedzieć. Wiem dlaczego robi to co robi i wiem dlaczego robi to takimi metodami a nie innymi. Przyznaje 3 punkty

Carmen Sandiego, ten sam problem co u She-ry, postać płytka i ni jaka w odbiorze, tak jet sympatyczna, ale jest nie co OP i popełnili błąd w ośmieszaniu jej przeciwników. Jedyne co ratuje tą postać to, że Ona ma jasny cel do zrealizowania. Pokonanie i zniszczenie złej organizacji dlateo dostaje 1 punkt

Cleopatradostaje tylko te dwa punkty, że twórcą udało się przedstawić bohatera typu action-hero, w tak dobry sposób, że mi się go dobrze oglądało tą postać. Co nie jest łatwe przedstawić bohatera typu action hero w przystępny sposób.


Przesłania lub symbolika postaci

She-ra.Postać Adory/She-ry mówi nam proste przesłanie, to nie miecz starożytnej rasy czyni ciebie She-rą bohaterem, a ty sama i twoja wewnętrzna moc, którą każdy ma w sobie. Już pisałem wiele razy te przesłanie najbardziej do mnie trafia, przyznaje 3 punkty.

Kipo do tej postaci najbardziej przemawia dobroć serca czyni z ciebie bohatera. Wiara w to, że konflikt nie trzeba zażegnywać ostateczną walką, wystarczy zaprosić na bal. Ale to za mało na dwa punkty dlatego dostaje 1 punkt i to była trudna decyzja tu się walka rozegrała między Kipo a Carmen

Carmen Sandiego dlaczego Carmen wygrał z prostego powodu, ona stał się symbolem do naśladowania, da innych, którzy, chcą walczyć zez złem tego świata. Jak mówi Shadowsan nie wprost, że każdy kto ma odwagę walczyć ze złem może mieć miano Carmen Sandiego

Cleopatra, tu niestety Cleopatra przegrywa ponieważ wyszedł 1 sezon opowieść jest nie zakończona .Jedyne co mogę powiedzieć o Cleopatrze to, Prawdziwy lider rodzi się w godzinie próby a to za mało.


Osobowości postaci

She-ra. Tu napisze od razu w tej kategorii walka toczyła się o drugie miejsce między Kipo i She-rą. Mimo że opowie postacie są dobre, obie były gotowe do poświęceń. To zniszczenie miecza przez She-rę i to że musiała odkryć w sobie co stanowi o byciu She-rą to ona dostaje te 2 punkty

Kipo,to sympatyczna energetyczna dziewczyna wierząca w lepszy świat i w to, że każdy może się zmienić. Dorasta nam w czasie tych trzech sezonów, ale zabrakło jej tego momentu jak u She-ry

Carmen Sandiego, z jakimś bóle muszę to napisać, ta postać nie ma osobowości. Tak jest to sympatyczna dobroduszna dziewczyna, która nie miało lekko, ale nie ma charakteru. Tak mówi nam się, że Carmen jest empatyczna, ale nam tego nie pokazuje. Tu daje 0 punktów.

Cleopatra,każdy, może sobie zadać pytanie dlaczego ta postać zdobywa 3 punkt. Każda z wyżej wymienionych postaci, ma gorsze chwilę i każda postać ma wspólne cechy. Ale u Cleopatry pokazano coś więcej jej przywary. Jak buta pycha lekkomyślność, lekceważenie,a to się rzadko zdarza, by kreskówkach to pokazywano.


Podejście do swego losu przeznaczenia Kolejna ciężka kategoria i w tej kategorii padną dwa 0 wynika to z tego, że obie bohaterki bardzo podobnie do swojego losu podchodzą i nie jestem wstanie rozdzielić punktów.

She-ra. To mi się podobało u She-ry, to, że nie chciała być tym wybrańcem, że się wahała czy podoła tej odpowiedzialności tu przyznaje jej 3 punkty

Kipo, podeszła do tego kim jest a jest hybrydą super okej przyjmuj na klatę, będę walczyć o lepsze jutro do wszystkich. Tu 0 punktów,

Carmen Sandiego. To mi się podobało, ona sama sobie wybrała los nie miał wpływu na to, że była wychowana na wyspie złodziei, ale wybrała swoją drogę, że ucieknie i będzie krzyżować wszystkie plany VILE

Cleopatra, tak samo jak Kipo, przyjęła na klatę swój los. To ja jestem wybrańcem i to ja pokonam nieśmiertelnego Oktawiana. Punkt 0


Charyzma postaci. Nie oszukujmy się każda protagonista powinien mieć to coś w sobie co poprowadzi tłumy, lub szacunek

She-ra: She-ra/Adora, jako symbol prowadzi tłumy, za sobą, ale nie jest to postać charyzmatyczna. Więcej charyzmy miał Bow, który swoim przemówieniem porwał ludzi do walki. Tu 0 punktów

Kipo.W tej materii Kipo jest bardzo podobna do She-ry, ale jest różnica, Kipo dzięki swojemu uporowi w dążeniu do celu zdobywa szacunek do u innych. 1 punkt

Carmen Sandiego. Walka rozegrała się o pierwsze miejsce między Carmen a Cleopatrą. Czy Carmen jest charyzmatyczna tak i nie jako postać nie ale jej działania powodowały, że stawała się symbolem. Poza tym ma w sobie ten magnetyzm umiejętność argumentowania tak aby ją słuchali. Scena gdzie uświadamia Szefowej ACME, że ta zabiła jej ojca i mówi gdybym chciał cię zabić już byś nie żyła, znajdź moją matę będziemy kwita. Tym dialogu wypływa jej charyzma. Ale to za mało 2 punkty.

Cleopatra.Każdy może zadać sobie pytanie dlaczego ta postać. Jej charyzmę pokazuje finałowy odcinek, gdzie Cleopatra przejmuje dowodzenie nad obroną akademii. Jak prawdziwy przywódca wydaje rozkazy i każdy jej słucha. To jest na 3 punkty.


Kobiecość postaci Tak wiem szowinistyczna kategoria, ale każda zbawczyni, powinna mieć w sobie ten pierwiastek kobiecości. Wybór nie jest łatwy bo co cechuje to wszystkie są chłopczycami z zachowaniu.

She-ra. Ta postać to typowa chłopczyca wychowana na nieustraszonego wojownika Hordy. Pokazała w jednym odcinku, że potrafi mieć kobiecy wdzięk i być księżniczką mocy. Należy jej się ten 1 samotny punkt.

Kipo: Kipo jak była chłopczycą tak została nią do samego końca, tak był jeden moment gdzie pokazała swoją kobiecą naturę gdy zarywała do Beisona, ale to za mało. Kipo w tej rundzie nie dostaje punktu.

Carmen Sandiego. Znów pojedynek między Carmen i Cleopatrą o prym. Tu muszę przyznać zwycięstwo Carmen, więcej razy była pokazana, jej kobieca natura, jej umiejętności tańca, jej naturalny sposób rozmawiania z płcią przeciwną. Tu wygrywa Carmen, więcej razy była pokazywana jej kobieca natura i należy się 3 punkty.

Cleopata. Cleo miała ułatwioną sprawę. Tak jest chłopczycą, ale urodziła się królewskiej rodzinie i od samego początku uczono, ją jak być przyszła królową Nilu. Potrafi wykorzystywać swoją wiedzę i ma wtedy kobiecy wdzięk. Robi to też przy mrużeniem oka. Do niej wpadają 2 punkty


Kategorie

She-ra

Kipo

Carmen Sandiego

Cleopatra

Skille moce umiejętności bojowe.

0

0

1

0

Back Story

0

3

2

1

Odbiór postać przez widza

0

3

1

2

Przesłania lub symbolika postaci

3

1

2

0

Osobowości postaci

2

1

0

3

Podejście do swego losu przeznaczenia

3

0

2

0

Charyzma postaci

0

1

2

3

Kobiecość,

1

0

3

2

Suma

9

9

13

11


Walka była zacięta, każda z Pań ma swoje mocne i słabe strony, ale zwycięstwo wykradała Carmen Sandiego nie uchwytna złodziejka. To ona może z dumą nosić miano, najlepiej wykreowanej protagonistki. Powoli zdobywała punkt w poszczególnych kategoriach, ktoś złośliwy mógł powiedzieć, że ciułała punkty, ale ta strategia przyniosła zwycięstwo. Po pietach Carmen deptała Cleopatra, zabrakło trochę szczęścia, ale było blisko. Kipo i She-ra egzekwo trzecie miejsce obie walczyły do końca, ale zabrakło szczęścia. Walka była wyrównana i naprawdę decydowały niuanse w przydzieleniu punktów. Czasami miałem trudność w przydziale punktów, naprawdę decydowały drobnostki. Carmen Sandiego wygrała ponieważ regularnie zdobywała punkty, co powoduje, że jest to najbardziej zbilansowana postać z tej czwórk i to dało jej miano, najlepiej wykreowanej postaci.

piątek, 15 stycznia 2021

Carmen Sandiego sezon 4 Finałowy

 



Czwarty sezon Carmen Sandiego, wyszedł 15 stycznia, ma 8 odcinków. Już tu powiem, nie zawiodłem się, a miałem pewne obawy przed tym sezonem, widząc co się działo w poprzednich sezonach. Zanim o pozytywach i tym co mnie zaskoczyło. To o paru grzechach tej serii.

Grzech serii, który mnie mnie zabolał najbardziej to jak pokonano VILE i było to słabe. Buduje się organizację zła, która działa od zarania dziejów nie ma. Knuje i spiskuje zdobywa swoją pozycję na świecie, a przywódcy tej organizacji są pokonani praktycznie poza kadrem. W tym przypadku widać, że zabrakło 2 odcinków co najmniej by o lepiej rozegrać.

Może nie jest to wielki grzech, ale mój nie dosyt. To wątek matki Carmen, po cichu liczyłem, że ona odegra rolę w finale. Nawet twórcy, nie pokazali nam twarzy matki Carmen. To jest taki plaskacz w twarz widzą. Nie rozumiem dlaczego nie pokazali twarzy matki Carmen.

Łopatologicznie było nam pokazane słowami Shadowsan, że Carmen Sandiego stała się symbolem, i każdy, kto m odwagę walczyć ze złem może nadać sobie miano Carmen Sandiego. Nawet żartowniś który jako pierwszy ubrał czerwony płaszcz.

Było narzekanie czas powiedzieć co się podobało.

Czwarty sezon miał oś fabularny, każdy odcinek pcha fabułę do przodu, do finału. Co powoduje, że ten sezon jest angażujący. Tego zaangażowania brakowało, mi po przednich sezonach. Tu odcinki łączą się, tworząc opowieść. Nawet gdy ta opowieść, jest oparta na szukaniu magafina. To tego mi zabrało we wcześniejszych sezonach.

Dla mnie plus jestem zawsze łasy na takie rzeczy. Poznajemy historię VILE, tego się nie spodziewałem się. Jest to w krótki sposób pokazane. Przedstawienie lore złej organizacje zawsze na plusie. Nawet, jak ten lore ma być pokazany poprzez szukanie artefaktów tej organizacji.

Zła Carmen Sandiego, to było coś co chciałem zobaczyć, ale nie sądziłem, że zobaczę. Miałem cichą nadzieję, ale nie obstawiałem tego. Fakt Evil Carmen była przez półtora odcinka, to były jak dla mnie najlepsza część, która widziałem.

Kolejna rzecz, której się nie spodziewałem, to rozbudowanie fabularnie jednej postaci. Mam tu na myśli Trzeszcza, który sam wybiera swoją drogę, który wraca do VILE, jak mówi do Szefowej ACME. Ja wybrałem swoją drogę, ale Carmen nie dlatego chcę wam pomóc z Carmen.

Cieszył mnie powrót mojej ulubionej pary agentów ACME Jullius i Chesa, którzy mieli chemię między sobą.

Czwarty sezon jest bardziej angażujący w fabułę i przedstawioną historię. Było parę rzeczy które mnie zaskoczyło o czym pisałem wyżej więc nie będę się już powtarzać. Pokonanie VILE poza kadrem powoduje, że ma nie dosyt po tej serii. Według mnie źle rozplanowali fabułę w sezonach III-IV, co spowodowało, że finał nie był tak satysfakcjonujący, jak by mógł być. Tak zostali zepchnięć na dalszy plan inni agenci VILE w tym moja ulubiona Origamia, której nie ma, rozumiem nie było na nią nią miejsca. Mogło być lepiej, ale uważam, że jest to bardzo godne pożegnanie serii i postaci, którą można było polubić przez te cztery sezon. Samo zakończenie ma małe drzwi otwarte, na piąty sezon. Wiem że IV jest ostatnim sezonem, należy mieć cichą nadzieję na kontynuacja może nie formie kolejnego sezonu, ale kinówki, którą bym chętnie przytulił. To jest ten typ serii, gdzie żal się żegnać z serią i postaciami. Caren Sandiego, jako całość to przyzwoita seria, z godnym zakończeniem.




środa, 13 stycznia 2021

Katastrofy w przestworzach

 


Nie tylko anime, serialami i filmami człowiek żyje.

Serią dokumentalną, którą oglądam są: „Katastrofy w przestworzach”. Dokument, opowiada o wypadkach lotniczych.

Każdy odcinek składa się z trzech segmentów: Rekonstrukcja samego wypadku, śledztwa i jakie wyciągnięto wnioski po danej katastrofie. Innymi słowy odcinki są „o tym co się stało, że się ze srało?”.

Wydarzenia w danym odcinku, są przedstawione w sposób taki, że laik, zrozumie wszystko. Sama dokument, ma walory edukacyjne, ponieważ pokazuje procedury lotnicze, jakie mamy w dzisiejszych czasach.

Moją ulubioną częścią każdego odcinka jest moment gdzie wyciągają wnioski i jak to wpływa na zmiany procedur lotniczych. Oglądając ten dokument, człowiek uświadamia sobie, jak czasami mały drobiazg może doprowadzić do katastrofy lotniczej lub cała seria dziwnych drobnych błędów. Takim dobrym przykładem serii błędów, które doprowadziły do wypadku, było zderzenie się dwóch samolotów, na jednym pasie.


Według mnie jeden z lepszych seriali dokumentalnych, jakie widziałem.


wtorek, 12 stycznia 2021

Królewska Akademia Bajek sezon 1

 


Królewska Akademia Bajek - serial z 2018 roku, znaleziona na Netflixe. Od razu napisze, seria ma dwa sezony po 26 odcinków. Na Netflixie, jest tylko pierwszy sezon.


Co mogę o tym serialu napisać? Jest to „koszmarek”, który się dobrze ogląda – Dlaczego „koszmarek”? Ponieważ jest to najpaskudniej wykonana animacja 3D, jaką widziałem w życiu!


Modele postaci wyglądają jak lalki z koszmarów, a wyjątkowo sztuczna animacja powoduje, że chce się wyłączyć ten serial w cholerę.


W czasie oglądania tego serialu, śledzimy przygody wnuków bohaterów, bajek jak np. Hawk Śnieżka, czy Rose Kopciuszek. Nawiązania do każdej możliwej bajki są nagminne.


Fabuła nie jest jakaś wybitna, można ją podsumować tak: „A dziś rozwiązujemy taki problem”. Fabuła tak zwana „potwór odcinka”


Vicki, nasz villan, który ma jeden cel zniszczenie akademii i powoli to realizuje. Jest to fajnie wykreowany villan, który realizuje swój cel, mimo porażek. Co mi się podobało w tej postaci? To, że potrafi manipulować otoczeniem i nie ma sumienia.


Postacią o której warto wspomnieć jest, Rose, fangirl każdej bajki, która uważa, że każda bajka jest najlepsza. Dziewczyna jest niczym żywa bateria pełna energii i ze wszystkiego się cieszy.

Nie jest to jakiś ambitny serial z wielkimi plot twistami o ambitnej fabule. Mimo to, bardzo dobrze się oglądało.


Tytuł jest skierowany do młodszego odbiorcy, ale starszy odbiorca też może mieć fun z oglądania tego tytułu. Serial ma przyzwoite piosenki ale nie ma ich dużo i nie w każdym odcinku.


Tak jak wspominałem na początku: trafiłem na serial przez przypadek i się nie zawiodłem, żałuje jednak tego, że Netflix nie umieścił, drugiego sezonu, bo bym chętnie sobie go obejrzał.


sobota, 9 stycznia 2021

LEGO Elves Tajemnice Elvrndale,

 


LEGO Elves Tajemnice Elvrndale, kolejny animowany serial z netflixa. Z targetowany na młodszą widownię. Serial ma 8 odcinków po 25 minut, same odcinki bardzo szybko ogląda nie ma w nich dłużyzn ogląda się bardzo szybko jej. Nawet nie wiem kiedy, cały seans zleciał. Fabuła prosta jak drut, skierowana, dla młodszego widza. Elfy magia smoki. Sam prolog mnie rozbawił, kiedy narrator mów w Elvrndale, jest pięć strażniczek reprezentujących pięć żywiołów ogień, wiatr, ziemia woda i miłość. Zbrakło mi a z połączenia tych żywiołów powstaje ja Elfi Kapitan planeta. W tym przypadku z połączenia tych żywiołów powstaje portal. Strażniczką portalu jest ludzka dziewczyna. Sama fabuła skupia, się, że jest Król Goblinów (elf), który jest synem jednej z pierwszych strażniczek. Ta pierwsza strażniczka, kolokwialnie miała ból dupy o to, że, to człowiek jest strażnikiem portalu. Więc tak się nagrzała, że umarła. A jej syn stwierdził, że zajebiście iść w ślady matki. Fabuła jak prosta jak drut. Postacie, nie mają jakiś z głębokich charakterów, każdy ze strażników, jest na skroś dobry. Mam pewien problem z tą serią, z jednej strony jest to cukierkowa seria dla dzieci, gdzie dobro zwycięża i dosłownie siłą przyjaźni pokonują Króla Goblina, który w ostatecznym starciu, widzi że droga która obrał jest zła i postanawia, nie realizować swych mrocznych planów. Do tego dochodzi armia trolli, które wyglądają jak miłe puchate stworki o wielkich oczach. Z drugiej strony widzę, że twórcy starają się do tej serii przemycić poważniejsze treści, jak zazdrość zawiść, pęd do mocy absolutnej. Czy to, że zło może z deprawować, nawet dobrą strażniczkę. Też pokazanie braku zaufania wobec, siebie. Tak mi się tonalnie rozjeżdżało, w tym momencie. Z decydujcie się nie przeszkadza mi cukierkowatość serii okej nie ja targetem jestem. Z drugiej stron pokazujecie mi jak by ta seria wyglądała, gdyby była serią poważniejsza. To była by świetna seria wtedy. Dwie rzeczy, które by mnie przy innej serii wkurzały i uważał by to za minus, ale tu wybacza, ponieważ jest to seria, dla młodszego targetu. Zmarnowanie poświęcenia, jednej z postaci. Trup jest zawsze mile widziany i pokazuje, że była stawka w grze. Druga sprawa , to brak redemtionarck dla villana. Tu ten aspekt wyglądał, jak przy Hordaku i Catrze w Sh-ra. Od dziś jesteś z nami i wszystko ci jest wybaczone. Mimo tego wszystkiego serię mi się bardzo dobrze oglądał, szybka pozytywna jak dla mnie nie co cukierkowata historia, która nie jest skomplikowana. Seria dla każdego, nie ważne od wieku, jest ona przyjemna w oglądaniu. Nie ja jestem targetem tej serii. Jak ktoś szuka dla dziecka serii to ta seria jest dla dzieci.

Star Trek Discovery Finał III sezon

 



Już teraz napiszę, że podejrzewam, III sezon Discovery, jest ostatnim sezonem. Ty widać po finałowym odcinku Michael zostaje kapitanem a Discovery rusza odbudowywać Federację. Jakie mam wrażenia po tym sezonie dziwne. Podobała mi się przyczyna zapłonu która zniszczenia Federacji nie oczywista i tego się nie spodziewałem tona plus i to wielki, nie było to jakieś wielkie oklepana rzecz. Mini arck Philippa Georgiou, który świetnie podsumował postać byłej imperatorowej, dzięki temu, jeszcze przez dwa odcinki mogliśmy po obcować z Dark Mirror. Dwa dla mnie najlepsze odcinki. Co udało się twórcą zrobić to zbudować relacje między postaciami kibicowałeś tym postacią . Z drugiej strony sam finał lekko mnie zawiódł szczególnie rozwiązanie sprawy z łańcuchem, średnie to było. Sama postać Micheal była niczym Jezus to na minus. Więcej takich seriali, gdzie masz odświeżony stary pomysł który jest zmodyfikowany dostosowany do nowych realiów i ogląda się to bardzo dobrze. Tak zwani prawdziwi fani nie są zadowoleni i mówią, że to ich Star ttrek, a według mnie jest to nowe spojrzenie na starą markę. III sezon też mi się podobał, miał więcej momentów emocjonalnych. Finał mógł być lepszy ale wszystkiego nie można mieć. Dobrze mi się tą serię oglądało bo podejrzewam, że IV sezonu nie będzie, zakończenie nam to pokazuje. Chociaż kto wie ja bym chciał IV sezon Discovery.

piątek, 8 stycznia 2021

Kroniki Iduhun odcinki 5-10

 




Kroniki Iduhun odcinki 5-10 z netflixa. To nie będzie długa wypowiedz po niestety, moje zdanie nie wiele się zmieniło się id pierwszych pięciu odcinkach. Już teraz napiszę moje najgorsze przewidywania się sprawdziły. Wiktoria jest jednorożcem a blodnasek jego imienia nie warto u pamiętać na kartach jest smokiem. Nawet nie myliłem się co do maga który miał zginąć, został przeniesiony. Niczym mnie nie zaskoczyła ta seria, ona jest przewidywalna aż do bólu. Kończy się te 10 odcinków tym, że ida zabić wielkiego złego, nawet nie czekam na trzeci sezon. Kilka spraw sprawia że ta seria jest słaba. Po pierwsze źle dobrane głosy do postać. To jest opowieść o młodych ludzie, którzy, mają całe życie przed sobą, a ich głosy są wyprane z jakich kolwiek emocji. Brzmią jak weterani wojenni którzy, widzieli wszystko i nie ma w nich ani grama emocji. Jeszcze do tego mówią o emocjach. Kolejna sprawa, to dialogi, tak młodzi ludzi nie rozmawiają. Inna sprawa ja nie wiem co oni chcieli zrobić z tą serią czy to miała być Teen Drama czy przygodówka bo nie jest ani jedno ani drugie. To jakaś dziwna hybryda to się tak źle ogląda. Ja rozumiem nie ja jestem targetem tej serii, dla mnie ona jest przewidywalna . A te ukrywanie że Wiktoria jest jednorożcem, do samego, końca to aż bolało. Nawet wprowadzenie dwóch nowych postaci nie ratuje tej serii. To powinno być powiedziane w max drugim odcinku. Tak jak pisałem przy pierwszych pięciu odcinkach według mnie ciekawsze był by gdyby to była opowieść o poszczególnych erach. Kolejna odsłona serii, nie spodziewam się niczego wielkiego. Jeżeli będzie od razu 10 odcinków będzie pokonanie wielkiego złego, jak będzie podzielone to pewnie znalezienie sojuszników. Seria jak dla mnie jest ni jaka i bardzo przewidywalna.

wtorek, 5 stycznia 2021

DC Super Heros Girls

 


DC Super Heros Girls, to opisania wrażeń z tego serialu przymierzałem się dość długo. Zawsze inne wpisy spychały tą serię na dalszy plan. Na początku napisze, fajna przyjemna kreska dla oka, fajne intro z muzyką która wpada w ucho. O czym ta seria jest po pierwsza jest seria shortów, gdzie odcinek trwa koło 10 minut, a fabularnie, odcinki są bardzo luźno ze sobą powiązane. Odcinki opowiadają o grupie super bohaterek DC Wonder Women Green Latae, Zatany, Super Girl Batgirl i  Bumblebee. Odcinki są zrobione w sposób humorystyczny. Czym ta seria stoi to postaciami. Wreście mamy postacie które się różnią od siebie, które bardzo różne i nie do końca pasujące do stereotypów tych bohaterów. Batgirl, która jest bardzo energiczna i gadatliwa. Zatan, która jest, ni co próżna. Supergirl pokazana jak berserker, która by każdy, problem by wysłała w kosmos. Wonder Women, która jest pokazana niczym ta posągowa heroin, ale jest to zrobiony w zabawny sposób. Postać, którą ja polubiłem najbardziej jest Hall Jordan, który jest pokazany, jako totalny wał dupek, narcyz, który zawsze w coś wplącze Jessice Cruz, kobiecą green Latern, najczęściej wplątuje w sprawy miłosne i odcinki To skomplikowane i odcinek Trójkąt Nienawiści to dla mnie jedne z lepszych odcinków i na nich się najlepiej bawiłem. Tez uwielbiam odcinki gdzie jest postać Super girl, z jej podejściem do świata, nie co cynicznego, i to jak łatwo wpada w gniew. Powergirl, jeden z lepszych. To jest bardzo przyjemna seria, niby skierowana do dziewczyn, ale też panowie będą się na niej dobrze bawić na tej serii. Jest to seria, w bardzo przyjemny sposób zrobiona. Co bardzo mi się podobało to pokazanie bohaterów nie w ten Snayderowski posągowy sposób, lecz pokazanie bohaterów jako ludzi ze swoimi przywarami, jak Batgirl, która ma haki na każdą, z koleżanek. Seria ma jak do tej pory 52 odcinki widziałem większość i bawiłem się na tej serii bardzo dobrze. Jest ona lekka i przyjemna. Jest to inne spojrzenie na bohaterów i powiem tak więcej takich serii. Zapomniałem i napisze to tu fajnie, że w rzucili bohaterki do liceum tak wiem oklepane. Według mnie dobrze te oklepanie wykorzystują. Seria dla każdego, lubię na cartoonnetwork obejrzeć sobie od czasu do czasu jeden odcinek tej serii. Bo jest to fajna i porządna seria, beż trudnej fabuły. Dobra sera dla każdego miłośnika super bohater i nie tylko.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Glitch Techs

 


Glitch Techs, serial animowany nickelodion, na netflixie do tej pory wyszły dwa sezony, pierwszy sezon 9 odcinków drugi sezon, 10 odcinków. Kreska, to nie jest typ kreski którą ja lubią i z początku kreska mnie męczyła. Jak dla mnie zbyt nasycona kolorystyka, jest. Animacja za to jest świetna momentami przypomina animację, ze studia Triger. Intro fajne krótkie i w pada w ucho. O czym jest ta seria. Po krótce jest tajna organizacja, która zwalcza glitche komputerowe, śledzimy przygody dwójki protagonistów High Five i Miko. Jak ta seria jest o niczym, fabularnie można tą serie opisać jednym zdaniem. Likwidujemy glitcha odcinka. Okej ja rozumiem przez pierwszy sezon. Poświęcić te 9 odcinki na glitcha odcinka Drugi sezon de facto tak samo. Oddam pewną sprawiedliwość, że tak wprowadzono antybohatera, nie villana. Tylko ta postać pojawia się dwóch odcinkach i znika. Tak jak przez pierwszy sezon obserwujemy glitch odcinka tak samo jest w drugim sezonie. Dopiero w ostatniej scenie finałowego odcinka dostajemy namiastkę fabuły która może być. Jako widz jednak oczekuje jakiejś fabuły nie przeszkadzają mi odcinki pokonaj potwora, ale nich to ma jakąś większą oś fabularną. Fabuła jest dupowata bo jej nie ma. Przynajmniej są fajne postacie Miko, zapalona gamerka trochę szalona nie lubiąca samouczków, która pierwsza się rwie do walki. High Five który jest przeciwieństwem Miko, jest analityczny planujący, uwielbiający znajdźki w grach. Moja ulubioną postacią jest Mitch, postać przedstawiona jaki totalny dupek i wał pańszczyźniany. Ta dupkowatość wynika z tego, że jest najlepszy w łapaniu glitch. W serii jest dużo na wiązań do popkultury głównie gemingowe, której ja nie jestem adresatem, z prostego powodu nie gram. Nie tylko. Dam przykład kiedy Miko mówi do jednego chłopak powiedz bratu, że Zima idzie. Widzę potencjał tego serialu, że gdyby miał oś fabularną oglądało by mi się go o wiele lepiej, niż to serial w formie jak do tej pory pokonaj glitcha tygodnia. Mam mieszane uczucia co do tego serialu. Widzę że mogło być to coś lepszego, ale nie dostałem tego/ Fajne postacie, sceny akcji. Pomysł na świat ciekawy. Zapomniałem napisać dobrze udźwiękowiona pozycja . Fabularnie to leży. Okej ostatnia scena w drugim sezonie daje nadzieję, na ciekawą fabułę. Tylko szczerze mówiąc dwa pierwsze sezony nie zachęciły mnie do obejrzenia III sezonu. Seria bardziej przemówi do miłośników gier komputerowych. Ta seria nie jest zła ale mogła być lepsza.

niedziela, 3 stycznia 2021

Carmen Sandiego sezony 1-3

 


W tym poście przedstawiam wrażenia po trzech sezonach. Czwarty sezon 15 stycznia będzie na netflixie. Jak tylko obejrzę 4 sezon Carmen napisze krótkie wrażenia po tym sezonie.


Carmen Sandiego serial z netflixa do tej pory trzy sezony średni po dziewięć odcinków. Serial jest animacją. Również serial jest remake Where on Earth Is Carmen Sandiego?. Tu nie od razu napiszę, że nie będę porównywać tych dwóch serii. Z kilku powodów po pierwsze, są to dwa różne opowieści. Kolejna sprawa, nie do końca pamięta co się wydarzyło się w serii z lat 90-tych. Już na pierwszy rzut oka serie się różnią. Pierwsza Carmen była już dojrzałą kobietą która kipiała seksem. Tu mamy nastolatkę. Jedynie co mogę napisać intro starszej Carmen bardziej mi przypadło do gustu, melodia jest bardziej chwytliwa. Kreska nowej Carmen bardzo przypomina mi kreskę komiksów, co powoduje, że animacje są bardziej statyczna. Okej taki mieli zamysł. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Co mnie wkurzało w tej serii to jak osoby podkładające głosy pod dane postacie mówiły z akcentem danego kraju jak Francja Australia to brzmiało tak źle, że kuło mnie to w uszy.

O czym jest seria, ta seria jest. Młoda dziewczyna przez całe życie była wychowywana,a wyspie gdzie działała tajna organizacja V.I.L.E, która szkoli, najlepszych złodziei na świecie. Nasza bohaterka, która dostała imię Czarna owca, mimowolnie szkoli się, potem przechodzi pełne szkolenie. Dowiaduje się, że organizacja która ją wychowywała to organizacja zła. Ucieka od nich i celem jej życia staje się , krzyżowanie planów VILE. Czyli złodziej okrada złodziej. Po mniejszy plan to poznanie swojej przeszłości, dlaczego znalazła się na wyspie.

Czym ta seria stoi to postaciami Rada VILE, to jest zbiorowisko naprawdę dziwnych osób. Najbardziej z tej rady polubiłem Dr Saira Bellum, może dlatego, że bardzo mi ta postać przypomina Doktor Zarazę z kapitan planety. Też lubię postać sprzątaczy. Dwóch smutnych ruskich, którzy widzą co się wokół nich dzieje i miną co mnie to obchodzi. Nie można zapomnieć o drugiej stronie mocy. Dla mnie najlepszy duet serii to Chaser Devineaux taki trochę dupek o złotym sercu, z silnym poczuciem sprawiedliwości jego partnerka Julia Argent sympatyczna miłośniczka historii, która jako jedyna wierzy w niewinność Carmen. Kolejna grypa bohaterów to villani wycięci niczym z shounenów, mistrzynią w tym jest Origamia, dziewczyna ninja, która rzuca papierowymi shurikenami, które są wstanie wszystko ciąć. Podziwiam takie podejście. W tej serii mamy sceny wycięte niczym z FF, gdzie bohaterzy skaczą samochodem, z lecącego sterowca na dach budynku. Nie brak też humorystycznych scen. Np. Gdy po zniszczeniu siedziby ViLE, całą Rada obraduje w knajpie.

Obejrzałem jeszcze specjalny odcinek Carmen Sandiego Kraść czy nie kraść, gdzie widź decyduje jak się dalej losy Carmen potoczą. Fajna zabaw, wszystko okej, ale mam jedno ale szkoda, tylko, że jak doprowadzisz do bad endingu, musisz poprawić tą złą decyzje do momentu aż Carmen wygra. Po doprowadzeniu do szczęśliwego zakończenia, zostaje odblokowana dodatkowa scena. Bardzo przyjemna scena

Jak oceniam tą serię po trzech sezonach ma, mam problem po z jednej strony dobrze się bawiłem, na tej serii, jest pełna akcji, mimo że mamy pewną liniowość fabularną typu. Teraz przeszkodzimy ViLE w tym miejscu. Ale z drugiej strony mamy ten walor edukacyjny gdzie bohaterowie opowiadają o jakimś państwie to wybijało z oglądania. Kolejna sprawa to, że Carmen wszystko się udaje trochę to nudne, Dam przykład Power Rangers, których ostatnio oglądałem, tam od czasu do czasu villanom się coś udawało. Tu z ViLE mam problem,z sezony, na sezon ta organizacja staje się coraz bardziej kreskówkowa i de facto nie stanowi zagrożenia dla nikogo oprócz siebie . Jak już pisząc o tajnych organizacjach. ACME Ta organizacja jest dawana w tak losowych odcinkach przez kilka odcinków nie ma tej organizacji, a potem ona wyskakuje niczym Filip z konopi. Widzę problem tych organizacji jedna jest już tak ośmieszona, że nikt nie bierze jej na poważnie. Druga organizacja pojawia się losowo. Historia Carmen fajny odcinek był jak poznała Ivi Zacka to było fajne back story postaci. Back story ojca Carmen, ciekawe jest. Jak już pisze back story Carmen, mam pewną teorię, że matką Carmen Sandiego, jest Carmen Sandiego z ta z lat 90-tych ta pierwsza. Nie zdziwię się że tak będzie. Ogólnie mi się tą serię dobrze ogląda, ale widzę, że w zła stroną skręca ta seria, ośmieszają główną organizacje zła co powoduje, że nie ma stawki w serialu. Motyw z poszukiwaniem matki Carmen okej , ale jak znajdą to co dalej. Jedynie co widzę jak by to mogło pójść dalej to gdyby ACME okazało się gorsze od VILE i Carmen by z nimi walczyło. 15 stycznia na Netflxie czwarty sezon, obejrzę, zobaczę co mają mi do pokazania. Muszą dać jakiegoś porządnego villana alebo cel Carmen, bo na razie ta serie skręca w kierunku serii a dziś Carmen powstrzyma VILE tu a jutro tam. Jest to porządna seria , ma swoje grzechy, ale się dobrze ogląda.

Pyrkon 2022 wrażenia

  Pyrkon 2022 już poza nami, czekałem na niego dwa lata i to było dwa długie lata. Co mogę powiedzieć, nic się nie zmieniło, nadal stoi się ...