Winx: Przeznaczenie - Saga Winx, 6-odcinkowy serial na Netflixie, który miał premierę, 22 stycznia.
Odcinki średnio trwały od 45-53 minut - Pewnie nie pisałbym o tej serii, gdyby nie jedno „Ale”. Tym „ale” jest to, że serial jest wersją aktorską całej serii „Winx”, którą oglądałem i mam do niej pewien sentyment.
Tu skupię się na moich wrażeniach, a nie na fabule:
Najpierw wspólne mianowniki - Bloom została wychowana przez ludzkich rodziców - została podrzucona ze świata wróżek. Mam wrażenie, że pójdą w to, że Bloom jest księżniczką Domino. Bloom to „smoczy ogień”.
To co różni tą serię, od kreskówki, to zupełnie inne prowadzenie historii, jak dobrze pamiętam pierwszy sezon, a widziałem go już bardzo dawno, to Czarodziejki Winx, raczej się lubiły od razu, a tu co chwilę mamy jakieś konflikty.
Oprócz Skyi Bloom, Nie pamiętam, by Terra miała brata, więc do tego trudno mi się odnieść.
Moce Muzy, są ciekawe w serii animowanej. Władała tam magią dźwięku - w aktorskiej wersji jest Czarodziejką empatii.
Nie wiem kim jest, Beatrix, natomiast mam dwie teorie:
Pierwsza - to, że Beatrix miała być Stormy, jedną z Trix, pasowała by ta teoria, bowiem włada ona piorunami.
Druga teoria - to, że to siostra Bloom - są bardzo do siebie podobne.
Autorzy, całkowicie zmienili relację między Stellą, a jej matką. Tak, w serialu animowanym matka Stelly była surowa, ale na pewno nie była zimną suką.
Na pewno wielką zmianą i zaskoczeniem jest ojciec Skaya, który w aktorskiej wersji wychodzi na zbrodniarza wojennego.
Sama Alfeja ma w sobie wiele tajemnicy, okazuje się placówką wojskową, a nauczyciele w Akademii mają krew na rękach.
Jest jeszcze jedno, a mianowicie transformacja Czarodziejki - Bloom. Wizualnie sama transformacja była na przyzwoitym poziomie.
Tu należy zadać sobie istotne pytanie:
„Czy to dobrze, że twórcy aktorskiego serialu uderzyli w mroczne struny świata?”
Tak i Nie:
Tak- ponieważ nie oszukujmy się - serial stał się bardziej przyjazny dla dorosłego widza. Nie mówię tu o trupach, czy potworach. Mam tu na myśli to, że bohaterowie, nie są kryształowo dobrzy, że każdy z nich ma mroczne oblicze. O nauczycielach już pisałem, ale nawet Bloom truje Skaya, Ashlii i szpieguje dla dyrektorki. Zdrady są na porządku dziennym. Świat w tej odsłonie, jest bardziej szary, a nie tak cukierkowy, jak w wersji animowanej.
Nie – nie jest to serial dla młodszych widzów. Pomijam sceny seksu czy trupy, ale też ciężki temat zbrodni wojennych oraz podejmowania decyzji dla wyższego dobra. Młodszy widz może się nie odnaleźć w szarościach tak przedstawionego świata. Mnie (starszego widza) ta odsłona Winxwciąga. Dostałem mroczniejszą wersję uniwersum, które znam. Jestem ciekawy jak to się wszystko dalej potoczy. Czy zobaczymy Trix, a może pradawne Wiedźmy i Chmurną wieżę Valtora?
Nie mogę się doczekać kolejnego sezon, jednakże mam mały zarzut - mniej „Teen Dramy”... to wybija z rytmu. Niemniej jednak jest to ciekawa wersja cukierkowej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz