Disenchantment– Rozczarowani. Słyszałem dużo o tym serialu, którego twórcami są osoby odpowiedzialne za takie klasyki ja The Simpson czy Futurame. Dług podchodziłem do tego serialu można powiedzieć jak pies do jeża. Kreska bardzo przypomina wyżej wymienione. Serial jak do tej pory ma trzy sezony po 10 odcinków, każdy z odcinków ma około 28 minut.
Ten opis znaleziony na filmwebie dobrze opisuje cał serial Nadużywająca alkoholu księżniczka oraz jej zadziorny elf i osobisty demon wpadają w liczne tarapaty. Tu się zaczyna problem tego serialu, brak fabuły przez pierwszy sezon. Męczyłem pierwszy sezon, jak on mnie nudził. Tak przewijał się motyw elfiej krwi, ale po co komu na co nie wiadomo. Dopiero w finale się dowiadujemy, się po co. Sam finał I sezonu dawał nadzieje na coś świetnego w drugim sezonie, z nie oczekiwanym plot twistem. Tu spoiler, matka Bean, okazała się głównym złym.
Wiedząc, że matka bohaterki jest złą królową zła, pomyślałem sobie, o teraz będzie ciekawie. Cóż dupa, po dwóch odcinkach, główny zły znika i dopiero pojawia się w finałowej scenie ostatniego sezonu po to by się przywitać z córką. Przez cały sezon obserwujemy, przygody Bean Elfo i Luci, które de -facto do niczego nie prowadzą. Przepraszam dążą do oskarżenia Bean o czary i spalenia na stosie.
Trzeci sezon ta sama struktura dwa odcinki z głównym złym, po to tylko aby ona znikła i pojawiła się w ostatniej scenie i gdzieś zabrać Bean. Znów obserwujemy dziwne przygody Bean. Tu muszę dać plus, bo wreście rysuje fabuła. Mam mini arck w Steamlandzie, gdzieś na horyzoncie majaczy, klątwa i przepowiednia. Ale wyjście do potencjalnego IV sezonu, jest to samo co było w III sezonie.
Mam problem z postaciami. Chwali się, że pokazali niezależną księżniczkę, która lubi sobie wypić, jest przysłowiowa moczy mordą i lubi sobie ćpać. Na tym opierać humor może to było śmieszne przy pierwszym sezonie, ale potem teksty o tym jak Bean chleje przestały mnie bawić.
Luci i Elfo, kompani, naszej księżniczki, przez pierwszy sezon odgrywali jakąś rolę. W kolejnych sezonach ich rola została zepchnięta na plan dalszy. Rola Luci w trzecim sezonie żadna, udaje kota.
Postać, którą ja polubiłem to była Królowa Dagmar. To jest ten villan, którego się lubi, jak ona się pojawiała na ekranie to wiedziałeś, że wchodzi boss. To dzięki polskiemu dumbingwi, gdzie Izabella Bukowska-Chądzyńskarobiła robotę i dawała tej postaci majestatyczności i takiej złowrogiej nut w głosie. W angielskiej wersji nie czułem tego. Tylko problem Dagmar, polega na tym, że ona się pojawia na dwa odcinki i finał i znika i robi coś poza kadrem. Jeżeli ma być tym ostatecznym villanem a przynajmniej wiodącym, to jest jej za mało.
Jeszcze kilka słów o humorze, do mnie ten humor nie przemawiał, może przez III sezony zaśmiałem się dwa razu . Gagi mnie nie bawiły a nie które irytowały, tak samo dialogi.
Mam problem z tą serią widzę, w niej wielki potencjał, sam przedstawiony świat, to kopalnia spin-offu. Każda kraina, to kopalnia pomysłów. Najbardziej bawiłem się na odcinkach w Steamlandzie to były, jedne z ciekawszych odcinków, tak samo jak nasi bohaterowie podróżowali po innych krainach. To dużo w nosiło do świata budowało lore, Mamy fajnych villanów Dagamar czy Wielki Jo, czy ten że Steamlandu. Gdzieś w tle jest klątwa przepowiednia i to wszystko buduje hype, na tą serię. Z drugiej strony, mamy odcinki o niczym, które nic nie wnoszą do fabuły. Sama fabuła wlecze się nie miłosiernie. Złe tempo prowadzenia akcji. Struktura sezonu wygląda tak (od II sezonu), Opadnięcie emocji 2 odcinki potem 7 odcinków o praktycznie o niczym finałowy odcinek. Taki cykl się powtarza. To jest tak złe budowanie opowieści, że aż boli. Nie buduje się loru świata i postaci, rzuca się jakieś okruszki typu, a tu macie przepowiednie, ale jaką się już nie dowiecie o tu klątwa, jaka nie dowiecie się. Okej jeszcze takie coś można wybaczyć w I sezonie, ale w II i III już nie. Dla mnie osobiście aspekt fabularny stoi w jednym miejscu. Kolejna sprawa finał sezonów są odtwórcze. W każdym sezonie Bean musi uciekać, nic się nie zmienia. To co już wcześniej napisałem, spychanie głównych postaci na daleki plan mam tu na myśli Elfo i Luci, gdzie ten drugi w III sezonie nie istnieje jako postać. Powiem wprost jest to seria na której się zawiodłem, jeszcze pierwszy sezon traktowałem ulgowo wprowadzenie do świata, a plot twist sezonu I był naprawdę obiecujący. Ale tu się sprawdza powiedzenie obiecanki cacanki a głupiemu radość. Tak kolejne sezony zawodziły mnie, bo jednak oczekiwałem czegoś innego niż odtworzenia pierwszego sezonu a tak jest II sezon. III sezon jest nie co lepszy, bo coś buduje w lore, ale to za mało. Dla mnie ta seria jest bardzo bardzo średnia, za dużo się na niej nudziłem a oglądając III sezon to sceny, które miały być komiczne, lub mnie irytowały przewijałem do przodu. Rozczarował mnie ta seria, a IV sezonowi dobrze nie wróżę jeżeli nie zmienią struktury sezonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz