sobota, 30 października 2021

Liceum ogólnomagiczne wrażenia opinia czy jak by to nie nazwać

 



    Liceumogólno magiczne napisane przez Krzysztofa Piersę. Książka ma 300 stron, gatunek fantasy młodzieżowa, a ściśle biorąc urban fantasy. Będzie to luźna opinia i tak padną spoilery.


    Zacznę od technicznej sprawy, na grupie Marzycieli czytałem, że większości osób okładka się podoba. Ja do nich nie należę. Gdyby nie to, że chciałem przeczytać tą książkę. Jak bym ją zobaczył w empiku nic nie wiedział o autorze nie śledził jego kanału. To bym tą pozycje ominął bardzo szerokim łukiem.


    Jeszcze jedna techniczna sprawa, książka jest napisana bardzo prostym i łatwym językiem. To powoduje, że czyta się ją bardzo szybko.



Fabuła


    W książce poznajemy losy Mileny, która mimo że pochodzi z rodziny nie magicznej, ona sama posiada dar magii, przez co trafia do liceum ogólnomagicznego. Gdzie się od razu przekonuje że jest podział na uczniów magicznych, pochodzących z rodzin magicznych i nie magicznych. Co powoduje nie równości i konflikty. A w samej szkole panuje fala niczym wojsku polskim z czasów słusznie minionych. Akcja toczy się na przełomie roku szkolnego.


    O czym jest książka, w jednym zdaniu o bullingu znęcaniu się konsekwencjach tego, które przeważnie ponoszą ofiary. Ofiary przemocy rówieśniczej, mają dwa wyjścia albo targnąć się na własne życie czego dowiadujemy się z historii opowiedzianej przez Milenę. Drugą drogę pokazuje nam Patryk, czyli drogę zemsty wziąć sprawy w swoje ręce i wyrównać rachunki z oprawcami. Obie drogi są kijowe. Trzeciej drogi nie ma. Na nauczycieli nie ma co liczyć, na szkołę i kuratorium nie ma co liczyć, na kolegów nie ma co liczyć. Innymi słowy ofiaro radź sobie sam i nie ważne jaką drogę wybierzesz czy samobójstwa czy zemsty to i tak ty poniesiesz za to karę. W pierwszym przypadku, będziesz musiał musiała odejść ze szkoły / zmienić szkołę / podjąć indywidualny tok nauczania. Twoi oprawcy będą żyli jak pączki w maśle. Gdy wybierzesz drogę zemsty, w najlepszym wypadku organy ścigania ciebie zabiją a najgorszym wypadku trafisz do zakładu poprawczego. Twoi oprawcy będą żyli sobie jak już prze zemnie wspomniane pączki w maśle. Ofiaro normalnie wygrałeś los na loterii.


    Pierwsze 56 stron wymęczyłem autentyczni nic się w książce nie działo. Mieliśmy wprowadzenie do świata. Czytając początek zastanawiałem się kiedy coś zacznie się dziać. Ja rozumie, że należy czytelnika wprowadzić w lore świata. Czytając opisy co dzieje się na lekcjach nie jest fajne. Do chodzimy do fajnego momentu pierwszej sceny bullingu pokazanego nie opisanego i pojawienia się nowej postaci. Myślę fajnie wreszcie, zacznie się coś dziać. Nie lipa na kolejne pięćdziesiąt stron trafiamy w limbo obyczajówki. Tak gdzieś są tam zajęcia u Amandy. Mamy festyn, życie się toczy. Nie będę streszczał co i jak bo jak ktoś będzie chciał wiedzieć co się dzieje przeczyta sobie.


    Zarzut który mam do tej książki ważne rzeczy dzieją się poza kadrem.

    Atak na drużynę koszykarską, który w założeniu miał pchnąć akcje książki dzieje się poza kadrem. Dowiadujemy się o ty fakcie. Dostajemy krótką informację jak nekrolog w gazecie. Rozumiem zamysł autora książki, by nie pokazać kto jest sprawcą. Dało by się pokazać sam atak w taki sposób, by nie zdradzać napastnika. Można było do tego użyć magii cieni, magii iluzji hipnozy czy innego magicznego bulshitiu. Nawet napastnik mógł nosić maskę.

    Przemiana Patryka też poza kadrem. Ty wyglądało tak, poznajemy go jako cichego miłego chłopaka. Time skip o 3 miechy chłopak bierze udział w Magicznym MMA i wymiata. Na koniec książki to już prawie mroczny mag zła. Ta przemian dzieje się poza kadrem. Nie przeszkadzało by mi to gdyby ta postać pojawiła się na chwilę. Ale Krzysiek robi z niego głównego bossa do pokonania. Przy tej postaci wypadało by pokazać drogę na ciemną stronę mocy. Tu było miejsce na pokazanie czym jest czarna magia czym jest ten cyrograf, jak się podpisuje za jaką cenę. A tak dostajemy Anakina Skywalker dla ubogich. Jaki kraj taki Anakin.

    Na tym, że pewne rzeczy były pokazywane poza kadrem też ucierpiał konflikt magiczni nie magiczni. W tym momencie zabrakło pokazania większej ilości scen bullingu ze strony magicznych i zemst ze strony nie magicznych. Te sceny by pokazały eskalacje konfliktu.


    Nie zabrakło takich klisz, jak to że osoby magiczne w magicznej szkole to są dupki do kwadratu. Jak w Harym Poterze.


    Tak są fajne mięsiste momenty jak rozmowa Amandy z Mileną i zderzenie ich światopoglądów. Czy moment gdzie Milena opowiada Patrykowi o swojej przeszłości. W miarę dobrze są opisane sceny bullingu czy walki. Chociaż same pojedynki dla mnie są za mało dynamiczne. Czy scena latania na miotle, takich scen mi brakowało odnośnie magii. Jak jej nauka.


Bohaterowie


Ogólnie

    Jak ten element leży na podłodze i kwiczy. Bohaterowie drugiego planu są ni jacy, nie jestem wstanie podać cechy charakteru takich postaci jak Ester Andrzej Bartek Blanka czy Bratka. Ich cechami to jest to czy są magiczni czy są nie magiczni. Przepraszam o Blance mogę jeszcze powiedzieć że jest lesbijką. To jest tak złe poprowadzenie drugiego planu to boli aż. Nic nie jestem wstanie powiedzieć o tych postaciach. Ten stan rzeczy wynika z tego, że żadna postaci nie dostała nawet kilku stron back story. Jakiejś krótkie historii o nich pokazującej ich punkt zwrotny w życiu . Ja bym się chętnie dowiedział co motywuje te postacie do działania.


    Wśród postaci dorosłych jest jeszcze gorzej niż w młodzieży. Tu postacie to są mdłe i ni jakie. Wiem książka targetowana na młodzież, ale nawet w takich książce powinna być przynajmniej jedna charakterystyczna postać, która czytelnik będzie pamiętał. Na pewno nie jest nią profesor Artur którego nazwisko brzmi jak Pendragon i podejrzewam, że pod tą postacią kryje Krzysztof Piersa jako ten, który chce pomagać.


    Kolejna sprawa za dużo postaci jest OP. Sawa, Patryk, Bartek Artur i Milena, kupuje z czego to wynika u większości z nich.

    Tylko autor stworzył bardzo niebezpieczne deus ex machina pod postacią cyrografu. Co jeszcze jest przy tym złe, nie wiemy na jaki zasadach działa ten cyrograf, jakie przesłanki muszą być spełnione. Wiemy o jednej przesłance, że życie danej osoby musi być zagrożone. Nic poza tym


    Milena,dlaczego ta postać musiała być kliszą. Pochodzić z rodziny nie magicznej cicha myszka, koleżeńska. To właśnie ona trafia do magicznej szkoły. Plus tej postaci że poznajemy jej mroczną kartę z życia jej punkt zwrotny w życiu. Z tą postacią mam taki problem że po trzech tygodniach w szkole magicznej już ją nic nie ruszało. Brakło tu lepszego pokazania, takiej dziecinnej fascynacji magią autor przeszedł na tym do porządku dziennego. Nasza protagonistka staje za szybko OP, jak na osobę nie magiczną szybko się uczy magii. Najbardziej pokazuje to scena kiedy Sawa daje jej książkę o magiczny kung-fu, Milena po przeczytaniu paru wersów jest wstanie stworzyć potężną barierę. To jest pójście w motyw wybrańca, który w wieku 15 lat jest wstanie pokonać. arcy demona. Mam nadzieję, że autor nie pójdzie w kierunku. Wybrańca mocy o imieniu Neo, który pójdzie cisnąć pierścień w górze przeznaczenia.

Można było lepiej ograć tą postać. Zrobić maga od samego początku która wychowała się w konserwatywnej rodzinie. Można było zostawić jej charakter i to ze się nad nią znęcali. To było by coś innego, przy takiej postaci zbudować konflikt moralny z jednej strony dziewczyna z elit, ale z drugiej strony nad nią też się kiedyś znęcali.


    Mordechaj, najgorzej napisana pokazana postać i zbędna postać w tej książce. Ja myślałem że Stephnewolf z Justic League. Jestem Stephenwolf Niszczyciel dlatego zniszczę ten świat, ale on przynajmniej szukał motherboxa. Mordechaj, trochę się po znęcał dostał oklep, znów się po znęcał i znów dostał oklep. Ta postać to taki archetyp dupka. Przy tej postaci mi zabrakło dlaczego on taki jest. Tu zabrakło back story tej postaci.


    Sawa,chyba jedna z postaci którą polubiłem. Mam swój cel dąży do niego. Jako jedyna swoją siłę magiczną zawdzięcza tylko sobie. Temu że w dzień w dzień trenuje a nie liczy na jakiś cyrografy które dają power up do statystyk magicznych.


    Amanda, przez dłuższą część książki tajemnicza dziewczyna. Przy tej postaci mamy najlepsze wprowadzenie postaci. Miał wejście niczym Thanos w Wakndzie. Bardzo mangowy opis pojawienia się tej postaci naprawdę można było zobaczyć tą purpurową aurę, gdy się pojawia. Oczywiście postać z traumatycznymi wydarzeniami cóż zawsze musi być taka postać w książce padło na Amandę



Magia

    Sam koncept magii podobał mi się, widać nawiązania do moc z Gwiezdnych Wojen do shounenów, mam tu na myśli wyczuwanie aury magicznych. Jak dla mnie za mało było tej magii. Zabrakło mi tu ekspozycji na temat magii, jak ona działa.

    Na początku książki jest napisane, że bycie pełnoprawnym magiem to lata treningu arakanów magicznych i samo dyscypliny, dlatego jest tak mało aktywnych czarodziejów. Nie każdy ma czas na to by uczyć się magii by mieć jakiś poziom. Pod koniec książki to każdy na pieprza pociskami kinetycznymi niczym mag bojowy.

    Odnośnie magii nauczyciel od Magii w praktyce, opowiada uczniom, że w szkole uczniowie używają magii. Wchodzą w dorosłe życie puff nikt nie używa magii. Tu się nasuwa, moje pytanie to po co są magiczne szkoły.


Podsumowanie

    Rozpisałem się czas podsumować książkę. Widać, że autor bardzo się inspirował Harym Poterem, to widać przy samym podziale klasowy na magicznych nie magicznych tak jak w Poterze. Tak jak w Harrym jest zakazana magia pod postacią zaklęć nie wybaczalnych tu mamy cyrograf. Tam byli mugolu tu są meduzy. Jeszcze parę penie by się znalazło.

    Bardzo mi się podobał ester egg ostatnich dwóch zdań książce, które są słowami Roschaka ze strażników.

    Sam nie wiem co myśleć o tej książce, nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, ale też nie mogę powiedzieć, że mi się podobała. Przedstawienie postaci leży ja czytając książkę nie wiem czemu mam angażować się w ich los. Te postacie są ni jakie. Fabuła cierpi na tym, że istotne element są robione poza kadrem tylko się o nich mówi nie pokazuje się ich.

    Z drugiej strony autor w bardzo przystępny i prosty sposób opowiedział o bardzo ważnym problemie jakim jest przemoc rówieśnicza. O tym że ofiara jest zawsze sama nie ważnie co zrobi i to ofiara zawsze będzie przegrania nie ważnie jaka drogę wybierze. Nie będę się powtarzał. Dobrze że autor poruszył ten problem. Szczera prawda jest taka że bulling nie jest tak medialny jak pedofilia i raczej nie dostanie czasu antenowego w mediach. W książkach też rzadko się pojawia. Dobrze się stało, że w tej książce się pojawił.

    Mam pewien nie dosyt po tej książce, sam nie wie czego się po niej spodziewał. Na co liczyłem. Inna sprawa jest tak że jestem starym dziadersem i nie ja jestem targetem tej książki. To też mam inny odbiór jej i na inne rzeczy zwracałem uwagi przy czytaniu jej. Sami musicie ją przeczytać i ocenić.


niedziela, 24 października 2021

Korporacja konspiracja

 


Korporacja konspiracja to kolejny serial z stajni Netflixa , który zaliczyłem. Sam serial ma 10 odcinków po 25 minut, więc szybko leci.


Serial jest od twórców Wodogrzmotów Małych, serialu który bardzo lubię. Tylko Inside job nie czuć Wodogrzmotów Małych tylko Raczej Ricka i Morthiego 2.0


O czym jest serial, śledzimy go z perspektywy Regan ambitnej i genialnej dziewczyny naukowiec która jest totalnym odludkiem i pracuje w Agencji która odpowiada, za wszystkie spiski tego świat. Jak za Płaska Ziemię, zabójstwo Kenediego i co tam sobie nie wymyślisz. Regan ma swoją ekipę najgorszych przegrywów jacy byli na Ziemi. Trudne relacja z rodzicami. Pewnego dni przydzielają do jej zespoły człowieka znikąd Breta wiecznego optymistę i człowieka bardzo radosnego, który dla Regan staje się takim katalizatorem.


Eester eggów jest tyle, że nie zliczę. Nawiązania do terminatora, Pogromców duchów, pełnej chaty , Bundych. I wiele innych .



Trudno mi jest opowiedzieć coś więcej o tym serialu, nie ma ona jakiejś większej fabuły są otwierana kolejne wątki. Kilka z nich jest zamknięta. Nie ma to większej osi fabularnej. Finałowe dwa odcinki mogą się podoba, ale sam wątek ojca który wymazał córce pamięć o najlepszym przyjacielu, jest trochę z dupy.


Trochę mnie zawiodły te spiski światowe które są tylko tłem dla de facto obyczajowego serialu, który opowiada o aspołecznej pani naukowiec.


Serial jest okej dupy nie urywa, trochę mnie zawiódł, liczyłem, że bohaterowie będą się rozprawiać z poszczególnymi teoriami spiskowymi,a tu trochę taki dziwny obyczajowy serial. Według mnie za dużo on wątków otworzył a nie wiele zamknął. Bohaterowie oprócz Breta i Regan są ni jacy.

Podobał mi się odcinek Kod Zejście, i stylówka Regan jako złego szalonego naukowca i tą drogę powinni iść. Finał pierwszego sezonu jasno pokazuje, że w drugim się skupią na walce między Regan a jej ojcem. Jest to na pewno serial dla miłośników Rickiego i Morthiego niż dla miłośników Wodogrzmotów Małych/Tych drugich nie czuć klimatu. Jak i o ile powstanie drugi sezon to pewnie obejrzę. Nie do końca mnie ten serial przekonał do siebie.


piątek, 22 października 2021

Wojownicza księżniczka Maya

 


Wojownicza księżniczka Maya, to kolejny serial z Netflixa, który obejrzałem. Serial ma dziewięć odcinków, każdy trwa po około 35 minut. Do animacji w tej serii trzeba się przyzwyczaić. Z początku miałem problem z tą animacją, po dwóch trzech odcinkach problem znikł.


Akcja całego serialu dzieje się w Ameryce południowej, gdzieś w Amazonii. Fabuła tego serialu jest prosta jak drut. To historia wybrańca Mayi księżniczki Teków która musi wypełnić proroctwo i pokonać upadłych bogów. Wcześniej zebrać drużynę. Nasza protagonistka jest wybrańcem. Jest córką Bogini Śmierci i Śmiertelnika i tylko ona może pokonać Boga Wojny.



Do fabuły mam jeden zarzut, jej liniowość w pierwszych 6 odcinkach. Na czym ona polegała. Wyglądało to tak. Maya jedzie do jedne z królestw tam poznaje członka drużyny i musi ich zaatakować jedno z bóstw.


Bohaterowie udało się twórca zrobić coś co nie jest łatwe, każdego bohatera się lubi. Żaden z nich nie irytuje. Członkowie drużyny Mayi dostali nawet swoje krótki back story. Dzięki nim wiemy dlaczego są tacy a nie inni. Udało im się też zbudować relacje między nimi. Jeszcze jedna rzecz odnośnie bohaterów. Bohaterowie ginął i to n9ie jakieś randomy, tylko głowni. Jedna z bardziej emocjonujących scen to śmierć Pichhiu.


Serial jest napakowany akcją do granic możliwości w każdym odcinku coś się dzieje. Nie ma odcinka gdzie by nie było by walki. Sceny akcji są dynamiczne i fajnie z animowane.



Jak oceniam ten serial. Fajnie się go ogląda pomimo liniowości pierwszy odcinków i wykorzystania , wszelakich możliwych klisz jaki można wykorzystać. Motyw wybrańca został wykorzystany do granic możliwości. Wszystkie możliwe klisze zostały wykorzystane. Sama historia mimo swojej prostoty jest wciągająca. Tu trzeba zaznaczyć bohaterowie robią robotę, jak już napisałem ich się po prostu lubi. Uwielbiam rodziców Mayi. Jest sporo nawiązań do współczesności. Jak zdanie ostre cięcie mgły. Na pewno jest to zamknięta historia, nie widzę furtki by kontynuować ją dalej. Fajny serial można się na nim dobrze bawić. Przeznaczony raczej dla starszego widza.



poniedziałek, 11 października 2021

Jak zostać tyranem

 


Jak zostać tyranem serial dokumentalny z Netflixa. Serial ma 6 odcinków po 30 minut. Narratorem tego serialu Petera Dinklage’a, który robi robotę.


Produkcja ta jest zrobiona w formie poradnika, który daje gotowy przepis, jak stać się dyktatorem i jak utrzymać władzę, jak rządzić długo, ja kreować swój mit sobie i państwie, Jak kreować prawdę historyczną i jak rządzić wiecznie,


Cały serial jest zrobiony w lekki formie, która każdemu przypasuje. Inaczej mówiąc jest to serial dla każdego. W tych 30 minutach na odcinek jest mnóstwo wiedzy zawartej o poszczególnych dyktatorach a poznamy takie tuzy zła jak Hitler,, Kadafi, Stalin, Amir Husain i dynastia Kimów. Każdy odcinek opowiada o jednym z nich. Pokazuje ich drogę dyktatora. Jest to taka pigułka wiedzy historycznej.


Tak mała techniczna rzecz, podobało mi się, że serialu są stawki animowane, które dodają tej serii takie sznytu.


Jak oceniam ten serial dobrze. Podoba mi się pomysł przedstawienia tyranii jako instrukcji obsługi. Dobrym pomysłem, jest to że odcinki trwają 30 minut, to i tak zawierają w sobie full informacji. Osobiście podobały mi się odcinki i Huseinie i dynastii Kimów. Czemu ten serial może się podobać, przecież opowiada o największych zbrodniarzach współczesnej historii. Odpowiedź jest prosta nas ludzi pociąga zło. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich postaci jest to, że to byli prości ludzi większości z nizin społecznych, a stali się największymi dyktatorami świata. Mimo poważnej tematyki serial jest zrobiony w konwencji satyrycznej. Należy mieć świadomość, że ten serial nie jest jakimś kompendium wiedzy historycznej. Oglądało mi się ten serial dobrze odcinki leciały szybko.


Ostatnimi słowami serialu jest pytanie. Kto może zostać tyranem. Pada odpowiedź każdy z nas. Tylko należy stosować się do instrukcji podręcznika jak zostać tyranem. Polecam każdemu ten serial.

sobota, 9 października 2021

Strasznie mroczne historie

 


Strasznie mroczne historie. To serial animowany z Netflixa, który obejrzałem. Seria ta ma 10 odcinków, każdy z odcinków trwa około 25 minut.


Serial jest w animacji 3 D, która w tej wersji, wygląda delikatni, mówiąc słabo. Po trzecim czwartym odcinku, można się przyzwyczaić. Jest jedna rzecz, która się udała, to cenzura.



O czym jest serial. Twórcy wzięli na warsztat znaną bajkę Jaś i Małgoś. Pokazując alternatywną wersję tej, historii. Gdzie tytułowi bohaterowie są książętami, królestwa Grim. Pewnego dnia rodzice ucinają im głowę. Po czym przyszywają je magiczną złotą nicią. W tym momencie Jaś i Małgosia uciekają z domu, szukając idealnych rodziców. Co im się nie udaje. Tak jest klasyka domek z piernika w której mieszka nie zła wiedźma tylko piekarka, która zjada dzieci. Rodzeństwo w czasie podróży poznaje wielu dziwnych ludzi nawet samego Szatan, czy złego czarodzieja. Po to tylko by wrócić do swojego królestwa i stoczyć walkę ze smokiem. Nie obyło się bez kliszy w czasie podróży bohater musi dorosnąć.


Całą historię opowiadają nam trzy kruki, którzy są narratorami. To mógłby być nawet spoko pomysł, nie raz stosowany w animacjach. Gdyby nie jedno ale za częste te kruki łamali czwartą ścianę. Co wybijało z oglądania.


Co myślę o tym serialu. Nie mogę powiedzieć że on mi się nie podobał, ale też nie mogę powiedzieć że mi się podobał. Na pewno na plus opowiedziana historia, która miała swoją tajemnicę. Uważam, że dobrym pomysłem było rozdzielenie rodzeństwa. Każde z nich dostało swój mini arck. Z drugiej strony mamy postać Jasia, którego zachowanie mnie irytowało. Ten serial ma sporo irytujących postaci, kruki, żona rybak Nie wykorzystanie postaci złego czarodzieja i szatana. Nie które mi się odcinki dłużyły inne nie. Jedne były lepsze inne nie. Podobał mi się arck Małgosi i złego czarodzieja, ale widzę jak bardzo on jest nie wykorzystany i źle poprowadzony, sam finał tego arcku jest słaby.


Mini przygoda w lesie życia, jest średnia. Mamy Jasia zamieniającego się wilkołaka takie złe alter ego Jasie. Spoiler Jaś ginie w formie wilkołaka po to aby zostać wycięty z truchła i o żyć. Okej fajne. Tylko potem Jaś używa wilkołaczych zdolności . Czemu, przecież jego wilkołacze alter ego nie żyje. Obejrzeć dla samej historii warto, ale to nie jest dobry serial. On zemną nie rezonował.


Niedawno na Netflixie był film Tajna Agencja kontroli magii też inna wersja Jasia i Małgosi, która też była alternatywną wersją opowieści o Jasiu i Małgosi. Porównując te dwa tytuły, do mnie lepiej przemówił Tajna Agencja Kontroli Magi na której bawiłem się lepiej.

sobota, 2 października 2021

Deatte 5-Byou de Battle

 


Poniższy  artykuł  może  zawierać Spoilery  na  temat  anime, zawierać  wulgaryzmy  i  inne  nie  stosowane  rzeczy.  Czytasz  go  na  własną  odpowiedzialność. 




TYTUŁ

Deatte 5-Byou de Battle

GATUNEK

Akcja, Dramat, Nadprzyrodzone

TEMATYKA

Play or Die, Supermoce

OCENA

6,5

KATEGORIA WIEKOWA

16



To był zwykły poranek.
Akira Shiroyanagi, licealista, który uwielbia gry i konpeito został znikąd wciągnięty na pole bitwy przez tajemniczą dziewczynę, która nazywa siebie Mion. Uczestnicy dowiadują się, że zostali „wymazani z rejestru rodzinnego, zaangażowani w eksperyment, zyskując przy tym pewne moce”.
Akira jest zdeterminowany, by wygrać grę dzięki nowo odkrytym mocom i zniszczyć organizację. Uzbrojony w moc, której nikt się nie spodziewa wraz z jego „umysłowymi” umiejętnościami, rozpoczyna się nowy okres bitwy!



Jak zwykle zacznę od technicznej strony całej serii tu muszę powiedzieć nie powala, kreska i animacje. Kreska widać momentami jest nie dopracowana. To razi w oczy, animacja, tez nie powala, jeszcze ją psuje CGI które jest koszmarne i zastanawia mnie jedno w tym, dlaczego twórcy idą w to. Łączenie normalnej animacji z 3D wygląda to słabo. Opening jest przyjemny do słuchania chociaż ma za za długi wstęp.



Fabuła zapowiada się ciekawie Akira jest nastolatkiem lubi sobie pykać, różne gry. Pewnego razu zostaje zaatakowany przez potwora z trudem go pokonuje. Gdy myśli sobie okej przetrwałem. Pojawia się dziewczyna, która wygląda jak wiedźma i zabija go. Nasz protag budzi się wśród ludzi i dowiaduje, się, że on i reszta zostali wymazani ze świata i teraz będą grać w grę, której zasady poznają później. Każdy z nich dostaje unikalną moc. Pierwsza gra, to walki jeden na jeden, druga to walka drużynowa pięciu na pięciu, trzecia, znajdź swoje plemię. Gdy to zrobią gracze, będzie walka plemię kontra plemię w grze Hunt King, czyli zabij przywódcę wrogiego plemienia/



Akira to najgorsza klisza bohatera, jak na niego patrzę, widzę chorser ona i Mery Sue, w najgorszym wydaniu. Posiada unikalny skill inni takiego nie mają. Co mi przypomina Kirito.



Finałowy odcinek zawodzi jeżeli chodzi o dramaturgię. Główna walka final battle jest po prostu słaba. Nasz protag ściąga oponenta na jednego hita. Potem otrzymuje nagrodę w domyśle powrót do realnego życia, mimo że umarł.



Sam pomysł bardzo fajny batle royal, mniej trupów i scen gore. Co by nie było bohaterowie ginął tak trzeci czarty plan ale jucha leci na ekran. Brak mi rozbudowy postaci a archetypy, aż bolą,mamy oczywistą tsuadre protaga typ Kirito Olbrzuma o dobrym sercu, zła do szpiku kości milf Brak rozwinięcia villana, mam na myśli koto dziewczynkę. Nic się nie dowiadujemy, o tej grze kto za nią stoi, po co ta gra. Mimo tego wszystkiego oglądało mi się to dobrze. W tej serii jest potencjał i to duży. Jest kilka tajemnic do rozwiązania. Jak to mówi narrator głosem protaga, gra się jeszcze nie skończyła. Czekam na drugi sezon, jestem ciekawy jaką historię nam opowiedzą.



Pyrkon 2022 wrażenia

  Pyrkon 2022 już poza nami, czekałem na niego dwa lata i to było dwa długie lata. Co mogę powiedzieć, nic się nie zmieniło, nadal stoi się ...