Liceumogólno magiczne napisane przez Krzysztofa Piersę. Książka ma 300 stron, gatunek fantasy młodzieżowa, a ściśle biorąc urban fantasy. Będzie to luźna opinia i tak padną spoilery.
Zacznę od technicznej sprawy, na grupie Marzycieli czytałem, że większości osób okładka się podoba. Ja do nich nie należę. Gdyby nie to, że chciałem przeczytać tą książkę. Jak bym ją zobaczył w empiku nic nie wiedział o autorze nie śledził jego kanału. To bym tą pozycje ominął bardzo szerokim łukiem.
Jeszcze jedna techniczna sprawa, książka jest napisana bardzo prostym i łatwym językiem. To powoduje, że czyta się ją bardzo szybko.
Fabuła
W książce poznajemy losy Mileny, która mimo że pochodzi z rodziny nie magicznej, ona sama posiada dar magii, przez co trafia do liceum ogólnomagicznego. Gdzie się od razu przekonuje że jest podział na uczniów magicznych, pochodzących z rodzin magicznych i nie magicznych. Co powoduje nie równości i konflikty. A w samej szkole panuje fala niczym wojsku polskim z czasów słusznie minionych. Akcja toczy się na przełomie roku szkolnego.
O czym jest książka, w jednym zdaniu o bullingu znęcaniu się konsekwencjach tego, które przeważnie ponoszą ofiary. Ofiary przemocy rówieśniczej, mają dwa wyjścia albo targnąć się na własne życie czego dowiadujemy się z historii opowiedzianej przez Milenę. Drugą drogę pokazuje nam Patryk, czyli drogę zemsty wziąć sprawy w swoje ręce i wyrównać rachunki z oprawcami. Obie drogi są kijowe. Trzeciej drogi nie ma. Na nauczycieli nie ma co liczyć, na szkołę i kuratorium nie ma co liczyć, na kolegów nie ma co liczyć. Innymi słowy ofiaro radź sobie sam i nie ważne jaką drogę wybierzesz czy samobójstwa czy zemsty to i tak ty poniesiesz za to karę. W pierwszym przypadku, będziesz musiał musiała odejść ze szkoły / zmienić szkołę / podjąć indywidualny tok nauczania. Twoi oprawcy będą żyli jak pączki w maśle. Gdy wybierzesz drogę zemsty, w najlepszym wypadku organy ścigania ciebie zabiją a najgorszym wypadku trafisz do zakładu poprawczego. Twoi oprawcy będą żyli sobie jak już prze zemnie wspomniane pączki w maśle. Ofiaro normalnie wygrałeś los na loterii.
Pierwsze 56 stron wymęczyłem autentyczni nic się w książce nie działo. Mieliśmy wprowadzenie do świata. Czytając początek zastanawiałem się kiedy coś zacznie się dziać. Ja rozumie, że należy czytelnika wprowadzić w lore świata. Czytając opisy co dzieje się na lekcjach nie jest fajne. Do chodzimy do fajnego momentu pierwszej sceny bullingu pokazanego nie opisanego i pojawienia się nowej postaci. Myślę fajnie wreszcie, zacznie się coś dziać. Nie lipa na kolejne pięćdziesiąt stron trafiamy w limbo obyczajówki. Tak gdzieś są tam zajęcia u Amandy. Mamy festyn, życie się toczy. Nie będę streszczał co i jak bo jak ktoś będzie chciał wiedzieć co się dzieje przeczyta sobie.
Zarzut który mam do tej książki ważne rzeczy dzieją się poza kadrem.
Atak na drużynę koszykarską, który w założeniu miał pchnąć akcje książki dzieje się poza kadrem. Dowiadujemy się o ty fakcie. Dostajemy krótką informację jak nekrolog w gazecie. Rozumiem zamysł autora książki, by nie pokazać kto jest sprawcą. Dało by się pokazać sam atak w taki sposób, by nie zdradzać napastnika. Można było do tego użyć magii cieni, magii iluzji hipnozy czy innego magicznego bulshitiu. Nawet napastnik mógł nosić maskę.
Przemiana Patryka też poza kadrem. Ty wyglądało tak, poznajemy go jako cichego miłego chłopaka. Time skip o 3 miechy chłopak bierze udział w Magicznym MMA i wymiata. Na koniec książki to już prawie mroczny mag zła. Ta przemian dzieje się poza kadrem. Nie przeszkadzało by mi to gdyby ta postać pojawiła się na chwilę. Ale Krzysiek robi z niego głównego bossa do pokonania. Przy tej postaci wypadało by pokazać drogę na ciemną stronę mocy. Tu było miejsce na pokazanie czym jest czarna magia czym jest ten cyrograf, jak się podpisuje za jaką cenę. A tak dostajemy Anakina Skywalker dla ubogich. Jaki kraj taki Anakin.
Na tym, że pewne rzeczy były pokazywane poza kadrem też ucierpiał konflikt magiczni nie magiczni. W tym momencie zabrakło pokazania większej ilości scen bullingu ze strony magicznych i zemst ze strony nie magicznych. Te sceny by pokazały eskalacje konfliktu.
Nie zabrakło takich klisz, jak to że osoby magiczne w magicznej szkole to są dupki do kwadratu. Jak w Harym Poterze.
Tak są fajne mięsiste momenty jak rozmowa Amandy z Mileną i zderzenie ich światopoglądów. Czy moment gdzie Milena opowiada Patrykowi o swojej przeszłości. W miarę dobrze są opisane sceny bullingu czy walki. Chociaż same pojedynki dla mnie są za mało dynamiczne. Czy scena latania na miotle, takich scen mi brakowało odnośnie magii. Jak jej nauka.
Bohaterowie
Ogólnie
Jak ten element leży na podłodze i kwiczy. Bohaterowie drugiego planu są ni jacy, nie jestem wstanie podać cechy charakteru takich postaci jak Ester Andrzej Bartek Blanka czy Bratka. Ich cechami to jest to czy są magiczni czy są nie magiczni. Przepraszam o Blance mogę jeszcze powiedzieć że jest lesbijką. To jest tak złe poprowadzenie drugiego planu to boli aż. Nic nie jestem wstanie powiedzieć o tych postaciach. Ten stan rzeczy wynika z tego, że żadna postaci nie dostała nawet kilku stron back story. Jakiejś krótkie historii o nich pokazującej ich punkt zwrotny w życiu . Ja bym się chętnie dowiedział co motywuje te postacie do działania.
Wśród postaci dorosłych jest jeszcze gorzej niż w młodzieży. Tu postacie to są mdłe i ni jakie. Wiem książka targetowana na młodzież, ale nawet w takich książce powinna być przynajmniej jedna charakterystyczna postać, która czytelnik będzie pamiętał. Na pewno nie jest nią profesor Artur którego nazwisko brzmi jak Pendragon i podejrzewam, że pod tą postacią kryje Krzysztof Piersa jako ten, który chce pomagać.
Kolejna sprawa za dużo postaci jest OP. Sawa, Patryk, Bartek Artur i Milena, kupuje z czego to wynika u większości z nich.
Tylko autor stworzył bardzo niebezpieczne deus ex machina pod postacią cyrografu. Co jeszcze jest przy tym złe, nie wiemy na jaki zasadach działa ten cyrograf, jakie przesłanki muszą być spełnione. Wiemy o jednej przesłance, że życie danej osoby musi być zagrożone. Nic poza tym
Milena,dlaczego ta postać musiała być kliszą. Pochodzić z rodziny nie magicznej cicha myszka, koleżeńska. To właśnie ona trafia do magicznej szkoły. Plus tej postaci że poznajemy jej mroczną kartę z życia jej punkt zwrotny w życiu. Z tą postacią mam taki problem że po trzech tygodniach w szkole magicznej już ją nic nie ruszało. Brakło tu lepszego pokazania, takiej dziecinnej fascynacji magią autor przeszedł na tym do porządku dziennego. Nasza protagonistka staje za szybko OP, jak na osobę nie magiczną szybko się uczy magii. Najbardziej pokazuje to scena kiedy Sawa daje jej książkę o magiczny kung-fu, Milena po przeczytaniu paru wersów jest wstanie stworzyć potężną barierę. To jest pójście w motyw wybrańca, który w wieku 15 lat jest wstanie pokonać. arcy demona. Mam nadzieję, że autor nie pójdzie w kierunku. Wybrańca mocy o imieniu Neo, który pójdzie cisnąć pierścień w górze przeznaczenia.
Można było lepiej ograć tą postać. Zrobić maga od samego początku która wychowała się w konserwatywnej rodzinie. Można było zostawić jej charakter i to ze się nad nią znęcali. To było by coś innego, przy takiej postaci zbudować konflikt moralny z jednej strony dziewczyna z elit, ale z drugiej strony nad nią też się kiedyś znęcali.
Mordechaj, najgorzej napisana pokazana postać i zbędna postać w tej książce. Ja myślałem że Stephnewolf z Justic League. Jestem Stephenwolf Niszczyciel dlatego zniszczę ten świat, ale on przynajmniej szukał motherboxa. Mordechaj, trochę się po znęcał dostał oklep, znów się po znęcał i znów dostał oklep. Ta postać to taki archetyp dupka. Przy tej postaci mi zabrakło dlaczego on taki jest. Tu zabrakło back story tej postaci.
Sawa,chyba jedna z postaci którą polubiłem. Mam swój cel dąży do niego. Jako jedyna swoją siłę magiczną zawdzięcza tylko sobie. Temu że w dzień w dzień trenuje a nie liczy na jakiś cyrografy które dają power up do statystyk magicznych.
Amanda, przez dłuższą część książki tajemnicza dziewczyna. Przy tej postaci mamy najlepsze wprowadzenie postaci. Miał wejście niczym Thanos w Wakndzie. Bardzo mangowy opis pojawienia się tej postaci naprawdę można było zobaczyć tą purpurową aurę, gdy się pojawia. Oczywiście postać z traumatycznymi wydarzeniami cóż zawsze musi być taka postać w książce padło na Amandę
Magia
Sam koncept magii podobał mi się, widać nawiązania do moc z Gwiezdnych Wojen do shounenów, mam tu na myśli wyczuwanie aury magicznych. Jak dla mnie za mało było tej magii. Zabrakło mi tu ekspozycji na temat magii, jak ona działa.
Na początku książki jest napisane, że bycie pełnoprawnym magiem to lata treningu arakanów magicznych i samo dyscypliny, dlatego jest tak mało aktywnych czarodziejów. Nie każdy ma czas na to by uczyć się magii by mieć jakiś poziom. Pod koniec książki to każdy na pieprza pociskami kinetycznymi niczym mag bojowy.
Odnośnie magii nauczyciel od Magii w praktyce, opowiada uczniom, że w szkole uczniowie używają magii. Wchodzą w dorosłe życie puff nikt nie używa magii. Tu się nasuwa, moje pytanie to po co są magiczne szkoły.
Podsumowanie
Rozpisałem się czas podsumować książkę. Widać, że autor bardzo się inspirował Harym Poterem, to widać przy samym podziale klasowy na magicznych nie magicznych tak jak w Poterze. Tak jak w Harrym jest zakazana magia pod postacią zaklęć nie wybaczalnych tu mamy cyrograf. Tam byli mugolu tu są meduzy. Jeszcze parę penie by się znalazło.
Bardzo mi się podobał ester egg ostatnich dwóch zdań książce, które są słowami Roschaka ze strażników.
Sam nie wiem co myśleć o tej książce, nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, ale też nie mogę powiedzieć, że mi się podobała. Przedstawienie postaci leży ja czytając książkę nie wiem czemu mam angażować się w ich los. Te postacie są ni jakie. Fabuła cierpi na tym, że istotne element są robione poza kadrem tylko się o nich mówi nie pokazuje się ich.
Z drugiej strony autor w bardzo przystępny i prosty sposób opowiedział o bardzo ważnym problemie jakim jest przemoc rówieśnicza. O tym że ofiara jest zawsze sama nie ważnie co zrobi i to ofiara zawsze będzie przegrania nie ważnie jaka drogę wybierze. Nie będę się powtarzał. Dobrze że autor poruszył ten problem. Szczera prawda jest taka że bulling nie jest tak medialny jak pedofilia i raczej nie dostanie czasu antenowego w mediach. W książkach też rzadko się pojawia. Dobrze się stało, że w tej książce się pojawił.
Mam pewien nie dosyt po tej książce, sam nie wie czego się po niej spodziewał. Na co liczyłem. Inna sprawa jest tak że jestem starym dziadersem i nie ja jestem targetem tej książki. To też mam inny odbiór jej i na inne rzeczy zwracałem uwagi przy czytaniu jej. Sami musicie ją przeczytać i ocenić.