Child of Kamiari Month, kolejne anime z Netflixa, które obejrzałem. Produkcja trwa ponad półtorej godziny.
Wizualnie, jest okej, ładna i przyjemna kreska dla oka, fajny modele postaci. Chociaż mam jedno, ale do postaci dorosłych, gdzie nie które wyglądają jak nastolatki. To dobrze widać na przykładzie, jest wygląd matki Kamy. Jak ją pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem, że jest to uczennica. Wracając jeszcze do oprawy wizualne, ładne i tła z dobrze dobrana paletą barw. Animacja też robi robotę w tej serii, jest ona ładna. Dobrze to widać kiedy czas zwalnia. Czy jak Kama spotyka bożego smoka
Film jest z gatunku baśni. Jak miałbym określić tą produkcję. To film drogi by odkryć siebie i to dosłownie. Poznajemy kamę główną bohaterkę w trudnym okresie dla niej, rok wcześniej zmarła jej matka. Dziewczyna tego jeszcze nie przepracowała. Dobrze to widać w czasie sceny maratonu szkolnego, gdzie przed metą dziewczyna dostaje ataku paniki. Dlaczego dostała ataku paniki, rok wcześniej też brała udział w tym maratonie, gdzie przyszła kibicować jej chora matka. Jak tylko maraton się zakończył matka głównej bohaterki zmarła. Wracając do fabuły, Kama zakłada, wisiorek matki i okazuje się że jej matka była Intendentką, która dostarczała składniki na ucztę bogów. Teraz te zadanie spoczywa na Kamie, która musi przebiec przez cała Japonię i po zbierać. od bóstw składni na kolację. Dziewczyna wyrusza w podróż spoiler udaje jej się dotrzeć na czas.
Jest to anime drogi, gdzie dziewczyna musi odkryć to, że kocha biegać tak samo jak jej matka. Nie zabrakło klasycznej kliszy. Czyli zwątpienia w czasie podróży. Dosłownie Kama mówi mam gdzieś czy dostarczę składniki na ucztę Bogów. Co bogowie zrobili dla mnie, jak mogli dopuścić do śmierci. Mojej matki. Po załamaniu, jest oczywiście, jest ten moment dlaczego ta dziewczyna robi. Dziewczyna ma wizję wspomnień z matką jak razem biegają i ile jej to frajdy sprawiało. Wtedy dziewczyna postanawia dokończyć zadania. Zaczyna biec a w tle leci świetna piosenka.
Kolejna klisza to, że dziewczyna spotyka swojego rywala demona Yashe, który staje się nie tylko jej sparing partnerem w bieganiu ale i przyjacielem. Jak już tu jestem nie zabrakło jeszcze mentora przewodnika.
Fajny koncept fałszywego boga który powstał, dzięki znieczulicy ludzkiej.
Wiem jedno nie jaj jestem targatem tego filmu, jest to baśń dla młodszego widza. Jest to baśń, oparta na kliszach, ale te klisze nie męczą są dobrze ograne. Co najważniejsze nie ma dłużyzn, mimo że akcja toczy się powoli to przynajmniej się nie wlecze. Jednej rzeczy mi tu zabrakło pokazania bardziej tego świata baśni. To jest takie kino familijne, dla całej rodziny. Dobrze mi się oglądało, nie czuje bym czas przy tym filmie stracił. Chociaż mam jedną rozkminę wisiorek matki Kamy spowalniał czasu i wszytko okej. Gdy dziewczyna zrywa naszyjnik czas wraca do normy, a Kama znajduje się ileś setek ileś setek kilometrów od domu. Jak ona wróciła do domu. Cóż nie dowiem się, mogę zakładać, że jeden z bóstw ją teleportowało do domu. Polecam każdemu ten film
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz