niedziela, 10 maja 2020

ALTERED CARBON: RESLEEVED


Poniższy  artykuł  może  zawierać Spoilery  na  temat  anime, zawierać  wulgaryzmy  i  inne  nie  stosowane  rzeczy.  Czytasz  go  na  własną  odpowiedzialność. 



TYTUŁ

ALTERED CARBON: RESLEEVED

GATUNEK

Akcja, Sci-Fi

TEMATYKA

Androidy/Cyborgi, Cyberpunk, Modyfikacje genetyczne, Przyszłość, Świat przestępczy/Mafia

OCENA

6

KATEGORIA WIEKOWA

18




Trwające śledztwo w sprawie zabójstwa szefa mafii, na planecie Latimer, może sprawić nie lada problem Takeshiemu Kovacsowi, któremu zostało wyznaczone zadanie ochrony tatuażystki yakuzy, na którą polują wszyscy, łącznie z grupą CTAC. Czy naszemu bohaterowi uda się ochronić siebie i dziewczynę?


To będzie bardzo krótka recenzja o mówię film animowany z Netflixa, który jest prostym akcyjniakiem, nie wymagającym myślenia. Zacznę tradycyjnie od oprawy technicznej tego anime. Kreska zupełnie mi nie przypadła mi do gustu, jest to połączenie 3D z rysunkiem komiksowym manga czy komiksy zachodnie nie znam się, ale to wygląda koszmarnie. Coś takiego widziałem ostatni raz wieki temu taki styl animacji może był dobry na początku XXI wieku ale nie teraz. Można się przyzwyczaić do tej kreski, jak się o niej zapomni to od razu się lepiej ogląda ten film. Fabuła jest bardzo prosta mamy świat odległej przyszłość gdzie ludzi już dawno skolonizowali inne planety. Nawet opracowali sposób na nieśmiertelność. Polega ona na tym, że ich świadomość ludzka jest zgrywana na dyski a potem wszczepiana w nowe ciało i tak można sobie żyć wiecznie. Cała fabuła skupia się na Holly tatuażystki jakuzy, która ma wykonać tatuataż sukcesyjny nowego bosa mafii, al ktoś bardzo chce aby dziewczyna tego nie dożyła. Do obrony dziewczynki i dowiedzenia się o co w tym chodzi jest wysłany Takashi Kovasowi był najemnik człowiek od wszystkiego, gdy odnajduj dziewczynę spotyka kobietę o imieniu Gina ze specjalnej grupy policyjnej uderzeniowej, która chce wiedzieć co się dzieje w yakuzie. Gina i Takeshi stają się ochroniarzami Holly, aż do finału i pokonaniu final bossa. Mimo kreski tej pozycji oglądało mi się bardzo dobrze, akcja goni akcji zabójcy ninja. Krew to aż leje się z ekranu, tu nie ma przebacz postacie są przecinani patroszeni strzela im się w łeb, wulagryzmów co niemiara. Co mi się podoba to fajnie podbudowali postać Holly, dali jej jakąś historię oklepana ale historia jest. Co łączy Gine i Takeshiego, nie powiem że byłem bardzo zaskoczony, Gina wie kim jest dla niej Takeshi, a Takieshi się tylko domyśla. Nie ma dłużyzn inna sprawa ni ma czasu na dłużyzny bo sam film około 1h,14 minut. Ten film do fundament dla serialu animowanego, bo aktorski jest już. Miałem okazje widzieć dwa trzy odcinki ale jakoś mi się wlókł. Ten film jest dobrym filmem na wieczór przyzwoity akcyjniak jest full akcji same walki są dynamiczne i szybkie, nie nudziłem się na tej pozycji. Nie dla każdego ten film jest, ponieważ jest bardzo brutalny a scen gore jest sporo. Jak już napisałem chętnie bym zobaczył serial animowany, bo ostatnia scena jasno nam pokazuj, że to nie jest zamknięta opowieść.


sobota, 9 maja 2020

BNA: BRAND NEW ANIMAL odcinki 7-12


Poniższy  artykuł  może  zawierać Spoilery  na  temat  anime, zawierać  wulgaryzmy  i  inne  nie  stosowane  rzeczy.  Czytasz  go  na  własną  odpowiedzialność. 




TYTUŁ

BNA: BRAND NEW ANIMAL

GATUNEK

Fantasy Sc-Fi

TEMATYKA

Beastmen okruchy życia Transformacje

OCENA

7

KATEGORIA WIEKOWA

10





O tej serii pisałem jużl wtedy nie wiedziałem kiedy będzie kontynuacją obejrzałem kontynuację. Kolejne 6 odcinków i finał nie zawodzi. W jednym się pomyliłem pisząc o pierwwszych odcinkach byłem przekonany, że Pani burmistrz będzie antybohaterem a tu lipa. Ale villana mamy jest nim Alan człowiek a taka naprawdę pradawny zwierzoczłek czystej krwi, który musiał wygłosić swoje bajarzania o czystości krwi. Tak podejrzewałem  Shirou  będzie Ginrou, ale nie byłem pewny, ale okazało się że tak jest . Od siódmego odcinka akcja gna na łeb i naszyje jak pierwsze 6 odcinków było sobie luźno połączone tak od siódmego odcinka mamy linię fabularną mamy rozszerzenie lore miasta i zwierzoludzi. Dowiadujemy się, że przez to, że człowiek spychał zwierzo ludzi do jednego miejsca ujawnił się Syndrom Nivesyl czy jakoś tak syndrom prowadzący do utraty kontroli nad ludzką częścią natury. To właśnie jest planem Alana jest to aby każdy zwierzoczłek stracił nad sobą panowanie a on będzie mógł podać szczepionkę która zamieni każdego zweirzoczłowieka w człowieka. Finał jak na studio Triger jest widowiskowy i bardzo jaskrawy co mi trochę przeszkadzało w cieszeniu się z finałem. Widać świetny barter między Michiru i Shirou, przyjaciółka Michiru, była kreowana na antagonistkę ale suma sumarum, została po dobrej stronie mocy. Jak oceniam cała serię, że jest ona bardzo przyzwoita i dla każdego, są bohaterowie, których się lubi lore jest rozbudowywany z odcinka na odcinek coś się ciągle dowiadujemy. Nawet zakończenie jest otwarte, widz kontynuacje tej serii, zawsze się może ktoś pokazać jeszcze silniejszy z jeszcze bardziej złowieszczym planem. Bym chętnie poznał więcej loru tego świata też od strony ludzi bo widać ewidentnie, że ludzie są pokazani jako złole a nie ma pokazania ich punktu widzenia może w drugim sezonie jak powstanie i o ile powstanie. Seria z dużym potencjałem którą się bardzo dobrze ogląda


piątek, 8 maja 2020

Romeo i Julia


Poniższy  artykuł  może  zawierać Spoilery  na  temat  anime, zawierać  wulgaryzmy  i  inne  nie  stosowane  rzeczy.  Czytasz  go  na  własną  odpowiedzialność. 



TYTUŁ

Romeo i Julia

GATUNEK

Dramat Fantasy Historyczny Romans

TEMATYKA

Okruchy życia

OCENA

7,8

KATEGORIA WIEKOWA

13

Na unoszącym się w powietrzu kontynencie Neo Verona rodzina Monteki dokonuje rzezi na całej rodzinie Kapuletów i przejmuje kontrolę nad ich królestwem. Prawdziwej następczyni tronu, Juliet Fiammata Asto Capulet, udaje się uciec przed atakiem. Przez 14 lat jest ukrywana przez lojalistów, którzy mają nadzieję, że pewnego dnia dziewczyna będzie w stanie obalić okrutny reżim Montekich.
Mimo że zapomniała o morderstwie całej rodziny, Juliet potajemnie chroni uciskanych mieszkańców Neo Verona jako ich obrońca zwany Czerwonym Wichrem. Podczas jednej z jej eskapad spotyka Romeo Candorebanto Montague, życzliwego i bezinteresownego syna tyrana, księcia Laertesa Montague i bez wiedzy o swoim prawdziwym pochodzeniu oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Niestety, ich przeznaczenie jest przeklęte: nie tylko każda z dwóch rodzin chce zniszczyć drugą, ale starożytna tajemnica ukryta pod Neo Veroną zagraża także ich dozgonnej miłości. Czy będą w stanie przeciwstawić się przeznaczeniu, czy też ich miłość to jedynie tragiczne uczucie, które nie ma żadnej racji bytu?
Na motywach tragedii Wiliama Szekspira.

O dramacie Wiliam Szekspira każdy słyszał o zakazanej miłości dwóch młodych ludzi, którzy należą do zwalczających się rodów. Jak istniej taka książka to Japończycy postanowili ją przerobić na własną, modłę, pytanie czy im to wyszło. Jeżeli chodzi o techniczny aspekt anime to wygląda to przyzwoicie. Kreska jak na 2007 jest ładna, postacie dobrze narysowane, animacja płynna widać to w czasie scen akcji które są, ale ich jest mało. Ale jak już są to widać w nich dynamikę, paleta barw jest stonowana , co dodaje klimatu całej serii. Bardzo mi się podobał opening piosenka główna w pada w ucho. Jak już napisałem, Japończycy zrobili adaptacje Romea i Julii na własną modłę, powiedzieć że jest to luźna adaptacja to powiedzieć dużo. Z pierwowzorem to ta seria nie ma wiele wspólnego. Łatwiej mi jest wyliczyć co się zgadza. To tak bohaterowie scena balkonowa, że rody się nie lubią i śmierć głównych bohaterów a reszta to fikcja na resorach. Już pierwszej scenie Monteciu zabija niemal całą rodzinę Capulettich. Julia staje się Batmanem Nowej Verony nadaje sobie imię Czerwone Tornado i chce być symbolem rewolucji która obali rządy Montciuch. Poza tym mamy pegazy magiczne drzewo które unosi wielką wyspę, którą jest właśnie Nowa Verona mamy driudkę, a przeznaczeniem Julli jest zostanie drzewem dokładnie. Romeo i Julia w wersji anime to hulaj dusza piekła nie ma. Jak to bywa romeo i Julia spotykają się przypadkiem i od razu się w sobie zakochują, nawet kompanii Julii przyjmują to od tak okej dziewczyna się zakochała to niech ma. Ojciec Romea to kawał skurwysyna co ma na twarzy wypisane. A nie napisałem seria ma 24 odcinki więc jest tą z dłuższych. Sam wątek miłosny między Romeo i A Julią jest potraktowany bardzo po macoszemu. Chyba tylko 11 i 12 odcinki o tym mówią bo przez większość nasi bohaterowie są osobno Romeo nawet zostaje górnikiem a potem rolnikiem. Tak jak pisałem wątki Romea i Juli są prowadzone osobne po to aby się ta dwójka spotkała w finale. Gdzie Romeo ginie zabity przez drzewną druidkę a Julia postanawia zamienić się w drzewo. Mała ciekawostka w samym anime jest postać Wiliama Szekspira Willy , jest on nie spełnionym pisarzem. Ba nawet jest sztuka Romeo i Julia w anim Romeo i Julia fajne smaczki to są. Piszesz, że seria bardo odbiega od dramatu Szekspira a dajesz tak wysoką notę. Tak ponieważ nie jestem purystą i konserwatywną nigdy nie byłem zwolennikiem przenoszenia danych dzieł jeden do jeden. W tej wersji widać, że twórcy postanowili podejść do tego dzieła od innej strony dodać do niego coś od siebie trochę magii zmienić początek, nawet wprowadzić lokalnego mściciela. Dlatego mi się tak dobrze to oglądało, bo to było zupełnie inne dzieło. Oglądając tą wersję nabrałem ochotę na obejrzenie Romea i Julii z Leonardem Di Caprio, przypomnienie sobie tej wersji, z tego co pamiętam ona była też nowatorska kiedy powstała. Naprawdę mi się to dobrze oglądało pomijając dwa odcinki które mi się dłużyły to reszta bardzo mi się podobało. Samo zakończenie też miłość która uratowało miasto Werona i jego mieszkańców, epilog był tez bardzo fajny widać time skip i pokazanie bohaterów kilka lat później i to że żyje im się bardzo szczęśliwie a to dzięki miłości Romeo i Juli, postać Conrada mówi na sam koniec że ta dwójka pokazał nam co to jest miłość. Naprawdę warto obejrzeć tą wersję Romea i Juli bo jest ona zupełnie inna od tych co znamy.




niedziela, 3 maja 2020

The Wind Guardians


Młody mężczyzna, który mieszka w Xiaoyanggang, marzy o męczeństwie, ale jest ślepy i może wejść na rynek tylko poprzez oszustwo. Pewnego dnia Rakshasa zaatakował Xiaoyanggang'a, a jego matka, która była od niego zależna, nagle zniknęła. Lang Ming musiał wyruszyć w drogę znalezienia prawdy. Po fali niepokojów starożytni bogowie i zwierzęta są w niebezpieczeństwie, a przed nimi pojawiają się legendarne rycerstwo. Lang Ming wyrusza w podróż przygodową, która zmieni jego życie.


The Wind Guardianskolejna po Białym wężu chińska baśń całkowicie zrobiona w 3D. Jest równie piękną animacją, jak Biały Wąż. Czy Biały wąż jest lepiej wykonany niż Wind Guardians, tak animacja w Whithe Snake jest nieco ładniejsza, ale brak w niej jednej rzeczy piosenek. Tak Strażniku Wiatru jak w disneyowskich produkcjach są piosenki dwie w czasie filmu, a jedna na samo zakończenie. Jest to baśń jak już mówiłem. Gdzie są starożytne bestie, magia mistyczni wojownicy, którzy bronią ludzi przed potworami. Jest nasz główny bohater który urodził się ślepy, i sobie dobrze z tym radził dzięki swoim rodzicom. Pewnego dnia matka głównego bohatera znika a ona postanawia wyruszyć w podróż, która jak to bywa w baśniach zmieni jego życie. W podróży towarzyszy mu tajemnicza dziewczyna, która nazywa Goblinem ów dziewczyna służy siłą zła, jest Siła Zerową domyślam się, że to jakaś forma demona lub siły złej, sama dziewczyna nie jest zła bo jest zła, ona pomaga złu bo chce odzyskać swoje wspomnienie kim jest. Nasi bohaterowie jak nie trudno się domyśleć zakochują się w sobie, tak jest chemia między bohaterami. Oczywiście nie zabraknie mistycznych wojowników którzy głównie robią mistyczne rzeczy i walczą. Tu od razu napisze walki są szybki i dynamiczne , ale bo jest ale jest ich cholernie mało nad czym osobiście ubolewam. Jak to w baśni bywa jest główny zły który chce przebudzić pradawną bestię. Gość ginie przygnieciony głazem. Finał, kurde Chińczycy wiedzą jak zrobić finał, który mnie wzruszy. Bo jestem zdzirem na sceny kiedy wojownicy chronią ludzi do samego końca gotowi ponieść najwyższe poświęcenie czyli własne życie, by tylko ocalić ludzi. Gdy kapitan Shenemów mistycznych wojowników przygotujcie się na śmierć, wiesz że walka idzie o najwyższa stawkę. Inną scenę która mnie kupiła i na która też jestem to jak samotny wojownik staje sam naprzeciwko potworowi i znim walczy. Nie zabrakło śmierci dziewczyny o imieniu Goblin. Tu się nasuwa pytanie co Chińczycy mają z tymi śmierciami kochanków i tylko nieszczęśliwe zakończenia. Oni już tak mają. Strażnik Wiatru to Obok Białego Węża to kolejna baśń i kolejna udana produkcja która w czasie oglądania daje emocje. Bohater musi odkryć to, że nie znak na ciele decyduje czy jesteś mistycznym wojownikiem tylko chęć ochrony innych i nie przeszkodzi mu w tym jego ślepota , a nawet mu w tym pomoże. Ale też Kapitan Shenów tego samego się uczy, że o ty czy ktoś jest wojownikiem nie decyduje znamię, tylko dusza wojownika. Uwielbiam takie baśnie jest w nich wszystko miłość walka dobra ze złem magia mistyczni mistrzowie dynamiczne walki i przesłanie. Chciałbym aby Strażnik Wiatru i Biały wąż były w jednym uniwersum. Może tak jest. Czy polecam tą pozycje do obejrzenia zdecydowanie tak, film trwa 1h,45minut a nie czuje się tego, film szybko mija nie ma dłużyzn. Tak film ma więcej elementów komediowych niż Biały wąż to tez jego plus. Dobry firm na wieczór.


sobota, 2 maja 2020

Punkty widzenia część VI


Baltazar od spotkania z Othi był nieswój, wiedział, że dziewczyna coś ukryła, zbyła go stwierdzeniem, że musi to sprawdzić, ale twarz Othi mówiła, że coś ją zaniepokoiło, z jej twarzy zniknął wtedy uśmiech, wyszła bardzo szybko, nawet nie droczyła się z nim jak to miała w zwyczaju, nawet nie wspomniała o tym cholernym wężu, złodzieju. Myśl o wężu, który kradnie jej towar, wydawała się absurdalna, ale nie miał wyboru i spędził te pięć dni na obserwacji węża . To były najdłuższe dni w jego życiu. Baltazar wiedział że wąż był chowańcem poprzedniej właścicielki domu, kazała wężowi pilnować Othi.

Co odkryłaś młoda szamanko. Protektor czuł że przeszłość dogoniła nas wszystkich i błędy, które kiedyś popełniliśmy, teraz wracają ze zdwojoną siłą. Baltazar spojrzał na chronometr wisząc na ścianie już tak późno. Czas spotkać się z Othi, podszedł do szuflady i wyjął z niej sakiewkę. Protektor postanowił, że jak tylko się dowie co to było, ogłuszy Zielarkę i wrzuci na najbliższy statek który, leci jak najdalej od miasta. Wyszedł ze swojego biura.

- Dziś mnie nie będzie. - Rzucił w kierunku innych strażników i ruszył pewnym krokiem do dzielnicy portowej, bo tam się umówił, z dziewczyną. Idąc nie rozmyślał o niczym, oczyścił swój umysł, cokolwiek usłyszy o tej istocie, wiedział co ma robić, nawet nie zauważył, kiedy doszedł do dzielnicy wzgórza, które prowadziło, do dzielnicy portowej. Stał i czekała na Othi, ale ona się nie zjawiała, zaczął się niepokoić

- Thodorze, widziałeś Othi.- Sprzedawca właśnie schodził w kierunku miasta.

-Protektorze, witaj. Othi? - Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę. - A tą dziwną dziewczynę, która zawsze handluje specyfikami, chyba szła do centrum miasta. - Baltazar spojrzał się na niego pytająco. - Spieszyła się, chyba kogoś śledziła. - Baltazar zaniepokoił się Othi nie była wojownikiem ale jak kogoś śledziła, znaczy pchała się kłopoty.

- Dziękuje. - Protektor ruszył szybkim krokiem w kierunku centrum miasta, prawie biegł, w dół miał złe przeczucie, obiecał sobie, jak tylko znajdzie tą dziewczynę spierze ją na kwaśne jabłko. Doszedł do dzielnic rzemieślniczej, zaczął się nerwowo, rozglądać gdzie ona może być. Zobaczył sklep kartograficzny, wszedł do niego.

- Witaj Protektorze! - Baltazar usłyszał znaojmy głos sprzedawcy, ale w sklepie była jeszcze kobieta, Baltazarowi wystarczył jeden rzut oka na kobietę i już wiedział, że ta kobieta ma coś w sobie niepokojącego, chwilę się jej przyglądał.

- Witaj Witaj widziałeś Othi? Miałem się z nią spotkać, ale jej nie ma.

- Wiesz co, widziałem ją chwilkę temu, jak śledziła kobietę z wilkiem. - Baltazar przygryzł wargę słysząc to, strażnicy zgłosili mu wczoraj, kobietę z wielkim wilkiem, toporami, w futrze, nie trzeba było być geniuszem, by dodać dwa do dwóch, a ten opis pasował do kogoś z północy, a to oznacza kłopoty. Po kiego licha, śledziła tą kobietę. A do tego doszła, ta kobieta w sklepie kartograficznym, którą oceniał, jako najemnika, będzie musiał się jej przyjrzeć z bliska. Wybiegł ze sklepu, rozglądał się nerwowo po okolicy, aż zobaczył zbiegowisko koło jednego z zaułków przy sklepie rzeźnickim. Ruszył pędem i zobaczył to czego się obawiał, Rudowłosa dziewczyną jedną ręką podnosiła Othi za gardło, na ziemi leżał wilk z wywalonym językiem. Zielarka była już sina od uścisku. Nie miał na co czekać podbiegł sprawnym chwytem odepchnął wysoką kobietę od Othi. Ale ta szybko się podniosła.

- Chcesz się zabawić, najpierw dokopię tobie do dupy, a potem zajmę się nią. - Głową wskazała na Othi, która jeszcze łapała powietrze, a Astrid przyjeła pozycję do walki.

- Jestem Protektor Baltazar. Co tu się wyprawia? - Spojrzał na Rudowłosą i wiedział, że jest świetnie przygotowana do walki i na pewno potrafiła walczyć. Ale dziewczyna nie miała zamiaru odpowiadać od razu wyprowadziła cios na szczękę Blatazara, ale on sparował cios i wykonał pchnięcie. Astrid, aż się cofnęła trzymając się ramię. - Powtórzę jeszcze raz, co tu się dzieje? Protektor przyznał jedno gdyby nie doświadczenie jakie posiadł, miałby złamaną szczękę.

- Ona otruła mojego wilka. - Spojrzenie dziewczyn powędrowało na Othi, która właśnie się podnosiła z ziemi. Baltazar od razu przeniósł spojrzenie na Zielarkę.

- Othi?

- Nie otrułam tylko uśpiłam. - Astrid aż zacisnęła pięści. Protektor spojrzał na kobietę pod ścianą.

- Spokojnie. - Głos Baltazar był pewny i nie znoszący sprzeciwu. - A ty mów, co znów chciałaś zrobić.

- No ja. Chciałam ogolić wilka. - Ostatnie słowa wypowiedziała bardzo cicho, aby bardziej nie wkurzać. Oczy Rudowłosej płonęły, a Zielarka się cieszyła, że między nią, a tą drugą jest Baltazar

-Wiem że pożałuję tego pytania. Po co chciałaś ogolić jej zwierzę? - Jego obawy się potwierdziły dziewczyna była berserker, ci co przeżyli atak takiego wojownika mówili, że zanim wpadali w szał ich oczy lśniły, jak dwa ognie.

-No futro wilka północy jest cenne i można dobrze zarobić, można z niego zrobić rzadkie specyfiki. - Otrzepywała się.

- Powinienem was obie aresztować ciebie za atak na protektora. - Wskazał głowę na rudowłosą. - A ciebie Othi za głupotę, ale nie mam na to czasu i ochoty. Chciałby ciebie przeprosić kobieto północy, za nią. Czasami nie zastanawia się nad tym co robi.

- A co z moim przyjacielem. - Astrid od dłuższego czasu masowała swoje ramię.

- Othi?

- Zaraz obudzę. - Zielarka szperała w swojej torbie. - Ahhh, a ty co tu robisz? - Dziewczyna wyjęła ze swojej torebki węża, położyła na ziemi, po chwili wyjęła małe zawiniątko i włożyła do pyska wilka za jakiś. - Za jakieś 10 minut powinna się obudzić.

- Oby, bo inaczej nawet on ciebie nie ochroni. - Było słychać groźbę w głosie.

- A co z futrem? - Othi zapytała z jakąś nadzieją w głosie, że może jednak uda jej się zdobyć cenny towar. Baltazar przygryzł wargę słysząc pytanie zielarki. Ona naprawdę lubiła drażnić ludzi, a jeżeli ta druga wpadnie w szał to nawet on nie ochroni Othi.

- Zrobimy tak. - Baltazar zrobił przerwę. - Jeżeli właścicielka zgodzi się ostrzyżesz wilka, a zyskami podzielisz się pół na pół. - Astrid już miała coś powiedzieć. - Uważam, że dla wilka byłby dobrze pozbawić go nadmiaru futra, tu jest inny klimat, o wiele cieplejszy i wilkowi może być za gorąco, może się przegrzać. - Astrid przez chwilę myślała, nad tym co usłyszała i przyznała, że ten człowiek ma rację. Z drugiej strony gdyby wiedziała, ile kosztuje futro sama by ogoliła Luśkę do zera.

-Niech będzie. - masowała swój bark.

- Drętwienie minie za jakiś czas. - Rzucił Baltazar widząc jak dziewczyna masuje swoje ramię. Luśka powoli się budziła, spojrzała na Othi pokazała swoje białe ostre zęby, i miała ochotę ugryźć kobietę, ale usłyszała pstryknięcie i głos swoje Pani mówiący spokój. Puszek powoli wpełzł do torby swojej właścicielki. Baltazar już i tak zmarnował czas i to dużo, na szczęście swojego czasu nauczył Othi swojego ojczystego języka.

- Othi co z naszą sprawą? - Powiedział płynnym południowym. Othi spoważniał od razu kiedy usłyszała pytanie w południowym.

-Wojownik Cienia istota poruszająca się przez cień., manipulująca cieniem, władająca cieniem, żyjąca w cieniu i będąca cieniem. Może się wyłonić z cienia każdego człowieka. - Baltazar miał minę jak z marmuru, która nic nie zdradzała. Przecież Taraka ich wymordowali, a tu jak spod ziemi wyłania się Wojownik Cienia. Baltazarowi nasuwały się pytania do głowy. Skąd wojownik cienia w Adorii? Jakie są jego zamiary? Czego szuka?. Na odpowiedzi na te pytania będzie musiał poszukać później. Całej rozmowie przysłuchiwała się Astrid, Protektor nie miał pojęcia, że kobieta z północy zna południowy, może nie biegle, ale na tyle, by zrozumieć większość, a resztę wyłapie z kontekstu.

Nikt nie zwracał uwagę na wilczycę, która postanowiła poszukać smakołyków wsadziła nos do torby zielarki i po chwili w jej pysku nalazł się Puszek. Wąż myślała, że będzie miał spokój, ale się pomylił, najpierw poczuła mokry nos, a potem coś chwyciło go w pysk. Puszek nieomal dostał zawału, będąc w pysku wilka, przed oczami węża właśnie przemknęło całe życie, a tak skończy w tak mizerny sposób, ale wąż postanowił się się odgryźć i ugryzł wilczyce w nos było słychać pisk. Cała trójka spojrzała na wilczyce koło której leżał wąż.

-Adoria to ciekawe miasto Wojownicy Cienia, zabójcy z Taraka, nie żałuję, że tu przybyłam. - Baltazar aż zaniemówił słysząc słowa kobiety z północy. Dziewczyna miała już odejść, kiedy poczuła dłoń na swoim ramieniu.

- Skąd wiesz o Wojownikach Cienia i Taraka? - Spojrzenie Baltazara było zimne jak lód.

- O Wojownikach Cienia od niej, sama przed chwilką o nim mówiła. - Protektor przeklinał w duszy, że nie przewidział tego, że ona może znać inne języki. - A zabójcę z Taraka sama spotkała i muszę przyznać, że dobry jest w walce cholernie szybka i silna, gdyby nie mój refleks już bym nie żyła. Coś się szykuje w starym młynie, obiło mi się o uszy, że ktoś poszukuje ludzi do mokrej roboty, mam dziwne przekonanie, że to zabójca z Taraka. Spotkanie ma być dziś wieczorem.

W cieniu kryła się postać, słuchała uważnie rozmowy, ale nie tylko w cieniu ktoś słuchał rozmowy, całe zajście obserwowały dwie postacie w słomianych kapeluszach.

- Dobrze porozmawiamy u Othi i tak mam zająć się twoim wilkiem. - Baltazar machnął ręką, aby obie panie ruszyły się. Cała trójka ruszyła w wychodząc zaułka. - Rozejść się nie ma na co patrzeć, tu nie ma przedstawienia. Dłonią kazał rozejść się zbiegowisku.

- Nic tu po nas uczennico. Dowiedziałam się to, co chciałam wiedzieć.

- Tak mistrzyni. - Obie postacie ruszyły za tą trójką. - Było czuć zimny wiatr, zwiastujący burzę.


A stalowe grzmoty zbliżały się nieubłaganie do miasta zwiastując nawałnicę.


piątek, 1 maja 2020

Punkty widzenia część V


Astrid leżała na łóżku, po tym jak się obudziła myślała, o wczorajszej rozmowie z karczmarzem, a raczej o tym, co powiedział na temat, tej kobiety, z którą miała wczoraj zatarg. O tym jak ta kobieta zabiła kilkunastu rabusiów, używając sztyletów gdy opisywał jak walczył, jak on to powiedział, było to jak taniec z dwoma ostrzami, ona weszła między nich, zabiła każdego jednym sprawnym cięciem i pchnięciem trafiając w miejsca na ciele, które gwarantują śmierć przeciwnika. Oczywiście łatwiej jest to zrobić, toporem czy mieczem, ale sztyletami. Wyglądało to jak taniec, przypomniała sobie słowa karczmarza, w duchu, że obawia się tej kobiety, gdyby nie refleks, pewnie by nie żyła. Inna sprawa, odkąd tamtą zobaczyła, cały czasy trzymała dłoń na toporach, a między nimi był dystans i czas na reakcję. Ale szybkość ataku zaskoczyła Astrid, chwilę później, miałaby pewnie brzydką ranę na ciele, o ile przeżyłaby ten atak. Nawet  gdyby tej kobiecie udało by się pozbawić mnie życia, Luśka szybko by zakończyła jej żywot rozrywając jej tchawicę na strzępy. Mała to pociecha, ale pociecha. W otwartej walce, na dwoje babka wróżyła, jak to mawiał jej ojciec, ale byłaby przynajmniej gotowa na walkę, a nie na atak z zaskoczenia, tak jak to było wczoraj. Uśmiechnęła się, bo i ona zaskoczyła tamtą kobietę, odpychając jej atak, tamta miała zaskoczoną minę’ kiedy musiała odskoczyć. Uderzyła się mocno w nogę.

- Czas zobaczyć, co tam słychać u Luśki. - Zeszła z łóżka i od razu podeszła do krzesła, gdzie leżał jej strój, miała zwyczaj sypiać nago, oczywiście kiedy mogła, a że dziś mogła, więc skorzystała z tego. Ubrała się w skórzaną bluzkę zapinaną na guzik i skórzaną spódniczkę, nałożyła buty i powoli zeszła i wyszła na podwórze, to co zobaczyła było dla niej zaskoczeniem. Luśka leżała sobie na boku, jakby nic, a dwie małe dziewczynki czesały ją delikatnie i głaskały. Wilczyca drzemała naprzeciwko wyjścia z karczmy, nie spała bo wiedziała, że niedługo wyjdzie jej Pani. Podniosła głowę tylko wtedy gdy poczuła jak czyjeś dłonie dotykają jej tyłu i ogona, zobaczyła dwie dziewczynki, które ją głaskały, stwierdziła w wilczej głowie, że to nie jest żadne zagrożenie, postanowiła dalej leżeć, ale już z otwartymi oczami. Lekko zawarczała, kiedy poczuła jak jakiś przedmiot dotyka jej ciała, ale nie minęło kilka chwil, jak uznała, że ten przedmiot sprawia jej wiele przyjemności. Dwie dziewczynki czesały ją delikatnie grzebieniem, Luśce nie pozostało nic innego, jak tylko wygodnie się ułożyć i oddać pielęgnacji.

-Zdrajca.- Wilk podniósł tylko głowę słysząc znajomy głos i tylko prychnęła na swoją właścicielkę, widząc że ona się uśmiecha i macha ręką. Coś przykuło uwagę dziewczyny, to była blada jak ściana kobieta, która patrzyła na dzieci i wielkiego wilka, który leży na ziemi, domyśliła się od razu, kobieta musi być matką dziewczynek i musiała się bardzo bać, widać było to w jej oczach, że z jednej strony chce zabrać dziewczynki, ale z drugiej strony boi się wilka.

-Proszę się nie bać. - Astrid zamachała do kobiety. - Proszę podejść nic nie zrobi. - Potem było słychać pstryk palcami. - Luśka do nogi. - wilczyca zerwała się na równe łapy i podbiegła do właścicielki. Dziewczynki były niezadowolone, ale ich matka poczuła ulgę i podbiegła do nich widząc, że wilczyca grzecznie siedzi przy właścielce, matka krzyczała na swoje córki mówiąc że to niebezpieczne, bawić się z obcymi zwierzętami. Astrid musiała wracać i ubrać się czas było zarobić trochę grosza

-Zostań tu. - Polecenie wydane wilkowi było pewne i było słychać pstryk palców, a sama udała się do karczmy, w drzwiach zobaczyła Lalko, jak to określił karczmarz - zabójczynię. Obie zmierzyły się tylko wzrokiem, i wyminęły, Luśka postawiła uszy na sztorc, gotowa do ataku. Wyminęły się oceniając siebie. Astrid przeszły ciarki, zasięgnęła trochę języka wczoraj wieczorem, dowiedziała się parę ciekawych rzeczy, jak to że kobieta szuka ludzi do jakiejś roboty. weszła do budynku czas było dokończyć ubieranie.

- Młoda! - Zawołał gospodarz Smoczego Ogonu.

- Tak? - Astrid podniosła głowę.

- Ta zabójczyni wypytywała o ciebie. - Astrid spojrzała na niego.

- A więc mnie bada, musiałam jej zaimponować. - Na ustach kobiety wykwitł uśmiech, jak u drapieżnika.

- Nie lekceważ jej. - Ton Gospodarza był bardzo poważny.

- Nie lekceważę, ale nie mam wpływu na to, czy ona mnie zaatakuje, czy nie. Też o niej zaciągnęłam języka o niej, i wiem, że jest cholernie niebezpieczna i należy do jakiegoś Zakonu zabójców.

- Bądź czujna. - Gospodarz nie dodał, że ta kobieta należy do Zakonu Taraka elity zabójców, nie od samego początku to wiedział. Miał swoje lata, swoje słyszał, a po masakrze jaką Lalko sprawiła w jego karczmie. Spotkała się chyba kupcem i omawiali zabójstwo.

- Będę i proszę wierzyć, z jednej strony obawiam się jej, ale z drugiej strony chcę z nią walczyć, czuję podniecenie na samą myśl o starciu z nią, taka już moja natura. - Uśmiechnęła się tylko. Stary gospodarz wiedział, że takie osoby, jak Astrid to wojownicy, którzy dążą do perfekcji i szukaniu nowych przeciwników im potężniejszy, tym lepszy. - Muszę iść gospodarzu i dziękuje z ostrzeżenie, na pewno wezmę sobie je do serca.

- Do zobaczenia później. - Astrid poszła do swojego pokoju, aby się przebrać. Odziała się w coś wygodnego w jedwabną koszulkę którą dostała od matki, skórzaną kurtkę i skórzane spodnie, do pasa przytwierdziła długi nóż myśliwski, tak do obrony, nie była specjalistką walki tą bronią, ale radziła sobie całkiem nieźle. Luśka już czekała przed wejściem merdając ogonem. - Idziemy, noga. - Pstryknęła palcami i ruszyła przed siebie. Idąc powolnym krokiem zauważyła, że ludzie schodzą jej z drogi, może nie jej, a wilczycy, która szła posłusznie przy nodze, rozglądając się na boki. Astrid idąc tak, wpadła na dziwną dziewczynę, dla niej była to dziwna ubrana w bardzo kwiecistą spódnicę kobieta. Dziewczyna od razu przeprosiła, że wpadła na nią. Kobieta północy pomacała się po ciele, nie została okradziona. Astrid oceniła, że, dziewczyna nie stanowi dla mniej zagrożenia, widać, że dziewczyna nie była wojowniczką, Luśka nie zareagowała na dziewczynę. Ruszyła dalej. Miała sporo czasu, usłyszała wczoraj wieczorem, że w starym młynie szukać będą do roboty, więc miała dużo czasu do wieczoru. Idąc tak zobaczyła, sklep rzeźnika. Tak musiała wydać trochę grosza na wilczycę, coś zwierzę musiało jeść, gdyby była głodna ruszyłaby popolować, a wolała nie zdawać się na jej instynkty łowieckie. - Luśka waruj! - Pstryknęła palcami wilczyca została. Dziewczyna zniknęła u rzeźnika.

- Dzień dobry wielmożna pani. - Za ladą stała kobieta przy kości.

- Dzień dobry. - Astrid uśmiechnęła się.

- Co dla Pani?

- Duży udziec jagnięcy. - Kobieta zamrugała. - Proszę go po porcjować. - Kobieta się uśmiechnęła, bo Astrid była pierwszą klientką i od razu, sporo zarobi, z ochotą zabrała się za porcjowanie. Robiła to sprawnie i szybko, każdy kawałek miał równy kształt i pewnie tyle samo ważył. Kobieta spojrzała za okno.

- Co tam się dzieje, jakaś dziewczyna jest tak głupia, że podchodzi z ostrym narzędziem do wilka. Astrid obróciła głowę, jakby ktoś dał porządne jej szturchnięcie w plecy i zobaczyła jak ta dziewczyna, którą wcześniej spotkała chce skrzywdzić jej wilka.

- Ki Garok. - Wybiegła ze sklepu, na nic nie czekała, chwyciła dziewczynę za fraki, obróciła i mocno pchnęła na ścianę, dziewczynę aż jęknęła z bólu. Astrid czasami nie panowała nad swoją siłą, tak ścisnęła gardło dziewczyny, że tamta stała się sina, wierzgała, prosząc o pomoc. Coraz mocniej ściskała. Astrid poczuła jak leci na przeciwległą ścianę uderzyła o nią, że odczuła to uderzenie. Od razu zerwała się na równe nogi, zobaczyła przed sobą wielkiego czarnoskórego mężczyznę. Miał prawie dwa metry wzrost widać było, że ząb czasu, odcisnął na nim swe piętno, ten mężczyzna, był silny mimo, że mężczyzna jego ciało było atletyczne.

- Chcesz się zabawić, najpierw dokopię tobie do dupy, a potem zajmę się nią. - Głową wskazała na Othi, która jeszcze łapała powietrze, a Astrid przyjęła pozycję do walki. Zawiał zimny wiatr, zwiastujący burzę


A stalowe grzmoty zbliżały się nieubłaganie do miasta zwiastując nawałnice.



Pyrkon 2022 wrażenia

  Pyrkon 2022 już poza nami, czekałem na niego dwa lata i to było dwa długie lata. Co mogę powiedzieć, nic się nie zmieniło, nadal stoi się ...