czwartek, 30 kwietnia 2020

Punkty widzenia część IV


Othi wstała, jak na siebie bardzo wcześniej, była wypoczęta miała mocny dobry sen, nawet nie zapaliła przed snem jarzębinki, sen ją zmógł. Śniły jej się jakieś głupoty, a przynajmniej ona tak uważała. Bitwy powietrzne, Lykanie, Kotołaczki, zabójcy i starsze kobiety. Nie to, że Othi kręcą starsze kobiety, ale sen jaki miała z tą starszą kobietą był bardzo pobudzający. Na samo wspomnienie, zrobiło się Othi, aż miękko pod nogami, uderzyła się lekko w policzek, aby się otrzeźwić, ze zbędnych myśli. Wstała i wyjrzała za okno, niebo było błękitne, zapowiadała się piękna pogoda, będzie na pewno bardzo ciepło i słonecznie, ale ranki bywają chłodne. Stanęła przed swoją szafą z ubraniami, jeżeli ten mebel można było nazwać szafą, wisiały tam cztery długie suknie i kilka krótszych, każda krzykliwa z naszytymi kwiatami. Wybrała swoją ulubioną długą, bawełnianą, zieloną z naszytymi słoneczkami. Zanim się ubrała, obmyła twarz lodowatą wodą w misce, aż się wzdrygała, gdy poczuła chłód na twarzy. Zaczęła się rozglądać po pokoju i nigdzie nie mogła odszukać Puszka. Pewnie gdzieś ten przeklęty wąż chowa się i knuje, jak tu dobrać się do zapasów jarzębinki. Nie mogła go, nigdzie zobaczyć, pewnie wypełźnie jak tylko wyjdę z domu, pomyślała. Nie wiedziała, że Puszek już znalazł sobie miejsce, była to jej torba wypchana ziołami. Othi podeszła do małej skrytki, gdzie trzymała swoje mikstury i zioła i je przeglądała. Miała spotkać się dzisiaj z Baltazarem, więc czemu, nie zarobić trochę grosza, pójdzie na targ do portu powietrznego, wykupi na jeden dzień stoisko, a na pewno coś sprzeda, włożyła do swej torby mikstury, takie jak maść na jędrną skórę, na oparzenia, na porost włosów, coś na sen, dwie kostki jarzębinki, maść na powiększenie męskości, to dobrze się sprzedawało, więc wrzuciła aż trzy gliniane słoik ze specyfikiem, coś na niestrawność, coś na serce, na bóle pleców, maść rozgrzewającą i jeszcze kilka specyfików. Zamknęła torbę i założyła ją sobie na plecy, a przez ramię przerzuciła torbę, gdzie jeszcze wczoraj włożyła księgi, które pokaże Baltazarowi. Powolnym krokiem udała się do centrum miasta.

- Witaj Zielarko.- Brodaty mężczyzna krzyknął do niej.

- Witaj drwalu. - Odpowiedziała mu i pomachała ręka. Zawsze ją tak witał, a ona zawsze mu odpowiadała machając ręka. Cieszyła się, że ma takich sąsiadów, czuła się bardziej bezpieczna no i na zimę zawsze łatwiej dostać drewno do kominka. Poranny wietrzyk był przyjemny, kiedy tak muskał twarz. Szła żwawym krokiem mimo, że się nie spieszyła utrzymywała równe tempo. Miasto dopiero budziło się ze snu, więc i ruchu na ulicach nie było. Każdy, kto ją znał witał się serdecznie. Othi była po prostu lubiana przez mieszkańców. Puszka, który sykną, gdy poczuł, że torba, w której spał, właśnie zaczęła się poruszać, kołysząc się. Jako chowaniec, miał przeczucie, że dziś wydarzy się coś wielkiego, ale nie wiedziała co, czuła to przez swoją wężową skórę, nawet użył dzisiaj swojej mocy chowańca, aby Othi miała dobry spokojny sen. Kosztowało ją to sporo sił własnych, ale dziewczyna wyspała się, on nie. A teraz leżała zwinięta w torbie, tak jak przypuszczała, dziewczyna bez tej torby nigdzie się nie ruszała. Był to jeden z nielicznych pewników w życiu Othi, mianowicie to, że potrafiła ładować się w kłopoty, Puszek miała się niedługo przekonać. Wyprężyła się i jego pyszczek wystawał z torby dziewczyny, mógł zobaczyć, że idą w kierunku centrum miasta. Dziewczyna nie spieszyła się idąc w kierunku dzielnicy portowej, a dokładnie do miejsca, gdzie nastąpił atak Wojownika Cienia, bo tam się umówiła z Baltazarem na spotkanie. Z domku Othi na do miejsca spotkania z protektorem był kawek drogi, więc dziewczyna wyszła w cześniej. Bardziej rozmyślała co musi kupić do swoich mikstury. Była głodna bo nie jadła śniadania podeszła do jednego ze straganów i kupiła sobie coś do zjedzenia na później. Idąc tak, wpadła na rudowłosa dziewczynę, dokładnie wpadła na nią. Rudowłosa szła w kierunku centrum miasta.

- Przepraszam. - Othi od razu zobaczyła wilka północy.

- Nic się nie stało. - Rudowłosa ruszyła dalej, a zielarka tak, jakby zapomniała o bożym świecie. Wilk Północny w tych rejonach to wielka rzadkość, a do tego, jego futro było długie i jak dobrze zadbane. Z futra wilka północy, można zrobić kilka mikstur, jako miksturę na porost włosów, lek na lepszy sen, czy na poprawę snu, i jeszcze jedna rzecz samo futro, było wiele warte, na rynku i to nie tylko czarnym czy zielarskim, na każdym rynku. Futro jako towar nie było często spotykane a szczególnie w tym rejonie świata. Dziewczyna wpadła na genialny plan, geniusz zła w najczystszej postaci. Postanowiła, że najpierw uśpi wilka, a potem go ładnie ostrzyże na króciutko, nikomu nie stanie się krzywda, a nawet wilk poczuje ulgę, nie mając na sobie tego futra. Dziewczyna zapomniała o tym, że miała spotkać się z Baltazarem. Obróciła się na pięcie i ruszyła za. Rudowłosą i jej wilkiem, szła w dość dużej odległości od nich, czekając na dobry moment, aby wykonać swój złowieszczy plan. Ale nie nadarzała się żadna okazja, bo dziewczyna z wilkiem nigdzie nie zatrzymywała. Othi nie należała do ludzi którzy atakują z zaskoczenia, musiała czekać, w głowie tylko obliczyła, ile będzie musiała dać środka nasennego wilkowi. Dobrze, że miała coś takiego na sprzedaż, ale jak sobie policzyła, ile może dostać za samo futro wilka, aż się w duchu uśmiechnęła. Zielarka się zorientowała, że są coraz bliżej centrum miasta, mijali właśnie skwerek, przy fontannie, wilk podszedł i napił się z fontanny, a Othi stanęła pod drzewem obserwując tą dwójkę, przez chwilkę. Rudowłosa pstryknęła, palcem a wilk odszedł od fontanny i ruszył dalej. Zielarka była zdziwiona, może wiedza o dzikich zwierzętach nie była jej konikiem, ale nawet ona wiedziała, że Wilka z północy nie da się ot tak wytresować, była pełna podziwu dla tej dziewczyny, że jej się udało. Puszek czuł, że kierunek marszu się zmienił, bo droga do portu, którą chodziła zazwyczaj jego podopieczna, była zazwyczaj pod górę, a nie w dół, a od jakiegoś czasu szli w dół, znów postanowił wychylić pyszczek z torby, by zobaczyć, co się dzieje i zobaczył, że idą w dół za wilkiem i jakąś kobietą. Puszek wiedziała że się to dobrze nie skończy. Othi dostała swoją szansę, kiedy dziewczyna weszła do rzeźnika. Najpierw dziewczyna zaprowadziła swego towarzysza do zaułka i tam kazała mu zostać. Zielarka nie czekała długo, jak tylko tamta zniknęła za drzwiami sklepu, ona kucnęła wyjmując z plecaka kawałek suszonego mięsa i woreczek ze środkami nasennymi. Wymierzyła z aptekarską dokładnością ile ma dać tego środka i dodała wymierzoną porcję do suszonego mięsa. Już przemyślała jak da wilkowi przekąskę, weszła w zaułek i przechodząc koło wilka, który ją obserwował upuściła suszone mięso. Teraz tylko poczekać, aż wilk zje, nie musiała długo czekać, wilk oczywiście po chwili zjadł. Może dwie może trzy minuty później zwierzę zaczęło słaniać się na nogach i upadło z wywalonym językiem. Długo nie czekała, sięgnęła do swej podręcznej torby i odszukała nożyczki, kucnęła nad wilkiem ujęła w dłoń futro i wykonała kilka pierwszych cięć, odcięte włosy zwierzęcia wkładała do wcześniej przygotowanej torebki. Poczuła, jak ktoś ją podnosi za sukienkę, obraca i ciska o ścianę, aż się Othi mroczki przed oczami pokazały, mocny uścisk chwyta ją za gardło i ściska tchawicę, nie wiedziała co się dzieje, trudno było jej oddychać, wierzgała w powietrzu nogami, łapczywie próbując złapać powietrze, uderzała, próbowała chwycić dłoń oprawcy, ale to się jej nie udało, dopiero po chwili zobaczyła, kto ją tak zaskoczył, była to właścicielka.

- Co zrobiłaś mojemu wilkowi? - Uścisk był mocny i solidny.

- Pchhhuuuussc mnie. - Rudowłosa była głucha na prośby zielarki.

-Zabiję ciebie, jeżeli skrzywdziłaś mojego wilka. – Othi czuła, że nie może oddychać, łapczywie łapała powietrze nosem, ale to było za mało, robiło jej się ciemno przed oczami, i wtedy poleciała na ziemię widząc, jak ktoś rzuca jej oprawcę o ścianę. Zielarka ciężko oddychała, łapiąc powietrze i trzymając się za gardło, bolało ją, jak nigdy. Gdyby oczy mogły wyjść z oczodołów Puszkowi wyszły by widziąc jak jego podopieczna walczy o życie. Ona nie mogła nic zrobić. Mogła ale wolała się nie ujawniać jako chowaniec, mogła się zmienić w dwudziestometrowego węża i zaatakować Rudowłosą, ale nie chciała. Liczył na to, że sprawa sama się jakoś rozwiąże i poczuła prawdziwą ulgę, kiedy tak się stało. Kiedy wielki Baltazar, ten sam który, prze pięć dni i nocy gapił się na niego w chatce Othi. Mężczyzna jednym sprawnym ruchem odepchnął kobietę północy na ścianę.

Poczuła, że powietrze się zmieniło, cięższe, trudniejsze do oddychania, a to zapowiadało burzę.

A stalowe grzmoty zbliżały się nieubłaganie do miasta zwiastując nawałnice.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pyrkon 2022 wrażenia

  Pyrkon 2022 już poza nami, czekałem na niego dwa lata i to było dwa długie lata. Co mogę powiedzieć, nic się nie zmieniło, nadal stoi się ...