1
Czarny pancerz parowy z wymalowanym na korpusie wilkiem zatrzymał się tuż przed mostem
–Kapitanie Haruski to koniec działań wojennych. Rozkaz ze Generalnego sztabu. Zaprzestać działań wojennych. Została podpisana przez nas kapitulacja Imperium Ludzkie przegrało wszystkie jednostki mają się poddać. – Kapitan milczała chwilę widziała ze swojego pancerza parowego cel jaki miał jej oddział. Pancerny pociąg, który mkną po szynach. Wystarczyło tylko przejść ten most. W pociągu znajdowała się przywódczyni zjednoczonych ras, które ośmieliły się podnieść głowę przeciwko ludziom. Ci co ośmielili się walczyć. A teraz akt kapitulacji. Przegraliśmy ale jak. Tak wojna nie szła po myśli ludzi. Magiczne istoty były upierdliwe a ich magiczne zdolności były skutecznym orężem. – Kapitanie Joanno Haruski czy Pani mnie słyszy
–Tak słyszę – w jej głosie było słychać tylko chłód
–Proszę podać pozycję pani oddziału
–Most do Vithrin i widzę cel. Pancerny pociąg. Czekam na prawdziwe rozkazy – trwała cisza, kapitan nie wiedziała ile to trwało a pociąg w zasięgu jedno słowo, a ona do niego doskoczy.
–Wycofać się do bazy. Tam na Panią czekają.
–Przyjęłam – Parowy Pancerz wyciągną swoją stalową łapę w kierunku pociągu – Tak blisko a tak daleko – Kapitan powiedziała sama do siebie. Nacisnęła mocno pedały swojego pancerza a dłonią wykonała skręt i ruszyła w kierunku domu. Nigdzie się jej nie spieszyło. Po raz pierwszy od dziewięciu lat mogła podziwiać piękno przyrody. Jadąc na misję nie zwróciła uwagę jaki piękny krajobraz był. Wiosna była już od dwóch miesięcy. Przyroda już dawno się obudziła, zimowego snu. Las który, miała po swojej lewej stronie był zielony, pąki na drzewach już dawno pojawiły a nie które z nich, nawet puściły pierwsze kwiaty. Serenie by się one spodobały, spojrzał na zdjęcie, które miała na kokpicie. Zdjęcie było zrobione dwa miesiące przed wybuchem wojny była, na nim ona, jej starsza siostra Serena i jej siostrzenica Casyopeya ile ona miała wtedy lat sześć może siedem. Ciekawe czy ją pozna po tych dziewięciu latach. Nie widziała swojej siostry dziewięć długich lat. A ostatnie spotkanie nie należało do miły. Po kłóciły się, o to, że ona idzie walczyć za imperium które nic im nie dało oprócz cierpienia i biedy. W jechała na wybój na drodze.
–Kapitanie Haruski gdzie jest Pani, jest. Powinna pani już przybyć do bazy – Rozmyślania przerwał jej głos, operatora z bazy.
–Jestem w drodze. Jadę z prędkością – spojrzała na licznik prędkości 45 kilometrów na godzinę
–Czy Pani rozumie co oznacza szybki powrót. – głos w głośniku trzeszczał ale było słychać irytowanie
–A do czego mam się spieszyć Hank. Wojna jak sam mi powiedziałeś już się zakończyła – Hank milczał chwilę
–Przyspiesz trochę, bo nasi goście się niecierpliwią. Sterczy tu cały batalion orków i elfów i nie są oni zadowoleni.
–Niech mnie cmokną w mój pancerz. To możesz im przekazać. Nakłam im, mam problemy z napędem czy coś w tym typie
–Jak rozkażesz. Ale teraz poważnie, przy branie będą stali orkowie z bronią ciężką, więc nie odwalaj, żadnych numerów. Od razu skieruj się na hangar drugi i tam poddaj swoją zbroję. Gdy będziesz się zbliżać do bazy zwolni. Broń musisz mieć schowaną i zamkniętą na głucho. Otwórz również osłonę głowy Rozumiesz ? – Głos strasznie trzeszczał w głośniku.
– Rozumiem, ale nie podoba mi się, że muszę otwierać osłonkę. Hank czy tylko u mnie tak trzeszczy czy u ciebie też ?
–Co ci poradzę takie wytyczne jak tego nie zrobisz zaczną strzelać. Też. Musiałaś w jechać w jakąś niziną.
–Możliwe – Joanna przemilczała, że może ktoś zagłuszać ich, może jakieś zbuntowane, jednostki lub oddziały. – Powinnam być za jakieś dwadzieścia trzydzieści minut. Bez odbioru.
2
–Pułkowniku proszę spojrzeć kolejny wraca – Mężczyzna, który miał lewą nogę mechaniczną spojrzał w kierunku. Zobaczył jak samotny czarny pancerz zbliża się do bram byłej bazy Imperium. – Kolejny zdrajca imperium.
–Mylisz się widzisz co ma na pancerzu na malowane
–To chyba Wilk ? – drugi mężczyzna odpowiedział, z nie ukrywaną wrogością
–To na pewno Wilk a to oznacza, że tym pilotem tego pancerza jest Wilczyca, zwana też jako zabójczyni orków. Wie pan Panie poruczniku, że ona sama zabiła w jednym starciu ponad dwunastu orków.
–Naprawdę jest ona taka dobra?
–Sam ją szkoliłem – Po tych słowach starszy mężczyzna udał się w kierunku swojej zbroi. Ciężkiej zbroi Jeger model V – Mamy coś do zrobienia poruczniku.
–Sam ją szkoliłem – Po tych słowach starszy mężczyzna udał się w kierunku swojej zbroi. Ciężkiej zbroi Jeger model V – Mamy coś do zrobienia poruczniku.
3
–Wilczyca. – Głos zabrzmiał w jej słuchawkach
–Pułkowniku Benet – Joanna od razu odpowiedziała słysząc głos, którego dawno nie słyszała – Jest Pan już w bazie ? – Domyślała się odpowiedzi, pułkownik użył częstotliwości ćwiczebnej, którą używali tylko kadeci.
–Nie – krótka rzeczowa odpowiedź
–To czemu się Pan ze mną kontaktuje ? – Wolała nie znać odpowiedzi na te pytanie.
–Planuje atak na bazę i wybić te szczury. Nasz rząd nas zdradził nasz imperator, nas zdradził – Joanna milczała słuchała w milczeniu tego co pułkownik mówi. Dobrze wiedziała dlaczego gardzi innymi rasami. – Pomożesz na Wilczyco zabójczyni orków
–Nie nie pomogę, ale też nie przeszkodzę – odpowiedź była krótka.
–Rozumiem. Bez odbioru – Głos w słuchawkach zamilkł
Kapitan, wjechała na wzgórze i widziała bazę. Hank się nie mylił, przed bramą stało kilkunastu orków, uzbrojonych w ciężkie działa energetyczne. Każde z tych dział, zrobiło by krzywdę, jej pancerzowi. Działa te nie były jakimś cudem technik. Były to przebudowane ludzkie działa parowe. Kto by się spodziewał po rasach, które tak brzydzą się techniką stworzą takie działa. Przebudowa była prosta w swych założeniach. Działa były zasilane przez kryształy energetyczne, które w czasie strzału wypluwały, siebie pociski energetyczne. Teoretycznie jej zbroja powinna wytrzymać co najmniej trzy cztery trafienia. Ale prawda była taka że czasami wystarczyła jedne celny strzał i było po pancerzu i pilocie. Joanna zauważyła że wszystkie lufy zostały wycelowane w nią. Zwolniła i powoli się zbliżała się do bazy. Pociągnęła mała dźwignię na kokpicie swego pancerza i osłona głowy się otworzyła. Jak mijała orków widziała jak ją obserwują, każdy jej ruch, ich broń była wycelowana w jej głowę. Teraz rozumiała czemu, chcieli aby odsłonić. Głowa w pancerzu była najbardziej chroniona. Pociągnęła lekko lewy stron i płynnym ruchem zakręciła w kierunku drugiego hangaru Zobaczyła komitet powitalny. Elfka dwóch orków i krasnolud. Zatrzymała się cztery metry od nich. Wyciągnęła swój kryształ aktywacyjny zbroję. Otworzyła kokpit i wyszła z pancerza, gdy odczepiała stery od swoich dłoni było słychać syk pary.
–Kapitan Joanna Haruski. Proszę podać swój pancerz i oddać nam kryształ do pancerza – elfka miała miękki głos, lekko zaciągał samogłoski gdy mówiła. Kapitan rzuciła w kierunku krasnoluda swój kryształ aktywacyjny
–Ty mały łap. Tylko nie zarysuj lakieru – rzuciła wesoło do krasnoluda który był zaskoczony. Po tych słowach ruszyła w kierunku hangaru. Poczuła dłoń na swoim ramieniu, była to elfka
–Musimy jeszcze pod twierdzić Pani tożsamość.
–Jeżeli lubisz swoją rękę to mnie puść długoucha – ostatnie słowo wypowiedziała z taka pogardę. Jeden z orków chwycił kapitan za gardło i podniósł do góry
–Coś mówiłaś ludzka sami... – Zdanie się urwało a głowa orka eksplodowała
–Coś mówiłaś ludzka sami... – Zdanie się urwało a głowa orka eksplodowała
4
Zawyły alarmy dźwięk był nie znośny. Twarz elfki była obryzgana krwią ork, a sama kobieta była w szoku. Na dłoni miała rękawicę z małym kryształem, który zamigotał i po chwili pokazała się twarz innego elfa
–Majorze Henklier atakują nas duże siły ludzkie. To zbu... Kryształ zamigotał a my usłyszeliśmy potężną eksplozję. Z początku eksplozja zagłuszyła dźwięk zbliżających się pancerzy. Teraz było je słychać bardzo dobrze w kierunku rozbrajania pancerzy zbliżały się trzy pancerze ciężkie, klasy Behemot model III. Najcięższe modele pancerzy
–Hindridzie daj jej klucz aktywacyjny – Elfka zwróciła się do do krasnoluda, który odskoczył po tym jak pierwszy ork upadł na ziemię – Pani Kapitan w imieniu Federacji ras zjednoczonych udzielam Pani pozwoleniem a na uruchomienie swojego pancerza i walki z buntowniczymi jednostkami.
–Chyba nie – Kapitan odpowiedziała nawet nie patrzyła na Elfkę
–To jest rozkaz – Elfka miała w głosie coraz większą panikę.
–Nie przypominam sobie abym służyła Federacji Zjednoczonych Ras czy jak wy się tam nazywacie. Inaczej powiem odmawiam i co mi zrobisz.
–Federacja nie zapomni Pani tego.
–Federacja może mnie cmoknąć w mój pancerz – Elfka już z ignorowała słowa kapitan , chwyciła broń która leżała koło martwego orka i wycelowała w pędzące pancerze. Oddała jeden strzał broń nie była przystosowana do Elfów które byłe szczupłe i wysokie nie posiadały mięśni jak nawet ludzie. Odrzut broni po prostu złamał bark Elfce, pocisk trafił pancerz który był po lewej prosto pancerz na korpusie nic mu nie robiąc. Padły strzały ciało elfki zostało rozerwane na kilka części. Pancerze podjechały bliżej. Krasnolud miał więcej oleju w głowie niż elfka i zaczął uciekać w kierunku głównej bramy. Osłona głowy otworzyła.
–Idziesz z nami ? – Pułkownik Benet od razu zadał pytanie
–Pułkowniku wojna dla mnie się już z kończyła od dziewięciu lat nie była w domu. Jestem zmęczona wojną chcę odpocząć od tego – Dłonią wskazała na dwa ciała orków i to co pozostało po elfce.
–Rozumiem – Pułkownik gestem dłonią wydał rozkaz aby się ruszyli w kierunku hangaru, gdzie byli inni piloci pancerzy.
–A Pan co zamierza?
–Będę walczył dopuki będę miał sił. Ja już nic nie do stracenia. Jak wiesz oni odebrali mi wszystko co miałem.
–Powodzenia Pułkowniku.
–Powodzenia Wilczyco wróć do siostry do siostrzenicy – Kapitan uśmiechnęła się i oddała salut. Kilkunastu pilotów pancerzy była chętna do dalszej walki, reszta też odmówiła. Za nim przybyły posiłki federacji. Buntownikom udało się zabrać zapasy.
–Powodzenia Wilczyco wróć do siostry do siostrzenicy – Kapitan uśmiechnęła się i oddała salut. Kilkunastu pilotów pancerzy była chętna do dalszej walki, reszta też odmówiła. Za nim przybyły posiłki federacji. Buntownikom udało się zabrać zapasy.
5
Wsparcie wojsk Federacyjnych przybyło pół godziny po ataku, ale prawda była taka, że było już za późno. Rajd zbuntowanych żołnierzy Imperium Ludzkiego był druzgocący w swych rozmiarach. Odparto atak na główną bramę, ale to nie był cel, buntowników. Celem buntowników był się w darcie do środka bazy i zadania wrogowi jak najbardziej dotkliwych strat, oraz uwolnienie pilotów pancerzy i innych żołnierzy piechoty, czy korpusu inżynierskiego oraz zdobycie cennych zapasów. Nie tylko kapitan odmówiła walki dla Federacji w czasie ataku, zrobili tez to inni żołnierz. Gdyby walczyli straty były by mniejsze w chwili ataku na bazę było sprawnych ponad pięćdziesiąt sprawnych pancerzy. Gdyby tylko piloci chcieli walczyć bez trudu by odparli atak. Sytuacja wyglądała następująco. Odmawiali walki, a buntownicy dokonywali masakry wśród Federacji Zjednoczonych Ras, bo nikt nie pomyślał, że w środku bazy będzie potrzebne siły z ciężkimi działami. Kapitan po wkroczenie głównych sił do bazy została od razu aresztowana, jak inni którzy odmówili udziału w walce. Czekała na swoją kolejkę przesłuchań. Wprowadzili ja do pokoju który był nie gdyś biurem urzędniczym duże okno dawało dużo światła, pokój był bardzo duży znajdowały się w nim aż cztery biurka. Posadzili ja przy jednym z biurek , ręce miała skute kajdankami. Do pokoju weszła przedstawiciel kithian człowieka , przypominała wyrośniętego kota, ruchy tej postaci była pełne gracji.
–Jestem major Seknyh Grygh, będzie Pani przesłuchana. Na okoliczność ataku zbuntowanego waszego wojska. – Spojrzała w akta – Kapitan Joanna Haruski, pilot pancerza. Przydomek Wilczyca, ale również zabójczyni orków. Czy się to zgadza.
–Jeżeli tak jest tam w aktach to tak jest – Kapitan odpowiedziała kpiąco co ewidentnie zdenerwowało major.
–Przybyła Pani do bazy z opóźnienie. Jaki był powód tego?
–Nigdzie mi się nie spieszyło, a miałam okazję po raz pierwszy w życiu spokojnie prowadzić swój pancerz i podziwiać przyrodę, wiosnę która nas otacza.
–Interesujące. Podziwiała Pani krajobraz a może planowała Pani atak na bazę z buntownikami ?
–I dlatego się poddałam ? – Kapitan drwiąco się uśmiechnęła. Tym razem major nie wytrzymała.
–Nie rozumie Pani w jakiej się Pani znalazła sytuacji.
–I pewnie pani mi powie. – Kithianka zrobiła kilka głębszych oddechów by pozbierać swoje myśli właśnie zachowała się bardzo nie profesjonalnie. – Tak – jej ton był bardzo spokojny. – Przegraliście wojnę a was nowy imperator z nowym rządem podpisali akt kapitulacji, z którego jasno wynika, że wszystkie wasze siły mają się poddać i się rozbroić. Udać się do baz gdzie zostaną rozbrojeni i poddani procesowi identyfikacji. Pani przybyła do bazy o godzinie 15:38, stosując się do wszystkich wytycznych. Udała się Pani do wyznaczonego hangaru i tam oddała pani swój kryształ aktywacyjny pancerz. Do tego momentu zachowała się Pani bardzo wzorowo. Brak czynnego i biernego oporu.
–No i po co mi Pani mówi rzeczy które sama wiem?
–Nie wie Pani, że każdy, kto miał obsługiwać wasze rozbrojenie miał przy sobie urządzenie rejestrujące – Kithianka położyła na stole urządzenie do odczytu obrazu i i wsadziła kryształ...
... –Musimy jeszcze pod twierdzić Pani tożsamość.
–Jeżeli lubisz swoją rękę to mnie puść długoucha – ostatnie słowo wypowiedziała z taka pogardę. Jeden z orków chwycił kapitan za gardło i podniósł do góry
–Coś mówiłaś ludzka sami.
… – Stawiła Pani bierny opór oficerowi.
–Tak stawiła no i?
–To jest pierwszy zarzut który Pani postawimy – Puściła dalej nagranie, gdzie było widać jak głowa orka eksplodowała...
...–Hindridzie daj jej klucz aktywacyjny – Elfka zwróciła się do do krasnoluda, który odskoczył po tym jak pierwszy ork upadł na ziemię – Pani Kapitan w imieniu Federacji ras zjednoczonych udzielam Pani pozwoleniem a na uruchomienie swojego pancerza i walki z buntowniczymi jednostkami.
–Chyba nie – Kapitan odpowiedziała nawet nie patrzyła na Elfkę
–To jest rozkaz – Elfka miała w głosie coraz większą panikę.
–Nie przypominam sobie abym służyła Federacji Zjednoczonych Ras czy jak wy się tam nazywacie. Inaczej powiem odmawiam i co mi zrobisz.
–Federacja nie zapomni Pani tego, jeżeli Pani stanie do walki z buntownikami, otrzyma Pani przywileje.
–I będę przy okazji zdrajcą swojej rasy. Federacja może mnie cmoknąć w mój pancerz – Potem było tylko widać jak elfka próbuje się bronić jak strzela urządzenie nagrało dźwięk jak jej kości łamią i moment śmierci, gdzie ciało elfki po prostu zostało rozerwane na strzępy, na tym nagranie się urywa.
–Mogła Pani ją uratować nie musiała ona umierać – po chwili Sekny się odezwała.
–Jak powiedziałam tej elfce, nie służę w waszej armii i nie miała zamiaru walczyć za was walczyć
–I tu się Pani myli – Kapitan spojrzała z ukosa na kotołowatą, bo nie rozumiała o co jej chodziło.
–Nie wiedziała pani tego, bo dopiero Pani wróciła do bazy. Kapitulacja podpisana przez wasze władzę, oznaczało wcielenie was żołnierzy do naszej armii,oraz całej waszej rasy dno Federacji . Oczywiście wyglądało by to tak, że każdy z was dostał by wybór, czy chce służyć w naszej armii czy nie. A dokładnie miało to wyglądać tak, że po rozbrojeniu i sprawdzeniu czy Pani to Pani, major miała Pani przedstawić ofertę wcielenie do naszego wojska.
–I tak bym odmówiła.
–Możliwe Kapitanie, ale Major miała też prawo wydać Pani rozkaz walki i użycia pancerza w obronie bazy. Po wszystkim, dostała by Pani przywileje i możliwość awansu społecznego w naszej Federacji. Federacja dba o wiernych obywateli, ale też karze tych którzy są jej nie wierni i sprzeciwiają się jej. Nikt Pani nie udowodni, że planowała to Pani, ale bierny opór i nie wykonanie rozkazu to Pani udowodnimy
–To udowodniajcie i dajcie mi spokój. Po przesłuchaniu odbył się proces, części żołnierzy, którzy odmówili brania udziału w walce...
6
Kapitan się wybroniła, tym, że nie znała ustaleń aktu kapitulacji. Trudno było winić żołnierzy ludzkich, że nie chcieli walczyć, po tym jak ich rząd się poddał się po krwawej wojnie. Kapitan stała na pokładzie transportować Łuna, który powoli wlatywał powoli do Otrosis, Miasta Pary, pierwsze miasto ludzkie które się poddało Federacji. Z loty ptaka miasto wyglądało jak jeden wielki moloch budynków niektóre budynki strzelały do góry a ich dach były niczym groty włóczni, każdy z tych budynków miał kominy, z których buchał biały dym, widać było jak małe powietrzne statki transportowe latały między budynkami. Było to już widać z lotu ptaka, że miasto było podzielone na strefy. Tam gdzie znajdowały się budynki o dachach które wyglądały jak groty strzał zamieszkiwali rdzenni mieszkańcy Federacji czyli wszelakiego rodzaju, elfy orki kransoludy Kithianie i inne rasy. Ta strefa była zwana również strefą urzędniczą gdzie znajdował się chyba wszystkie urzędy jakie możliwe. W tej strefie na dachach znajdowały się równie wielkie kule. Były to tarcze energetyczne które miały chronić budynek przed atakiem. Kolejną sfera była sferą mieszkalna Federacji co ją wyróżniało była ona zielona. Wyglądały z lotu ptaka jak zielone płuca z małymi budynkami. Kolejna strefa była to strefa mniejszych urzędów tam mieszkali ludzie z przywilejami, którzy pokazali że są wierni Federacji. Ostatnia sfera mieszkali i pracowali reszta ludzi te miejsce wyglądało jak czarna dziura. Łuna powoli doleciała do doku cumowniczego. Kapitan wzięła swój bagaż jedyny jaki miała, zielony wojskowy worek i zarzuciła sobie na ramię i ruszyła trapem w dół
–Ciociu Joan tu – Obróciła się słysząc jak ktoś ją woła zobaczyła rudą dziewczynę ubraną kamizelkę bufoniaste spodnie miała gogle na głowie dziewczyna machała ręką energicznie
–Casjo to ty? – Nie widziała swoje siostrzenicy od dziewięciu lat.
–Tak to ja wyszłam po ciebie – Po tych słowach obie kobiety rzucił sobie w ramiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz