To nie będzie recenzja a raczej opinia o filmie. Kung-fu szał, jest jednym z tych filmów, który zawsze oglądam i zawsze mnie bawi on. Sama fabuła nie jest jakoś wielka. Jest to opowieść o wybrańcu i starych mistrzach. Młody chłopak w dzieciństwie dostał od żebraka książeczkę Kung-fu Styl dłoni buddy. A potem poznajemy Singa który jest drobnym przestępcą i chce się dostać do Gangu siekier. Udaje mu się i po wielu perypetiach on staje się wybrańcem który pokona zło. Akcja filmu jest osadzona w latach 40 XX wieku. Jak widać fabuła nic ciekawego praktycznie każde anime ma podobną fabułę o wybrańcach ale co jest w tym filmie takiego fajnego. To walki Kung-fu pokazane w tak cyrkowy niesamowity sposób, tak zabawny. Ryk Lwa jakim dysponuje LandLady grana przez Qui Yuen najlepszy atak jaki widziałem w kinie aktorskim. Mam dwa ulubione pojedynki pierwszy to jak dwaj mieszkańcy Zaułka walczą dwoma muzykami fenomenalna walka, druga walka jeszcze lepsza niż pierwsza jak Lordland i Ladyland walczą przeciwko Bestii może ta walka nie trwa jakoś długo, ale chorografia sposób nakręcenia walk jest niesamowity to jest moja ulubiona scena walk.
Postacie prym wiodą jak dla mnie trzy postacie małżeństwo Lordland i Ladyland, wielcy mistrzowie Kung-fu, Lordland wygląda jak miłośnik disco-polo taki typowy Janusz,a Ladland z wiecznie w kurwioną miną z kiepem w ustach i wałkami na głowach, niby jest surową władczynią Zaułka ale dba o ich mieszkańców i zawsze ich chroni. Bestia jak każdy wyobraża sobie badass jak dwu metrowego koksa w skórze jakimiś szramami na twarzy i najlepiej aby mówił przez zaciśnięte zęby i spojrzeniem zabijał, a tu mam starszego pana w brudnej białej podkoszulce na białych gaciach i niebieskich laczkach. Chociaż fajnie było pokazane jak Sing go uwalnia i widzi takie morze krwi lecących na niego.
Ten film nie oszukuje że nie jest tym czym jest, a jest parodią filmów Kung-fu, zebrał to co najlepsze w filmach Kung-fu czyli wyśmiał mistrzów Kung-fu że to nie musi być stary dziadek z długa siwą brodą który co minutę rzuca jakieś złote myśli, że może być to babka z kiepem w ustach i wałkami we włosach, albo stary dziadek w brudnej koszuli i gaciach w laczkach. Czy same sceny walki, które w tym filmie momentami wygladajom absurdalnie i te super ataki jak Ryk Lwa czy Dłoń Buddy, które raczej przypominają taki a shounenów niż z filmów aktorskich. Ten film ma być parodią kina kung-fu, które lubię oglądać ale mamy w tym filmie mnóstwo nawiązań do pop kultury zachodniej jak strusia pędziwiatra flasha tu chodzi o sposób biegania, Matrixa. Kill Billa jak wtedy gdy Gang siekier atakuje Singa, scena jak wyciągnięta za Kill Billa. Ten film czerpie całymi garściami z innych dzieł i się tego nie boi, oczywiście ma jakieś tam bzdury i pierdoły, ale jak widz jest wciągnięty w oglądanie nie widzi tego. Sam film pod względem fabularnym nie jest arcydziełem, i raczej twórca nie zamierzał tego. Widać że aktorzy dobrze się bawili na planie filmowym. Film ma otwarte zakończenie i nie obraził bym się gdyby była druga część tego filmu. Jak już pisałem na samym początku bardzo dobrze się na tym filmie bawię za każdym razem kiedy go widzę oglądam, ten film się nie nudzi bo ma to coś w sobie. Zawsze jak widzę ten film odkrywam coś nowego. Czy warto ten film obejrzeć jak się go jakimś cudem nie widziało to warto, nawet jak nie jest się jakimś wielkim miłośnikiem filmów z pod gatunku Kung fu. Warto go obejrzeć nawet dla tych absurdalnych scen walk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz