Mobile Suit Gundam Iron Blooded Orphans wiem jest to stare już anime, a aj się do niego zabierałem jak pies do jeża, ale obejrzałem je wreszcie na Netflixie jedyne 50 odcinków.
Kreska i animacja cóż ta pierwsza kuleje i są momenty, gdzie widać, niedociągnięcia, postacie z drugiego tła, są bardzo kiepsko narysowane nie widać ich twarzy, tylko jakieś plamy na ekranie. Animacja lepiej wypada, od samej kreski. Oprawa muzyczna, jest bardzo fajna i dobrze się jej słucha.
Fabuła jak to w Gundamach bywa nie jest skomplikowana. Mamy super z militaryzowaną organizację, która jest skorumpowana i nie zawsze legalnie działa, wykorzystuje kolonie w tym na Masie. Akcja zaczyna się kiedy robotnicy jednej z korporacji buntują się przeciwko uciskowi. Jak to bywa w garażu czekał na wybrańca Gundam, po tym magia się dzieje i mam konflikt. Pierwszy sezon skupia, się na początkach rewolucji i ochraniania symbolu tej rewolucji Kudella. Drugi sezon , nasi bohaterowie dają się w kręcić w machinacje z jednego z lordów i syf się dzieje.
Słyszałem, że ta seria jest dobra. Tak zgadzam się z tym. Jest to jedna z lepszych serii o Gundamach. Jest jedna rzecz, która mnie raziła w tej serii.
Plot Armor postaci stojących po umowne jasnej stronie mocy. Ja wiem, że główni bohaterowie nie giną a przynajmniej docierają do final batlle. Widząc co odwala się w tej serii musiałem wysoko ustawić poprzeczkę nie wiary. Postacie randomowe były tak chronione, że aż to bolało. Doskonałym przykładem jest finał pierwszego sezonu. Gdzie, bohaterowie muszą stanąć do walki z Einem człowiekiem, który zespolił się z systemem Alaya-Vijnana. Stając się de facto żywą maszyną dewastuje tych dobrych, widać, że mobile są doszczętnie zniszczone. Gdzie piloci, których nie chroni plot Armor już by nie żyli, ale ci dobrzy wychodzą bez większych ran.
Muszę przyznać, że twórcy potrafią zrobić postacie trzeciego planu. Mnie osobiście kupiła Carta Issue, jedna z bardziej ekspresywnych postaci, przekonana o słuszności swoich działań. Też bardzo honorowa, wyznająca kodeks wojskowy. Dlatego działania Takkendy, budził w niej odrazę. Była jednym z nielicznych nie skorumpowanych oficerów. Dbała o swoich podwładnych i każda śmierć, z jej podopiecznych ją bolała.
Co myślę o tej odsłonie Gundamów, jak już napisałem jedna z lepszych. Odeszli od motywu, ze specjalnie wyszkolone sieroty, przez jakiegoś bogatego człowieka, który uważa,ze świat jest kiepski i buduje Gundamy. Tym razem, mamy robotników, którzy potrafią obsługiwać cywilne kombinezony, muszą walczyć o siebie stając się dla siebie rodziną. Tak seria jest przewidywalna i tylko można odhaczać Gundamową check listę. Fabuła przewidywalna, jedyną niewiadomą było to kto przeżyje a kto zginie i jak. Sam finał okej sprawiedliwi, ci co mieli zginąć bo nie pasowali do nowego świata zginęli reszta ułożyła sobie jakoś życie. Dobrze mi się to oglądało odcinki szybko leciały i nie nudziły.
Adolf Hitler jest na Marsie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz