Kid-Cosmic, kolejny serial animowany z netflixa. Pozycja ma 10 odcinków po około 20 minut każdy. O razu, tu napiszę, typ kreski w tej serii, nie jest typem kóry mi się podoba.. Ten styl rysowania, jest ubogi i bardzo przypomina mi kreskę z komiksów europejskich.
Fabularnie ta seria, jest prosta ja drut. Mamy chłopak wiek koło 10 lat, który jest sierotą u uwielbia czytać komiksy super bohaterskie. Pewnego dnia nie daleko miasteczka gdzie mieszka, rozbija się statek kosmiczny, a chłopak znajduje kamienie mocy, które dają moce, jest ich pięć. Kid, ze swoich przyjaciół tworzy grupę super bohaterów w skład, której wchodzi nastolatka kelnerka, 4 letnia dziewczyna, dziadek Kida, i o tyły kot. Ta wspaniała grupa walczy kosmitami, którzy chcą kamieni mocy. Oczywiście pojawia się zła agencja rządowa, która chce przejęć kamienie. Finał mnie zaskoczył to na plus. Nie takiego się spodziewałem.
Bohaterowie, leżą, jeżeli chodzi o ich zbudowanie, praktycznie ich nie ma. Był czas ich rozbudować. Nie jestem wstanie nawet dwóch zdań powiedz o bohaterach. Tak są oni sympatyczni dobrzy w odbiorze, ale jak bym miał powiedzieć coś o ich charakterach, miałby problem.
Seria doskonale punktuje orginy bohaterów, w jednej scenie. Bierze na warsztat, gatunek sentaiów i serii o Power Rangers pokazując je w krzywym zwierciadle. Obśmiewa, motyw tajnych agencjo rządowych, które zawsze wiedzą lepiej i pokazuje, że tak naprawdę to te tajne agencje rządowe są złe. A kosmici to smutne przygrywy.
Seria mi się bardzo dobrze oglądało, odcinki szybko leciały, coś się działo w odcinku. Fajne podejście do walki tak minimalistyczna, mnie rozbawiła scena gdzie przybywa kosmita i chce walczyć z grupą naszych bohaterów i pada trupem, bo nie może oddychać ziemskim powietrzem. Serial bierze koncept superbohatera i superbohaterstwa i wywraca go do góry nogami, pokazując , że wieśniak, z małego miasteczka tam gdzie psy dupami szczekają a diabeł nawet nie mówi dobranoc. Mogą być herosami pokroju Avnegers czy Justice League i nie muszą być przy tym posągowi, że bycie bohaterem nie jest dane raz na zawsze. Jest to seria która warto zobaczyć, jest świeżym podejściem do już chyba trochę oklepanego motywu bohaterstwa. Trochę zabrakło mi rozbudowania lore świata, dowiedzenia się czegoś więcej o bohaterach. Wiem jedno, że Papa Jo, dziadek hipis ustylizowany na rdzennego mieszkańca USA, ma jakąś ciekawą przeszłość, o czym wspomina agent tajnej agencji rządowe. Możliwe że się tego dowiemy, dopiero w drugim sezonie. Tak zakończenie pierwszego sezonu, to otwarte drzwi do drugiego sezonu. Polubiłem tych bohaterów, mimo że nie wiele o nich wiadomo i mam ochotę zobaczyć jak dalej będą superbohaterzyć tym razem w kosmosie. Ten serial to przyjemny rozrywka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz