Tomb Raider vs Tomb Raider. Skąd ten tytuł parę lat temu widziałem Tomb Raidera z Angeliną Jolie wczoraj nadrobiłem Tom Raidera z Alice Vikander.
Powiem, że bardziej do gustu do mnie przemówił ten z Alice, może dlatego, że można go nazwać orginem Lary Croft.
Jak w Tomb Raiderach z Jolie to my mamy już sławną i bogatą panią archeolog. Tak w nowej odsłonie poznajemy Lare jako kuriera rowerowego, która żyje na własny rachunek, odcięła się od bogatej rodziny się odcięła. Postanawia poszukać ojca który zaginął.
W Tomb Raiderze 2018, sceny akcji są bardziej dynamiczne i realistyczne. Co mam na myśli. Widać, że to co robi Lara wymaga od niej wysiłku, jest obolała zmęczona i ranna. Czego zabrakło w tych pierwszych Tomb Raiderach, w których, Larze, wszystko przychodziło tak łatwo, bez wysiłku.
Fabularnie obie wersje, mają podobną budowę, znajdź artefakt uratuj świat. Tylko przy Tomb Raiderze, z 2018 mam zalążek na coś więcej. Mamy wspomnianą jakaś tajną grupę. Z którą Lara będzie musiała walczyć. To byłby dobry pomysł na serial, albo na trylogię.
To już moje odczucie Lara wykonaniu Vikander, jest bardziej ludzka a co przy tym idzie sympatyczniejsza w odbiorze. Ma swoje słabości, można ją pokonać, nie jest nie zniszczalna. Tonalnie ta druga odsłona Tomb Raidera, jest lżejsza w odbiorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz