To już 20 lat odkąd oglądałem „Czarodziejkę z Księżyca”. To anime spod znaku Magical Girls, czyli dziewczyny ze zdolnościami magicznymi. Jej fabuła nie jest jakaś powalająca. Można powiedzieć, że liniowa. Zacznijmy od początku.
Pewnego dnia do nie jakiej Usagi „Bunny” Tsukino (kto tak nazwał postać!?) przychodzi czarny kot i oznajmia jej, że jest wojowniczką o pokój. Fajnie gdyby nie to, że ta dziewczyna ma IQ ameby. No jak już została poformowana, to się pojawia pierwszy „Bad Guy”. Najpierw walczyła sama a potem zaczęły dołączać do niej inne wojowniczki (przedstawicielki innych planet z Układu Słonecznego, prócz Ziemi). Jak już zebrała się drużyna czarodziejek, to potem do 200 odcinka, Panie nawalały tych złych i to cała fabuła.
„Czarodziejka z Księżyca” oczywiście w Polsce musiała być ocenzurowana można powiedzieć z najlepszych kąsków. Mam tu na myśli transformacje czarodziejek, gdzie w oryginale było widać piersi i inne strategiczne miejsca Pań, a wersji ocenzurowanej no cóż widzieliśmy jakąś przezroczystą masę z zarysowanymi konturami postaci (można było się do myśleć przynajmniej, która czarodziejka przechodzi metamorfozę) Ale i tak każdy oglądał odcinek by zobaczyć transformacje. Ocenzurowano też nie które postacie bo czarodziejek z Neptuna i Urana , zrobiono parę dobrych przyjaciółek, podczas gdy w oryginale były lesbijkami. Jednak nie tylko po jasnej stronie mocy takie bezeceństwa odstawiano. Ciemna strona mocy też nie była gorsza. Generałowie królowej Beryl Kunzite i Zoisite w oryginale byli parą a zrobiono z ich związku coś na wzór stosunku mistrz i uczeń. Oczywiście cenzura myślała, że nikt się nie kapnie a tu lipa.
Inna rzecz to tłumaczenie na język, które miało takie kwiatki jak „Mydło powidło lód” (wyjątkowo zabójczy atak czarodziejki z Merkurego). Ja rozumiem, że rzuconym kawałkiem lodu można zabić, no ale i powidłami i mydłem. Czarodziejka z Jupitera też miała wypasiony atak „Groch fasola”, pewnie magiczne to były warzywa. Dlaczego tak było, bo tłumaczka się rypła przy tłumaczeniu beam(promień) z bean(fasola).Księżycowe perełki, różowe cukierki. Nie wspomnę o liniowych powtarzających się sekwencjach walk, które były nudne jak flaki z olejem. Ale mimo tego i tak się oglądało tą anime od początku do końca, wszystkie odcinki.
W tym anime występowały następujące prawa anime:
Prawo Niewidzialnego Pancerza Wiary – dowolna bohaterka anime (szczególnie elfka lub magiczka), obojętnie jak bogata, będzie nosiła ubranie tylko z ledwością zakrywające jej wdzięki. Wiąże się to prawdopodobnie z ich wiarą, że skąpe ubranie daje lepszą obronę od najlepszej zbroi (a podobno to hasło orków da red wunz go fasta! jest nierealne...).
Prawo Odpowiedniego Stroju Czarodziejki – jeżeli główna bohaterka dowolnego anime typu „Magical Girls” odkryje w sobie moc zamiany w wojowniczkę, szansa, że jej sukienka po przemianie zakryje kolana (a przynajmniej większą część ud) jest praktycznie równa zeru.
Prawo Nieprzerywalnej Metamorfozy – bez względu na to, jak długo trwa scena transformacji mecha/bohatera/bohaterki i jak wiele razy już ją wcześniej widzieli, źli bohaterowie, będący jej świadkami, zawsze są zbyt ogłupieni, żeby ją w jakikolwiek sposób przerwać.
Zasada 34 – jeżeli istnieje jakieś anime – jest już związany z nim hentai.
Prawo Tła – w każdej sekwencji przemiany, transformacji itp. normalna rzeczywistość wokół bohatera ulega chwilowej dezintegracji i zostaje zastąpiona błyszczącym, ruchomym tłem (prawdopodobnie pochodzącym z Wymiaru Y).
Prawo Śmiertelnego Zdziwka – wróg, choćby nie wiadomo jak potężny, nigdy nie ucieka przed ostatecznym atakiem, spadającymi nań przedmiotami (zazwyczaj głazami) lub wybuchem, ale z wymalowanym na szpetnej gębie niepojętym zdziwieniem w bezruchu czeka na zgniecenie, spalenie itp i w rezultacie ginie.
Prawo Świecących Oczu – pamiętaj – w ciemności oczy bohaterów (szczególnie tych złych) obowiązkowo muszą świecić. To samo tyczy się okularów.
Uzupełnienie Prawa Świecących Oczu – Mogą świecić się też zęby wyszczerzone w diaboliczny uśmiech, choć nie jest to regułą. Powyższe prawa wzięte ze strony
Nikt z pokolenia dzisiejszych 30latków na torturach by się nie przyznał, że oglądał regularnie „Czarodziejkę z Księżyca”. Odpowiedź zazwyczaj brzmiała „Tak widziałem 1 może 2 odcinki”, a i tak potem dyskusja zmierzała ku roztrząsaniu, która z czarodziej była najładniejsza (w przypadku facetów) albo, którą by się chciało być (w przypadku dziewczyn). Czarodziejkę z księżyca oglądał każdy, ale nikt się do tego nie przyznawał . Dziś jest tak samo.
Nie to że się wyśmiewam tą anime, ale człowiek z biegiem lat patrzy bardziej z dystansem na to co kiedyś oglądał. Co go kiedyś wciągało i się oglądał od początku do końca z zapartym tchem dziś trąci myszką. Jednak miło wspominam ten czas gdy na Polsacie oglądałem tą anime.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz